- Zawsze tędy jeździły, ale aż tak niebezpieczne jak teraz nie było nigdy - opowiada pan Krzysztof. - Niektórzy kierowcy - jadący od strony ulicy Jagiellonów - próbują tuż przed zamkniętym przejazdem zawracać. Inni cofają wprost pod kolejne samochody, które jadą w stronę przejazdu
- Nie rozumiem, jak można nie zauważyć bardzo dużej tablicy, która informuje, że przejazd jest zamknięty? - zastanawia się czytelnik.
Inni mieszkańcy alei Przyjaźni opowiadali nam wczoraj, że wielu kierowców w godzinach popołudniowych próbuje nawet sforsować zamknięty przejazd.
Reporterzy nto jadący na miejsce remontu nie zauważyli po drodze żadnych znaków informujących o zamkniętym przejeździe.
- Ja też ich nie widziałem, a jedyną tablicę informująca i remoncie spotkałem tuż przed przejazdem. To zamieszanie nie jest z naszej winy - mówił nam jeden z kierowców, który zatrzymał się przed przejazdem.
Tymczasem Zdzisław Siwiński z firmy Dromo, która przebudowuje przejazd, uważa, że wina leży jednak po stronie kierowców.
- Przed zamknięciem przejazdu przygotowaliśmy oznakowanie, które zatwierdził urząd miasta - informuje Zdzisław Siwiński. - Tablice, i to niejedna, w miarę wcześniej informują kierowców, że tory są w remoncie. Niestety kierowcy jeżdżą na pamięć, a to już nie nasz wina.
Czy rzeczywiście wszystko jest dobrze oznakowane, sprawdzi Straż Miejska. - Mogło być i tak, że jakaś tablica zniknęła - mówi Krzysztof Maślak, zastępca komendanta Straży Miejskiej. - Zawiadomimy także policję oraz komisję ds. ruchu i bezpieczeństwa drogowego, aby jeszcze raz przyjrzały się okolicom przejazdu.
Firma Dromo - wykonująca przebudowę - zapowiada jednak, że niebawem wszystkie utrudnienia znikną. Prace są prowadzone zgodnie z harmonogramem i najpóźniej we wtorek wieczorem przejazd będzie już otwarty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?