Zaczyna się gorący czas: świątecznych zakupów i wielkich porządków. Zwykle zabiegani i zapracowani rodzice, teraz - jak się wydaje - mają jeszcze mniej czasu. Niestety, dajemy dzieciom odczuć, że są zbyt absorbujące. Nasz mały skarb, zamiast cieszyć się świętami, zaczyna się wówczas nimi stresować.
- Nie możemy dopuścić do sytuacji, kiedy to konieczność umycia okien jest ważniejsza od potrzeby naszego malucha, aby przebywać z rodzicami - mówi nasz ekspert, Ewa Dęga, pedagog i dyrektor przedszkola nr 25 w Opolu. - Dajmy dziecku szmatkę, niech także zmywa "swój kawałek framugi". Nawet jeśli musimy po nim dyskretnie poprawiać.
Najgorsze, co możemy zrobić, to oświadczyć maluchowi: "Przeszkadzasz mi, idź do swojego pokoju". Dzieci bardzo przeżywają taką formę odrzucenia. Grudzień zacznie im się przykro kojarzyć: z domową nerwówką i niecierpliwością rodziców, a nie z okresem wyjątkowym i szczególnie rodzinnym.
Maluch powinien współtworzyć świąteczną atmosferę. Pomysłów jest kilka: może pomagać w wyciąganiu ze schowków ozdób. Może też malować na kartkach choinki, które później wspólnie wytniemy i powiesimy na meblach w pokoiku dziecka czy na choince. Dobrym pomysłem jest też wspólne z dzieckiem wykonanie kartek z życzeniami, wbrew pozorom nie zajmie to więcej czasu niż pójście po te kartki do sklepu i odstanie z nimi w kolejce do kasy.
Czteroletnia Ewa Wojtas już rok temu wraz z mamą wykonała świąteczne ozdoby na choinkę: łańcuch z makaronu oraz bombki z suszonych moreli. W tym roku nie może się doczekać własnoręcznego malowania świątecznych kartek.
- Mam już farbki i blok papieru. Mama narysuje choinki i gwiazdki, ja je pokoloruję
- zapowiada.
Święta to także czas wielkiego dawania. Nikt nie czeka tak bardzo na prezenty jak właśnie maluchy. - Wybierając prezent, pamiętajmy o podstawowej zasadzie: to nie jest podarunek dla nas samych, tylko dla dziecka i musi być dostosowany do jego oczekiwań, potrzeb oraz umiejętności - podkreśla Ewa Dęga.
Dzieci są doskonałymi obserwatorami, także telewizyjnych reklam czy rówieśników. Może się więc zdarzyć, że gdy rozpakuje prezent, na jego twarzy pojawi się cień zawodu: bo pudełko plasteliny to nie kucyk z telewizyjnej reklamówki, a pudło klocków to nie gokart kolegi z podwórka.
- W takiej sytuacji doradzam rodzicom, aby zadali maluchowi zagadkę: "Ciekawe, co też Mikołaj miał na myśli, gdy przynosił Ci TEN prezent? - doradza Ewa Dęga.
- Może Mikołaj chce, abyśmy wspólnie ulepili z plasteliny konika? Z klocków zbudujemy twoje własne auto, które sam sobie wymyślisz!
Im bardziej kreatywne zabawki, tym lepiej, bo dają większe możliwości wspólnych zabaw. - Żadna, najbardziej droga zabawka nie sprawi maluchowi pełnej radości, jeśli dzieciak nie będzie mógł bawić się nią z rodzicami. Nie zostawiajmy od razu malucha sam na sam ze swym cudnym prezentem - podkreśla Ewa Dęga.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?