Niech każdy odpowiada za siebie

Fot. Jerzy Stemplewski
Fot. Jerzy Stemplewski
Ze Stanisławem Skakujem, kandydatem na prezydenta Opola, rozmawia Mirosław Olszewski

- Pana zdaniem w Opolu jest tak źle, jak mówi opozycja, czy tak dobrze, jak twierdzi koalicja rządząca?
- Nie jest czarno ani biało. Oceniając sytuację miasta i nas, mieszkańców, należałoby używać odcieni szarości. Opole w wielu rejonach sprawia wrażenie miasta zadbanego, ale w wielu sprawach widać braki. Kiedy piętnaście lat temu robiliśmy plan perspektywiczny dla miasta, zakładaliśmy, że w 2005 roku Opole będzie liczyło 150 tys. mieszkańców. Można by powiedzieć, że prognoza była przesadnie optymistyczna. Ale dlaczego w takim razie po tych latach mamy w mieście ujemne saldo migracji? Czemu ludzie, zwłaszcza młodzi, nie widzą tu dla siebie szans? Czemu najzdolniejsi wyjeżdżają albo za pracą, albo gdzie indziej szukają możliwości podnoszenia kwalifikacji? Czemu ceny u nas są najwyższe w promieniu 200 kilometrów?
- No właśnie, dlaczego?
- Uważam, że model rozwoju miasta przyjęty i stosowany przez obecną ekipę okazał się zły. Dowodem są takie właśnie skutki. Często mówi się, że powodem naszych kłopotów jest położenie między silnymi ośrodkami - Katowicami i Wrocławiem. Ale spójrzmy na Gliwice. Leżą bliżej Katowic niż my, zatem siłą ssąca metropolii powinna być tam większa, tymczasem Gliwice mają dziś więcej od nas ośrodków badawczych, więcej inwestycji. Po prostu oni mieli pomysł na rozwój, którego opolskiej ekipie zabrakło.
- Zostaje pan prezydentem i musi przedstawić swój pomysł...
- Nadal uważam, że Opole ma szanse stać się centrum handlowym, między innymi z przyczyny naszego położenia. A zatem należałoby wreszcie zrobić to, o czym mówi się u nas od dawna: sprywatyzować lokale użytkowe. Na zasadach wolnych przetargów, które wygrałby ten, kto daje najwięcej. Z jednym wszakże zastrzeżeniem: dochody z tej sprzedaży nie mogłyby trafić do budżetu, lecz za te pieniądze należałoby zainwestować w infrastrukturę, co z kolei byłoby realną zachętą dla inwestorów.
- To nie ratusz miałby decydować, jakiego typu działalność powinna być prowadzona w centrum miasta?
- To śmieszne, gdy urzędnicy, w tym prezydent, bawią się w zgadywanie, co ludzie chcieliby mieć w centrum miasta. To może rozstrzygnąć tylko sam rynek.
- Upraszczając: z czynszów za lokale miasto utrzymuje mieszkania komunalne...
- To niesprawiedliwe. Dlaczego jedni z nas mają korzystać z dopłat, inni nie? W normalnie zorganizowanym społeczeństwie każdy odpowiada za siebie, jest autorem i wyłącznym dysponentem swego majątku. Jeśli kogoś nie stać na mieszkanie w centrum miasta, powinien poszukać tańszego na obrzeżach. Gdy nie stać go na duże, powinien poszukać mniejszego. Podstawowa zasada życia społecznego powinna brzmieć: każdy powinien dbać o siebie.
- Zlikwidowałby pan Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej?
- Stopniowo. Jego funkcje z powodzeniem mogłyby przejąć organizacje społeczne.
- Jest pan prawicowcem?
- Nie. W naszych warunkach nie bardzo wiadomo, kto jest z prawicy, a kto z lewicy.
- Wiadomo: prawica chce niższych podatków.
- Słyszałem opinię wicewojewody, która powiedziała: gdy sytuacja się poprawi, obniżymy podatki. Ja uważam, że trzeba obniżyć podatki, by mieć jakąkolwiek nadzieję na poprawę sytuacji. Z drugiej strony: o ile wiem, to niebawem Opole zacznie spłacać kredyty powodziowe. Zanim więc zacznie się mówić o ruchach podatkowych, trzeba dokładnie przeanalizować sytuację budżetu. Inaczej ryzykuje się składanie obietnic bez pokrycia.
- Czy głównym problemem Opola jest korupcja?
- To na pewno problem, ale nie najważniejszy. Głównym problemem miasta jest ratusz. Od czterech lat prowadzę działalność gospodarczą i z moich doświadczeń, a także doświadczeń ludzi, z którymi rozmawiam podczas przedwyborczych spotkań, wynika, że jego administracja traktowana jest w kategoriach przeciwnika, który czyha na najmniejszy błąd. Owszem, sprzyja temu nieracjonalne prawo, które sprawia, że w tej chwili podejmowanie działalności gospodarczej ma znamiona czynu irracjonalnego. Coraz częściej słychać opinie, że prawdziwą wolność gospodarczą dał przedsiębiorcom były premier Rakowski, bo za jego czasów ustawa o przedsiębiorczości była najkrótsza i zezwalała na wszystko, czego nie zabraniała. Ale to temat na inną rozmowę. Uważam, że mimo wszelkich ograniczeń - ratusz może funkcjonować sprawniej i być prawdziwie przyjazny dla obywateli. Trzeba tylko wyprowadzić z niego politykę, a urzędników utwierdzić w przekonaniu, że jeśli postępują zgodnie z prawem, włos im z głowy nie spadnie.
- Jako prezydent opracowałby pan jakiś system przyznawania koncesji dla taksówkarzy?
- Po co? Skoro nie wydaje się koncesji dla właścicieli sklepów spożywczych, czemu ratusz miałby akurat liczyć taksówkarzy? Niech klienci zdecydują, ilu ich naprawdę potrzeba. Może tylko zaproponowałbym, by wszystkie taksówki były w kolorach miasta...
- Zajmowałby pan się losem Odry Opole?
- Grają w niej zawodowcy, zatem władze klubu też powinni tworzyć zawodowcy, którzy wiedzą, że na rynku utrzyma się tylko taki dostawca towaru czy usług, który oferuje odpowiednio wysoką jakość. Rynek eliminuje miernotę. Starałbym się natomiast dbać o rozwój sportu młodzieżowego. Im więcej będziemy mieć ogólnodostępnych boisk, hal sportowych, tym zdrowszym będziemy społeczeństwem i - patrząc już praktycznie - nie będziemy musieli obstawiać naszych dzielnic patrolami straży miejskiej, by utrzymać w ryzach naładowanych energią młodzianków.
- Po co panu prezydentura? Ma pan własną firmę, spokojne życie.
- Jestem obywatelem. Mam swoje poglądy, przekonania, których nigdy nie kryłem. Nie boję się powiedzieć, że nie mam nic przeciwko hipermarketom (choć wolałbym, by powstawały dalej od centrum Opola, gdyż byłyby wtedy czynnikiem miastotwórczym), i że czasem mam wrażenie, że w mentalności części opolskich kupców pokutuje tęsknota za rynkiem regulowanym w taki sposób, by zagwarantować im uprzywilejowaną pozycję. Ale przede wszystkim, kiedyś byłem tu, w Opolu, jednym z ludzi tworzących komitety obywatelskie, które wprowadzały idee samorządności. Nie wyobrażam sobie, bym miał teraz wycofać się na polityczną emeryturę i obserwować wszystko z dystansu. Przedstawiam Opolanom swoje poglądy i ciekaw jestem, czy zostaną zaakceptowane. Ale zapowiadam, że jeśli tak, to zrealizuję je konsekwentnie.
- Załóżmy, że pan nie kandyduje. Kto pana zdaniem wygra walkę o fotel?
- Ten z kandydatów, który żadnej sprawy nie postawi na ostrzu noża. W żadnej sprawie nie zajmie ostrego, jednoznacznego stanowiska. Z czwórki kandydatów wygrałby, moim zdaniem, pan Ryszard Zembaczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska