MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niech pijaczki trzeźwieją pod kontrolą

Tomasz Gdula [email protected]
Powstania izby wytrzeźwień w Kędzierzynie-Koźlu domaga się miejski rajca Zbigniew Staniś. Pomysł od początku budzi kontrowersje.

Tak zwaną "wytrzeźwiałkę" zlikwidowano w Kędzierzynie-Koźlu na początku lat dziewięćdziesiątych. W Polsce panowała wówczas powszechna moda na zamykanie takich instytucji, kojarzonych powszechnie z państwem totalitarnym. Izby wytrzeźwień były jednymi z wielu instytucji, służących do kontrolowania każdej sfery życia obywateli i ograniczania ich wolności. Dziś jednak, zdaniem niektórych, problem alkoholizmu przybrał w Kędzierzynie-Koźlu monstrualne rozmiary.

- Ludzie piją na ulicach, w okolicach szkół i placówek kulturalnych, a nawet pod tabliczkami zabraniającymi spożywania alkoholu - alarmuje Zbigniew Staniś z Centroprawicy.
Jego zdaniem przeciwdziałać temu powinny straż miejska i policja. Niezbędne jest jednak powstanie izby wytrzeźwień.
- Codziennie widzę odrażających "staczy", czyli facetów, którzy piją wódę i tanie wina w okolicy mojego domu kultury - żali się Staniś, na co dzień kierownik Osiedlowego Domu Kultury "Komes" na kędzierzyńskim osiedlu Piastów. - Powstanie izby wytrzeźwień pozwoliłoby sprzątać z ulicy ludzi o zbyt małym móżdżku, którzy spijają się na umór i obsikani śpią na miejskich skwerach.
Dziś takimi delikwentami zajmuje się policja.
- Trafiają do nas i trzeźwieją na przysłowiowym dołku - mówi Lesław Miszkiewicz, komendant powiatowy policji w Kędzierzynie-Koźlu. - Nie jesteśmy im jednak w stanie zapewnić takiej opieki medycznej, jaką mieliby w profesjonalnej izbie wytrzeźwień. Dlatego uważam, że reaktywacja tej instytucji to dobry pomysł. Najważniejsze jednak, by jej utrzymaniem były zainteresowane przynajmniej gminy naszego powiatu. Wówczas takie przedsięwzięcie może mieć sens nie tylko społeczny, ale i ekonomiczny.

Na koszty utworzenia izby zwraca także uwagę wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu.
- Aspekt ekonomiczny jest tu najważniejszy - mówi Grzegorz Chudomięt z Gospodarności i Pracy. - Istnienie takiej instytucji może być pożyteczne, chociażby w okresie zimy. Wówczas śpiący na dworze pijani ludzie często zamarzają na śmierć. Odtransportowanie ich do izby wytrzeźwień jest w takiej sytuacji działaniem ratującym życie. Trzeba jednak policzyć, ile kosztowałoby utrzymanie izby.
W Opolu za pobyt w izbie wytrzeźwień trzeba zapłacić 280 zł. Na dobę trafia tam średnio 5-6 osób. Latem zazwyczaj nie ma problemu z egzekwowaniem tych pieniędzy. Problem zaczyna się zimą, gdy do izby zaczynają trafiać ludzie bezdomni. Kupują tanie wino, wypijają je i dają się złapać policji. Dzięki temu mogą spędzić za darmo noc w ciepłym pomieszczeniu.
Wśród kędzierzyńskich barmanów nie udało nam się znaleźć entuzjasty powstania izby wytrzeźwień.

- Ludzie pili, piją i będą pić. Utworzenie izby niczego nie zmieni - uważa Grzegorz Murawski z baru "Smakosz". - Proszę zauważyć, że nawet ludzie nie mający pieniędzy na alkohol zawsze jakiś grosz sobie zorganizują.
W podobnym tonie wypowiadają się także inni właściciele lokali z alkoholem, z którymi rozmawialiśmy.
- Oczywiście to nie jedyny sposób na walkę z alkoholizmem - zastrzega Zbigniew Staniś. - Równie ważna jest edukacja sprzedawców i konsumentów, szczególnie młodzieży.
- Zbyt często zdarza się, że w naszym mieście alkohol sprzedawany jest nieletnim - uważa radny Andrzej Magiera z Ligi Polskich Rodzin. - Za takie postępowanie natychmiast powinno się odbierać koncesje. Tymczasem u nas wciąż za mało jest kontroli, a spojrzenie na takie sprawy jest zbyt liberalne.

Pomysł powstania izby wytrzeźwień w Kędzierzynie-Koźlu wstępnie akceptuje prezydent miasta. - To może być dobry pomysł, ale najważniejsze, by nasza gmina nie była jedynym podmiotem finansującym izbę - mówi Wiesław Fąfara. - Jeśli tą ideą uda się zainteresować ościenne gminy lub powiaty nie mam nic przeciwko powstaniu u nas takiej instytucji.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska