Niektórym jednak dały się we znaki. Głośną muzykę podczas zakończonej wczoraj Studenckiej Wiosny Kulturalnej "Piastonalia 2002" słychać było codziennie do późnych godzin wieczornych nawet w odległych od centrum wydarzeń miejscach miasta. Koncerty przeszkadzały zwłaszcza mieszkańcom okolicznych domów.
- Trochę to było słychać - tłumaczy pan Mariusz z budynku mieszkalnego przy ul. Czaplaka, położonego najbliżej sceny koncertowej. - Nie tylko ze względu na muzykę, ale i hałasujących studentów mieliśmy we wtorek zmarnowaną noc.
Pani Elżbieta z ul. Grunwaldzkiej narzeka z kolei na zniszczenia w ogródku. - Przeskakują na skróty w ciemności przez płot prosto w grządki - opowiada. - Prawie wszystko mam podeptane. Ale proszę o tym nie pisać, bo zabronią wam zabawy.
Oboje przyznają jednak, że studenci zawiadamiali wcześniej o Piastonaliach specjalnymi ogłoszeniami dostarczanymi mieszkańcom. Samorząd Studencki UO prosił w nich o wyrozumiałość przez te kilka dni figli i szaleństw. Obiecywał, że dopilnuje, aby Piastonalia nie zakłóciły dobrosąsiedzkich stosunków.
- Napisaliśmy prośbę do prezydenta o umieszczenie Piastonaliów w kalendarzu imprez kulturalnych miasta - mówi Izabela Pietkun, odpowiadająca za organizację tegorocznych Piastonaliów na Uniwersytecie Opolskim. - Dodatkowo uzyskaliśmy pozwolenie od rektora na organizowanie koncertów na zewnątrz do godziny dwunastej w nocy. Aby już po tej godzinie zbytnio nie hałasować, muzyka grana jest tylko w "Kotle".
- My też kiedyś się bawiliśmy, niech oni teraz się bawią - broni młodych Elżbieta Szarek z ul. Grunwaldzkiej. - Absolutnie mi to nie przeszkadza, zresztą muzyka nie jest wcale taka głośna.
- Wczoraj otworzyłam okno i usłyszałam muzykę - mówi mieszkanka ul. Oleskiej. - Wtedy przypomniałam sobie, że to studenci. A niech się młodzież bawi, w końcu to tylko parę dni.
- Mnie to nie przeszkadza, zresztą u mnie i tak prawie nic nie słychać - mówi mieszkanka okolic skrzyżowania ulic Katowickiej i Kośnego, która sama wynajmuje pokoje dwójce studentów.
Mniej wyrozumiali są dla swoich sąsiadów studentów mieszkańcy okolic miasteczka akademickiego politechniki. - Ta ich muzyka to jak walenie w bębny - skarży się pan Zdzisław, mieszkaniec pobliskich bloków. - Czasem człowiek już zaśnie, a o czwartej puszczą jakiś zgiełk i budzisz się zlany potem.
Mieszkanka ulicy Fieldorfa skarży się natomiast na nocne śpiewy pod oknami. - Całe grupy łażą i hałasują po klatkach i pod blokami - mówi opolanka. - Że też policja jakoś na to nie reaguje.
- Uprzedzaliśmy wszystkich w mediach, przepraszaliśmy z góry i prosiliśmy o wyrozumiałość - mówi Karina Zawada z samorządu PO. - Na szczęście to już koniec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?