Opolski Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego od początku tego roku przejął od służb wojewody przenośne wagi drogowe służące do pomiaru nacisku na poszczególne osie ciężarówek. Obecnie trwa szkolenie inspektorów, którzy za kilka tygodni pojawią się z tymi wagami na drogach. Tyle tylko, że na Opolszczyźnie jest zaledwie siedem miejsc, które są w pełni przystosowane do przeprowadzania takich pomiarów, a na autostradzie nie ma ich wcale.
- Ważenie pojazdów będzie dla nas pewną nowością, ale nie jest to nasze główne zadanie - podkreśla młodszy inspektor Romana Król, rzecznik opolskiego inspektoratu. - Skupiamy się na kontrolach dokumentów koniecznych przy transporcie samochodowym, badamy, czy kierowcy przestrzegają norm czasu pracy oraz ścigamy zagranicznych przewoźników uprawiających kabotaż, czyli wykonujących bez zezwolenia usługi transportowe wewnątrz naszego kraju. W ubiegłym roku ujawniliśmy 11 takich przypadków, najwięcej spośród wszystkich inspektoratów ITD w kraju. W tym roku mamy już dwa ujawnione przypadki kabotażu.
Za łamanie przepisów inspektorzy mogą wypisywać nawet kilkutysięczne mandaty. Na przykład brak zezwolenia na prowadzenie działalności transportowej kosztuje 6 tysięcy złotych, a za każdą godzinę pracy kierowcy ponad normę przewoźnik zapłaci tysiąc złotych.
- Do października 2003 roku kary można było sumować i zdarzył się w Polsce przypadek, że przewoźnik, który przewożąc butle gazowe złamał kilkanaście przepisów, miał do zapłacenia mandat wynoszący aż 120 tysięcy złotych - dodaje Jan Książek, opolski wojewódzki inspektor transportu drogowego. - Po zmianie przepisów kary już się nie kumulują, ale i tak najwyższy mandat nie jest mały, bo wynosi 15 tysięcy złotych, a jeżeli nieprawidłowości ujawnimy w siedzibie firmy, to kara może być dwa razy większa.
Jednym z ważniejszych rodzajów kontroli, jakie przeprowadzają inspektorzy ITD, jest sprawdzanie ciężarówek wiozących materiały niebezpieczne. W ubiegłym roku skontrolowali 250 ciężarówek z takim ładunkiem i okazało się, że 14 kierowców w ogóle nie miało wymaganych dokumentów na przewóz materiałów niebezpiecznych, a w kolejnych 18 przypadkach w dokumentacji były braki.
Inspekcja ma do dyspozycji nowoczesny sprzęt i samochody, ale nie jest to formacja uzbrojona.
- My nie ścigamy bandytów, ale mamy ujawniać nieprawidłowości i w razie czego wolę uwalniać swojego człowieka przykutego do drzewa niż mieć go w trumnie - podkreśla Jan Książek. - Oczywiście, że kierowcy nas nie kochają, ale do tej pory były w całym kraju tylko dwa przypadki agresji wobec inspektora: w jednym kierowca ruszył na niego z kluczem do kół, na szczęście inni kierowcy go powstrzymali, w drugim skończyło się tylko na groźbach. W Europie jest tylko jeden kraj, gdzie inspektorzy zostali uzbrojeni. To Rosja. Naszym ludziom wystarcza, że są przeszkoleni i wytrenowani.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?