Janusz z Kędzierzyna-Koźla ma 47 lat, od 2005 roku oficjalnie jest bezrobotny. Ale tak na prawdę pracuje w firmie remontowo-budowlanej i zarabia niezłą kasę.
Zobacz: Niepłacący alimentów pracują na czarno albo wcale
- Trójka z przodu jest zawsze, a bywa że i czwóreczka - uśmiecha się. - Ale gdybym podpisał oficjalną umowę, moje zarobki momentalnie zjechałyby w dół do dwóch tysięcy. Dlatego wolę robić na czarno, a ubezpieczenie zdrowotne i emerytalne płacę sobie w prywatnej firmie.
Pani Jadwiga z Krapkowic też zarabia na czarno.
- Opiekuję się trójką dzieci sąsiadów. Podrzucają mi swoje pociechy, gdy nie mogą się nimi zająć, bo pracują - mówi kobieta. - Rodziców kosztuje to kilkaset zł miesięcznie, a ja mam regularny dochód na poziomie 1500 zł, który przewyższa moją rentę z ZUS-u.
Takich osób są tysiące, bo dla wielu praca na czarno jest jedynym wyjściem. Są tez tacy, którzy świadomie wybierają zatrudnienie nielegalne z punktu widzenia państwa, gdyż opłaca im się to.
Dlaczego?
- Ponieważ żadne dobro, nawet luksusowe, nie jest dziś w Polsce opodatkowane tak wysoko, jak praca i płaca - mówi Robert Gwiazdowski, ekspert podatkowy Centrum im. Adama Smitha.
Zobacz: Jakie konsekwencje grożą pracodawcy za nielegalne zatrudnienie?
W powszechnej - i z gruntu błędnej opinii - ZUS oraz ubezpieczenie zdrowotne opłaca za nas pracodawca. To pozorna prawda, ponieważ by szef uiścił opłatę, każdy z nas musi wypracować na to pieniądze. Mało kto o tym pamięta.
- Wielu woli nie myśleć o tym, jak wiele pieniędzy wchodzących w skład ich wynagrodzenia zagarnianych jest przez państwo. Ludzie wola funkcjonować w myśl zasady: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - wyjaśnia dr Gwiazdowski. - Gdyby pieniądze do ZUS-u i NFZ-u każdy musiał wpłacać osobiście, na pewno nie robilibyśmy tego z takim spokojem, z jakim przyjmujemy ten fakt dziś. Tylko pracodawcy mają pełna świadomość jak wielkimi opłatami obciążona jest dziś praca.
Z raportu Banku Światowego wynika, że nawet 30 procent polskiego PKB może być wytwarzane w szarej strefie.
- Poziom skomplikowania systemu podatkowego, a co za tym idzie postrzegania państwa i jego organów przez podatników jest jednym z najistotniejszych elementów przyczyniających się do powstawania szarej strefy - mówi Mirosław Barszcz, ekspert Business Centre Club. - Ze względu na ilość i uciążliwość przeszkód biurokratycznych w prowadzeniu działalności gospodarczej podatnicy co do zasady postrzegają państwo i jego organy jako wrogów. Dodatkowo, panujące powszechnie przekonanie, że płacone podatki są marnotrawione.
W rezultacie Polacy nie tylko masowo lub dorabiają pracują na czarno, ale uszczuplają dochody państwa także w inny sposób. Skoro połowę ceny paliwa i dużą część ceny alkoholu stanowią podatki, głównie akcyza, kwitnie nielegalny handel tymi towarami, podobnie jak wyrobami tytoniowymi.
Zdaniem ekonomistów analizujących raport BCC uproszczenie systemu podatkowego, a co za tym idzie zmniejszenie szarej strefy pozwoliłoby w pełni sfinansować deficyt budżetowy bez konieczności podnoszenia VAT-u, likwidacji prorodzinnych ulg i innych cięć w wydatkach socjalnych.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?