Niemców jest więcej niż w spisie

- Podczas weekendowej konferencji na Górze św. Anny poświęconej mniejszości postawił pan tezę, że według danych, jakimi posługują się demografowie, Niemców w Polsce powinno być więcej niż 109 tys. Dlaczego spis nie pokazał tego więcej?
- Ponieważ pełny spis przeprowadzono jedynie w tych gminach, w których mniejszości (nie tylko niemiecka) podczas poprzedniego spisu stanowiły co najmniej 10 procent mieszkańców. W roku 2002 gmin, w których mieszkała się mniejszość niemiecka, było blisko 300. Próg 10 procent odciął ok. 80 proc. z nich. Bo Niemcy są rozproszeni w wielu regionach Polski. Jeśli mieszkańcy nie wykazali się aktywnością i nie zadeklarowali narodowości w ramach tzw. samospisu przez internet, to wynik ich nie uwzględnia. A to są znaczne liczby. Tylko w samym Opolu mniejszość mogła "stracić" około 3 tys. osób.

- Przedstawiciele mniejszości na konferencji podkreślali, że samospis nie został w wynikach w ogóle uwzględniony.
- Nie mam dla tej hipotezy dowodu, ale skoro mieszkańcy Polski generalnie słabo spisywali się w sieci (około 1 mln osób), trudno sądzić, że członkowie mniejszości jakoś szczególnie różnili się od nich na plus. Wyjątkiem są Ślązacy, którzy zostali z różnych stron - mówiąc potocznie - podjarani.

- Jak wiele z tych osób, które deklarowały śląskość mniejszość niemiecka może uważać za swoich?
- Tego rodzaju "przepływy elektoratu" są możliwe. Wiemy, że w okresie poprzedniego spisu około 280 tys. osób występowało o drugie, niemieckie obywatelstwo otwierające dojście do rynku pracy. Teraz nie miało to żadnego znaczenia. Opcja, którą nazwałbym globalno-narodową, mogła przegrać z rodzinno-domową. Część osób z niemieckim paszportem "na luzie" zadeklarowała śląskość. Pogodzenie bycia Ślązakiem i Niemcem jest realnym problemem, przed którym wiele osób stanęło. To jest płynne. Gdy dostaniemy wyniki spisu z dokładnością do jednej wsi, będziemy mogli powiedzieć, gdzie prawdopodobnie spis pokazał wyniki błędne. Ale samych wyników już nie zmienimy.