Niemiec chciał złożyć opolaninowi życzenia noworoczne. Skończył w szpitalu z pociętą twarzą

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Bartosz K. twierdzi, że nie miał przy sobie noża ani innego ostrego narzędzia. Nie przyznaje się do winy.
Bartosz K. twierdzi, że nie miał przy sobie noża ani innego ostrego narzędzia. Nie przyznaje się do winy. Mirela Mazurkiewicz
Na ławie oskarżonych zasiadł 43-letni Bartosz K., który prowadził w Opolu bar. Twierdzi, że to on był ofiarą i nie przyznał się do pocięcia twarzy przechodniowi. Sąd mu nie uwierzył.

Do zdarzenia doszło w pierwszych godzinach 2017 roku. Bjorn G., 35-letni dziś obywatel Niemiec, spędzał Sylwestra z żoną i synem w Polsce. Wspólnie z przyjacielem witali Nowy Rok na balu przebierańców, organizowanym przez jeden z lokali w Małym Rynku w Opolu.

Bliscy Bjorna G. wrócili do domu wcześniej. On z przyjacielem bawił się do rana.

- Nie wypiłem zbyt wiele alkoholu, bo następnego dnia mieliśmy wracać do Niemiec - mówił pokrzywdzony przed Sądem Rejonowym w Opolu, gdzie dziś (2.03) ruszył proces. - Do domu wracaliśmy z kolegą w przebraniach. Niedaleko lokalu zaczepił nas mężczyzna. Wyśmiewał się z nas, był bardzo agresywny i niespokojny. Nie mówię po polsku, ale zrozumiałem wulgarne słowa.

Między mężczyznami doszło do wymiany zdań. Pokrzywdzony twierdzi, że chciał, by agresor przeprosił i życzył szczęśliwego roku.

- Wyciągnąłem do niego rękę, a później sprawy potoczyły się błyskawicznie. On miał w ręce chyba nóż, którym ciął mnie po lewym policzku. Rana miała 11 centymetrów i sięgała od końca nosa do podbródka. Skutki odczuwam do dziś - relacjonował przed sądem Bjorna G.

Mężczyzna mocno krwawił, więc na miejsce wezwano karetkę, która zabrała go do szpitala. Na ławie oskarżonych zasiadł 43-letni Bartosz K., który prowadził w Opolu bar.

Zaatakowany rozpoznał w nim sprawcę. Mężczyzna nie chciał jednak dobrowolnie poddać się karze.

- W przeszłości byłem wielokrotnie karany, ale nie wiem dlaczego dziś jestem oskarżony - wyjaśniał przed sądem. - Wracałem z przyjęcia sylwestrowego. Miałem trochę problemów osobistych, dlatego szedłem ze spuszczoną głową. W pewnym momencie zostałem napadnięty przed dwóch mężczyzn. Jednym z nich był Bjorn G., którego nie znałem wcześniej. Przestraszyłem się i zacząłem uciekać. Podszedłem do patrolu policji, a oni stwierdzili, że muszę pojechać z nimi, bo podobno coś zrobiłem.

Oskarżony twierdzi, że nie miał przy sobie noża ani innego ostrego narzędzia. Nie przyznał się do winy.

- Ważyłem wtedy 63 kilogramy, a ci mężczyźni byli rośli. Byłem wielokrotnie karany i gdybym faktycznie zrobił coś takiego, to raczej bym uciekał, a nie poszedł się poskarżyć policjantom - przekonywał.

Sąd Rejonowy w Opolu nie uwierzył mężczyźnie i skazał go na rok i 8 miesięcy więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska