Niepaląca mile widziana

Redakcja
Opiekunka dla dzieci - to dobry sposób na wakacyjną pracę. Niestety, niań jest więcej niż dzieci.

W Opolu, w przeciwieństwie do innych dużych miast, nie działa żadna firma, która pośredniczyłaby w kojarzeniu niań z rodzicami. Miałyby one rację bytu zwłaszcza w sezonie letnim. W lipcu i sierpniu nieczynne będą dwa z czterech miejskich żłobków. Nie wszyscy rodzice zdecydują się przenieść malucha do innej, zastępczej placówki - wolą powierzyć go opiekunce.

W czasie wakacji przybywa także chętnych do podjęcia się tego zadania. Wśród nich przeważają studentki i uczennice ostatnich klas szkół średnich.
- Mam zamiar przez miesiąc zarobić sobie na dalsze wakacje. Co innego może robić młoda dziewczyna, która nie skończyła jeszcze studiów. Przecież ulotek roznosić nie będę - powiedziała "NTO" Kasia, studentka Uniwersytetu Opolskiego.
Z braku wyspecjalizowanych przedsiębiorstw rodzice, jak i przyszłe pracownice muszą szukać na własną rękę. Bardzo rzadko jedni i drudzy zgłaszają się do Powiatowego Urzędu Pracy. W tej chwili nie ma tam żadnych ofert dla opiekunek dziecięcych. Najczęściej więc wszystko zaczyna się od ogłoszenia w gazecie.

W lepszej sytuacji są osoby poszukujące niani - jest ich znacznie mniej niż chętnych do pracy.
- Dałam ogłoszenie dwa tygodnie temu i jak na razie nic. Do tej pory zajmowałam się swoimi dziećmi. Chciałaby zarobić od 700 do 1000 zł - mówi 27-letnia Sylwia z Opola.
W podobnej sytuacji jest Barbara Kudyba, która już od siedmiu lat zajmuje się opieką nad maluchami. Pierwsze dziecko, które było pod jej skrzydłami, to 8-miesięczny syn cioci. Potem posypały się inne oferty. Kiedy praca dobiegała końca, dawała ogłoszenie do gazety i pojawiali się następni chętni. Teraz jest inaczej.
- Ogłoszenie dałam dwa tygodnie temu i nic. Kilka lat wstecz było łatwiej. Wystarczył jeden dzień, by znaleźć pracę. Teraz można iść na kilka rozmów, a nic z tego nie wychodzi. Rynek się zapełnił. Coraz więcej dziewczyn chce być opiekunkami, a chętnych jest mniej. W dodatku bardzo kapryszą. Umawiają się, a kiedy dochodzi do spotkania, to informują, że już nieaktualne - opowiada Barbara.
Zdaniem Basi, w tym "zawodzie" liczy się przede wszystkim duża cierpliwość. Wiadomo dzieci (i ich rodzice) są różne. Ważne jest też poczucie humoru - maluchy mają niesamowite pomysły. Pracodawcy zwracają też uwagą na to, czy dziewczyna pali - nikt nie chce, by jego pociecha przebywała przez kilka godzin dziennie w dymie. Oczywiście ważna jest też cena. Zwyczajowo płaci się 3,5 zł za godziną, albo od 400 do 500 zł za miesiąc.
- Długo szukałam kogoś do dziecka, mimo tylu ofert. W sumie miałam trzy nianie i ta ostatnia była najlepsza. Miła, lubiła mojego syna, nie była droga, no i nie paliła - mówi Ania Baron, mama czteroletniego Łukasza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska