Dwa lata temu Fundacja "Dom Rodzinnej Rehabilitacji Dzieci z Porażeniem Mózgowym" w Opolu dostała od miasta zdewastowany budynek po zlikwidowanym przedszkolu przy ulicy Ligudy. Dalsza dewastacja nie następowała, bo zamurowano okna, ale nie rozpoczęły się też prace remontowe. W budynku ma postać zakład aktywności zawodowej.
"NTO" pisała w ubiegłym roku, że poszukiwani są sponsorzy skłonni współfinansować adaptację obiektu. - Potrzeby nasze i przedszkola są różne - mówi Kazimierz Jednoróg z fundacji. - Wiedzieliśmy, że ten budynek uda się przebudować. Wykonana została dokumentacja techniczna, mamy pozwolenia budowlane i pieniądze. Właściwie to z przedszkola zostanie tylko konstrukcja i stropy. Niezbędna będzie także dobudówka.
W zakładzie aktywności zawodowej znajdzie pracę 30 podopiecznych fundacji: osoby w znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawne, bo, jak wyjaśnia Jednoróg: - Osoby niepełnosprawne lekko mogą szukać zatrudnienia w zakładach pracy chronionej.
Pracownicy zakładu podzieleni zostaną na 6-osobowe brygady. Jedna na zlecenie będzie dbała o tereny zielone, inna może prowadzić sklepik z tanią odzieżą i świadczyć drobne usługi krawieckie, jeszcze inna zajmie się utylizacją urządzeń technicznych (przy rozbiórce starego komputera albo drukarki można pozyskać wiele części na sprzedaż) i selekcją metali. Można też wytwarzać bibeloty i pamiątki. - Nauczyli się tego na naszych warsztatach terapii zajęciowej - mówi z dumą Kazimierz Jednoróg.
Warszaty także zostaną przeniesione z siedziby fundacji przy ul. Szymanowskiego na ul. Ligudy. Pod opieką terapeutów uczyć się będzie w 5-osobowych grupach 30 niepełnosprawnych. Niektórzy zostaną potem zatrudnieni w zakładzie aktywności.
Budowa zakładu, a właściwie jego doprowadzenie do stanu surowego, sfinansowane zostanie dzięki zaprzyjaźnionej fundacji z Monachium, działającej na zasadach Wielkiej Orkiestry Jurka Owsiaka. - "Grali" dla nas po powodzi - mówi Jednoróg. - Dostaliśmy od nich wtedy 150 tysięcy marek, potem przyjechali do Opola i nakręcili film o tym, jak ten ich dar wykorzystaliśmy na remont siedziby przy Szymanowskiego. Resztę pieniędzy na wykończenie zakładu musimy zdobyć w kraju.
Fundacja planowała, że 7 maja wejdą na ul. Ligudy ekipy budowlane, 1 listopada obiekt będzie w stanie surowym, a 1 sierpnia przyszłego roku odbędzie się jego oficjalne otwarcie. Powstał jednak problem, którego nie spodziewał się ani Kazimierz Jednoróg, ani inni członkowie zarządu fundacji. W kwietniu odbył się przetarg na roboty, w którym wystartowało siedem firm. 3-osobowa komisja przetargowa brała pod uwagę nie tylko cenę usługi i wysokość darowizny, którą firma przeznaczy na rzecz fundacji, lecz także gwarancje jej solidności i terminowości.
- Mamy za sobą doświadczenia z remontu popowodziowego - mówi Jednoróg. - Chcieliśmy, żeby przy Ligudy pracowała firma, która już podobne obiekty budowała i która zgodziłaby się na dłuższe terminy płatności. Właściwie to nie musieliśmy organizować tego przetargu, ale nie chcieliśmy, żeby ktoś stwierdził, że pochopnie wydajemy pieniądze. Wybraliśmy jedną z firm, a inna wniosła protest i odwołała się od wyników przetargu. Ten protest uwzględniony został w ubiegłym tygodniu przez zespół arbitrów Urzędu Zamówień Publicznych w Warszawie. Popełniliśmy bowiem błąd formalny, nie opracowując regulaminu pracy komisji. No cóż, nie jesteśmy prawnikami... Musimy powtórzyć przetarg. Nie wiem, kiedy zakład zostanie otwarty.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?