Większość zamków Jury Krakowsko-częstochowskiej wybudowano za czasów Kazimierza Wielkiego, a wszystkie zburzyli trzysta lat później Szwedzi, aby antyszwedzkie stronnictwo nie miało w ich umocnieniach oparcia. Stały sobie ruiny przez kolejne 300 lat, niszczejąc systematycznie, dopiero w XX wieku zaczęto myśleć o zabezpieczaniu tego typu obiektów przed dalszą destrukcją. Pojawiła się cała gałąź w dziedzinie konserwacji zabytków zajmująca się zabezpieczaniem trwałych ruin i obiektów krajobrazowo cennych.
Aż przyszedł wiek XXI i na Szlak Orlich Gniazd wkroczyła komercja. Najpierw nieśmiało. Pojawiły się stowarzyszenia przyjaciół poszczególnych ruin, które zaczęły pobierać opłaty za ich zwiedzanie. Opłaty miały rzekomo służyć pokrywaniu kosztów zabezpieczania ruin, ale już wkrótce okazało się, że nowi administratorzy „niczyich” wcześniej ruin zaczęli pozostające od trzech wieków w ruinie warownie odbudowywać. A to pojawiła się jakaś brama, bo przecież gdzieś musi kasjerka siedzieć, a to jakaś komnata, po której do niedawna wiatr hulał, została doprowadzona do stanu pozwalającego Sanepidowi zatwierdzić otwarcie w niej restauracji.
Aż w końcu samorząd sprzedał bogatemu biznesmenowi ruiny zamku w Bobolicach właścicielowi jednej z sieci dyskontów, a ten ruszył z agresywną odbudową. Dziś niemal nie ma już na Jurze ruin, w których za darmo można by kontemplować krajobraz.
Łamiąc międzynarodowe konwencje konserwatorskie wpuściliśmy do tej krainy pogoń za zyskiem.
#pomagaMY czyli Polska Press dla powodzian
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?