Niespodziewana porażka Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z MKS-em Będzin

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Simone Parodi i jego koledzy mieli dużego problemy z kończeniem ataków.
Simone Parodi i jego koledzy mieli dużego problemy z kończeniem ataków. Mirosław Szozda
Drugiej porażki w sezonie doznała prowadząca w tabeli PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Sensacyjnie uległa na wyjeździe 1:3 MKS-owi Będzin, czyli jednej z najsłabszych drużyn w stawce.

O tym, jak dużą niespodzianką jest porażka kędzierzynian świadczą dwa fakty. Przede wszystkim mistrzowie Polski przez pierwszą część sezonu przeszli jak burza, przegrywając tylko raz (2:3 z Vervą Warszawa Orlen Paliwa). Po drugie, ich rywalem był zespół, który plasował się na przedostatnim, 13. miejscu w tabeli.

Mimo to już na inaugurację sezonu będzinianie pokazali, że ich pokonanie wcale nie będzie taką łatwą sztuką. Co prawda przegrali wtedy w Kędzierzynie-Koźlu 0:3, ale postawili Grupie Azoty ZAKSA całkiem zacięty opór. Na własnym terenie spisali się jeszcze lepiej.

Od początku spotkanie rozgrywane w hali w Sosnowcu układało się lepiej dla MKS-u. Ich poczynaniami znakomicie kierował rozgrywający Grzegorz Pająk, który dołączył do drużyny dopiero w trakcie sezonu. Ten były rozgrywający ZAKSY (grał w niej w latach 2015-2017) na tyle skutecznie rozrzucał blok rywali, że po zakończeniu zawodów otrzymał w pełni zasłużoną nagrodę MVP.

Problemy kędzierzynian na dobre zaczęły się już w pierwszym secie. Byli oni w nim kompletnie bezradni. Cały czas musieli gonić wynik, ale zupełnie im to nie wychodziło i ostatecznie ulegli 17:25.

Początek drugiego seta zwiastował jednak, że ekipa z Opolszczyzny się przebudziła. Po serii potężnych zagrywek węgierskiego atakującego Arpada Barotiego prowadziła już bowiem 7:2. Potem co prawda MKS zbliżył się na jeden punkt (10:11), ale przy serwisach Łukasza Wiśniewskiego ponownie Grupa Azoty ZAKSA odjechała na 16:11.

Wciąż jednak kędzierzynianie spisywali się zdecydowanie poniżej swoich możliwości, szczególnie jeśli chodzi o grę w ataku. To znalazło odzwierciedlenie na tablicy świetlnej, ponieważ końcówka ponownie należała do klubu z Będzina. Dzięki swojej determinacji ostatecznie zwyciężył on 25:23.

To niepowodzenie na tyle podcięło mistrzom Polski skrzydła, że wszystko zmierzało do zakończenia spotkania w trzech setach. Trener Nikola Grbic próbował różnych rozwiązań personalnych, ale gra Grupy Azoty ZAKSA ciągle się nie poprawiała.

Kiedy jednak przegrywała ona 15:19, sprawy w swoje ręce wziął jej przyjmujący Kamil Semeniuk. Trzema punktowym zagrywkami z rzędu doprowadził on w pojedynkę do remisu, a następnie odegrał także ważną rolę w bardzo nerwowej i zaciętej końcówce, którą goście ostatecznie wygrali 30:28.

Jak się jednak okazało, był to jedynie ich chwilowy zryw. Przebieg czwartej odsłony mocno przypominał to, co działo się w inauguracyjnym secie. Gracze MKS-u ponownie dzielili i rządzili na boisku, dzięki czemu zgarnęli komplet trzech punktów.

MKS Będzin - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:17, 25:23, 28:30, 25:19)
MKS: Pająk, Sobański, Ratajczak, Faryna, Sossenheimer, Gunia, Potera (libero) oraz Buczek, Superlak, Fornal.
ZAKSA: Toniutti, Semeniuk, Wiśniewski, Baroti, Parodi, Rejno, Zatorski (libero) oraz Stępień, Łukasik, Smith, Warda, Grygiel.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska