Nieswojo w swoim mieście

Zbigniew Górniak

Władze miasta, w którym mieszkam, chwalą się na lewo i prawo - czego efektem gęste, częste cytaty ratuszowych notabli w lokalnej prasie - ile to Opole zarabia na postawieniu parkomatów i przymuszaniu kierowców do karmienia tych maszyn monetami.
Napisałem: "miasta, w którym mieszkam", choć patriotyzm lokalny podpowiadałby raczej użycie formy "moje miasto". Ale co ja pocznę, biedny miś, że się tak w tym niby swoim mieście nieswojo czuję? Dlaczego? Ano dlatego, że nałożyło ono na mnie dodatkowy podatek w postaci wyżej wspomnianych parkomatowych opłat. Podatek niemały...
Ponieważ nasz redakcyjny parking jest mały jak chustka do nosa, ponadto jakoś tak się składa (ach te zawodne budziki!!!), że zawsze zjawiam się, gdy jest już on zapchany - muszę parkować na ulicy. A to kosztuje. Jakieś 8-10 złotych dziennie. Miesięcznie daje to, licząc tylko dni robocze, jakieś 200 złotych. Rocznie - blisko 2,5 tysiąca. Tyle muszę płacić za to tylko, że przyjeżdżam do SWOJEJ gazety, która ukazuje się w MOIM mieście. Oczywiście, nigdzie nie jest powiedziane, że muszę parkować pod samą redakcją - na całym świecie istnieją w ścisłych centrach strefy płatne. Tyle tylko, że nasze pazerne ratuszowe władze rozszerzają tę płatną strefę poza granice zdrowego rozsądku. Ja mogę przejść się do pracy pół kilometra, mogę drałować kilometr. Ale nie cztery!!!
No więc jak mogę czuć się w mieście, o którym wiem, że - niczym targowiskowy gracz w trzy karty - skroić mnie chce na każdym kroku? I kroi... A opornych karze. 50 złotych - mandacik wcale niemały, zważywszy że, parkując bez opłaty, nie naruszam żadnych przepisów drogowych, nie stwarzam niebezpieczeństwa ulicznego, a tylko nie chcę być rżnięty jak głupia Zośka, co ją pijaną, po zabawie, obraca cała wieś.
Lecz miasto nasze o mentalności gangstera zreflektowało się, że większy zysk będzie miało nie z samych złotówkowych opłat, lecz z karania tych właśnie, którzy nie chcą być Zośką. W tym celu stworzyło nowy etat hycla samochodowego (będzie to kosztować nas, podatników, 60 tysięcy rocznie), który to hycel zajmie się egzekucją długu.
Tym wszystkim ratuszowi notable chwalą się, jak już zauważono na wstępie, z równą intensywnością, jakby udało im się ściągnąć do miasta jakąś nową wielką firmę, która dałaby pracę mieszkańcom, zysk ratuszowej kasie i łapówki niektórym urzędnikom. A te parkomaty to nic innego jak nowy lokalny podatek, choć bardziej pasowałoby tu słowo haracz.
Równie dobrze mogłyby władze zatrudnić brygadę młodzieńców wyposażonych w ABS (Absolutny Brak Szyi) i posłać ich w tłum - niech zdzierają ludziom z palców obrączki, z przegubów zegarki, a z karków - łańcuszki. A potem można by w lokalnej prasie chwalić się swoją przedsiębiorczością, łbem do interesów, troską społeczną i jakie tam jeszcze farmazony plecie się przy takich okazjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska