Nieszczęśliwy wypadek w czasie gry fantasy na fortach w Nysie

Krzysztof Strauchmann
Archiwum/zdjęcie ilustracyjne
Nyska policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności nieszczęśliwego wypadku, do jakiego doszło w czasie dużej zamkniętej imprezy – gry fabularnej na terenie fortów w Nysie.

Jeden z uczestników gry - z wykształcenia chemik, z ogólnie dostępnych materiałów przygotował samodzielnie tzw. proszek alchemika czyli substancję, która po dosypaniu do ognia powoduje kontrolowany wybuch dymu i ognia.

Niestety w czasie gry w niekontrolowany sposób do ampułki z substancją dostała się iskra, powodując zapalenie i wybuch fiolki. Mężczyzna ma poparzoną dłoń, lekkie obrażenia odniosły także dwie osoby siedzące w pobliżu.

Organizatorzy gry zawieźli poszkodowanego do szpitala w Nysie, a personel szpitala zawiadomił o sprawie organy ścigania. Organizatorzy wydarzenia wyjaśniają, że poszkodowany chemik działał z własnej inicjatywy i niezgodnie z regulaminem imprezy, a oni kładą duży nacisk na zapewnienie bezpieczeństwa uczestników.

Nyski larp, czyli gra fabularna, w tym roku zgromadziła prawie 700 uczestników z całej Polski. Przez trzy dni na terenie zamkniętych fortów wcielali się oni w fantastyczne postacie nierealnego świata, w którym wojny prowadzą trzy mocarstwa. Do zabawy wykorzystuje się stroje, w tym bezpieczną broń, przebrania i rozbudowaną scenografię.

54-letnia kobieta została zaskoczona przez ogromnego, liczącego blisko 9 metrów węża. Z relacji wynikało, że nie była w stanie obronić się przed bestią.Zdarzenie miało co prawda w Indonezji (wyspa Sulawesi), ale może  spotkać każdego z nas. Kobieta została zaskoczona podczas pracy w ogródku. Jej poszukiwania rozpoczęły się kolejnego dnia. O zdarzeniu zaalarmowały zaniepokojone dzieci 54-latki. Makabrycznego odkrycia dokonał jeden z synów kobiety. Znalazł on ogromnych rozmiarów pytona, który wydawał się świeżo po jedzeniu. Okazało się, że w  jego środku znajduje się zaginiona kobieta. Z jej ułożenia wynikało, że gad zaczął konsumować ofiarę zaczynając od głowy. Mieszkańcy wioski nie wiedzieli do końca, czy ofiara węża nie żyje, więc postanowili go zabić i rozciąć. Cała akcja ratunkowa, która polegała na wycięciu kobiety z wnętrza gada została nagrana telefonem. Przestrzegamy jednak, że materiał jest przeznaczony wyłącznie dla ludzi o mocnych nerwach. Jak to w ogóle możliwe, że pyton zdołał połknąć człowieka? Okazuje się, że  to nie pierwszy tego typu przypadek. Węże mogą zjadać ofiary, które gabarytami dorównują im. Dlatego w swoim menu gady te mają także zwierzęta gospodarcze, jak np. krowy. Może jednak się zdarzyć tak, że gad przeliczy się w swoich możliwościach. Wówczas po zjedzenie zbyt dużej ofiary, jego ciało rozrywa się. Historia zna i takie przypadki. [FILM NA KOLEJNYCH ZDJĘCIACH]Zobacz również: Oko w oko z pytonem. Gad niemal pożarł kamerę źródło: Storyful

Blisko 9-metrowy pyton połknął żywcem kobietę. Na pomoc 54-l...

OPOLSKIE INFO - 24.08.2018

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska