Niewybuchy w gimnazjum nr 5 w Opolu. Akcja zakończona [zdjęcia, wideo]

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
600 osób, uczniów i nauczycieli gimnazjum nr 5, dzieci z pobliskiego żłobka oraz pracowników NOT-u ewakuwano po tym, jak robotnicy budujący boisko trafili na niewybuchy.
Ewakuacja uczniów gimnazjum nr 5 i maluchów z pobliskiego przedszkola. Na remontowanym boisku przy szkole odkryte zostały niewybuchy. Teraz zabezpieczyli policjanci, a znalezisko zabrali saperzy z Brzegu.

Niewybuchy w Opolu

W czwartek około godz. 8.50 ekipa robotników budująca szkolne boisko przy Publicznym Gimnazjum nr 5 przy ul. Ozimskiej w Opolu natrafiła w ziemi, tuż przy płocie, na zardzewiałe metalowe przedmioty przypominające pociski.

Na miejsce przyjechała policja, straż pożarna i pogotowie. Wezwani zostali również brzescy saperzy.

Policyjni pirotechnicy potwierdzili, że to niewybuchy. Zarządzono ewakuację pobliskich budynków.

- Z gimnazjum ewakuowaliśmy około 500 uczniów i nauczycieli, z pobliskiego żłobka 28 dzieci i 9 pracowników, natomiast z budynku NOT-u przy Katowickiej 66 osób - wyjaśnia Komisarz Marzena Grzegorczyk, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.

Te dzieci, które nie miały możliwości powrotu ze szkoły do domu mogły spędzić czas w świetlicy Szkoły Podstawowej nr 2 przy ul. Katowickiej. Najtrudniejsza sprawa była ze żłobkiem.

- Opiekunki musiały dzwonić do rodziców, by ci przyjechali po swoje pociechy - mówi podkomisarz Leszek Chomentowski, naczelnik wydziału prewencji II komisariatu policji w Opolu.

Saperzy na miejscu byli po godzinie 10.00. Okazało się, że w ziemi na boisku leży pięć poniemieckich pocisków, tak zwanych panzerfaustów.

Żołnierze wydobyli je z ziemi i wywieźli samochodem na poligon. Tam pociski zostaną zdetonowane. Cała akcja zakończyła się po godzinie 11.30.

Skąd niewybuchy na szkolnym boisku?

Jak mówi Krzysztof Stecki, historyk z Opola, w budynku gimnazjum w czasie wojny mieścił się szpital, natomiast tam, gdzie jest pływalnia, stał budynek Służby Pracy Rzeszy (coś w rodzaju szkoły wojskowej). Niewykluczone więc, że był tam jakiś skład amunicji.

- Ale równie dobrze pociski mogły zostać wrzucone do pierwszej lepszej dziury w ziemi podczas sprzątania miasta z tego typu niebezpiecznych rzeczy, przysypane ziemią i tak dotrwały tam do dzisiaj - mówi Krzysztof Stecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska