Nieznana historia Inspektoratu Opolskiego „Skorpion” Armii Krajowej. Potomkowie powstańców śląskich również chwycili za broń

Krzysztof Marcinkiewicz
Krzysztof Marcinkiewicz
Pokaz gimnastyczny sekcji młodzieżowej Sokoła w Teatrze Polskim w Katowicach 1934.
Pokaz gimnastyczny sekcji młodzieżowej Sokoła w Teatrze Polskim w Katowicach 1934. wikimedia
Mało kto wie, że w czasie II wojny światowej w strukturach Armii Krajowej funkcjonował Inspektorat Opolski „Skorpion”, zrzeszające ok. 3000 polskich Ślązaków z całej Opolszczyzny. Nawet dla miłośników historii jest to często mało znana wiedza. Jubileusz 80. rocznicy utworzenia Armii Krajowej to dobry czas, by przypomnieć tę historię.

Niedawne obchody jubileuszu 80. rocznicy utworzenia Armii Krajowej były w stolicy regionu szczególnie podniosłe. Środowiska kombatanckie przygotowały oficjalne uroczystości pod pomnikiem, natomiast żołnierze 10 Brygady Logistycznej w Opolu posprzątali teren wokół 13 miejsc pamięci w regionie.

Były także wykłady i spotkania historyczne. Podczas jednego z nich, organizowanego przez Stowarzyszenie Biało-Czerwone Opole, Wojciech Kempa opowiadał historię Armii Krajowej na Śląsku.

Historyk, który wydał monografię dotyczącą Okręgu Śląskiego AK, sam siebie określa mianem „Ślązaka z dziada-pradziada”. Jego dziadek, por. Konstanty Kempa ps. „Tadeusz”, był oficerem 11 pułku piechoty Wojska Polskiego, a w czasie II wojny światowej szefem Oddziału VI sztabu Inspektoratu Katowickiego AK i zarazem szefem siatki terenowej „Sekcji Zachodniej” Departamentu Informacji i Prasy Delegatury Rządu.

Został zabity przez Niemców w KL Auschwitz. Przed śmiercią przekazał rodzinie gryps, w którym napisał:

„6 l 1945 Najukochańsi Rodzice, jestem po wyroku – za parę godzin, a może minut mnie zabiją. Proszę Was, nie rozpaczajcie. Życie daję za Ojczyznę. Bóg ostatnie chwile naprawdę daje mi dobre, bo duchowo jestem silny.”

Przygotowania do wojny

- Górny Śląsk w skali II RP był terenem specyficznym, bo przed I wojną nie należał do Polski. Od XIV w. drogi Polski i Śląska biegły osobno. Śląsk był częścią świata niemieckiego, w ramach Austrii, a następnie Prus i zjednoczonych Niemiec. Mimo że ten teren odpadł od Polski, to ludność polska na nim mieszkała. Z drugiej strony napływała ludność z innych rejonów Niemiec. Dla nich to była część ich kraju, dlatego osiedlali się na tych terenach – mówi Wojciech Kempa.

Obie społeczności przez wieki żyły koło siebie, mocno się asymilując i przenikając. Dochodziło do wielu mieszanych małżeństw. Polacy i Niemcy byli sąsiadami, prowadzili życie społeczne, kulturalne, pracowali ze sobą w tych samych zakładach pracy. Często chodzili do jednego kościoła.

Podczas II wojny światowej na Górnym Śląsku, gdzie niemieccy sąsiedzi wiedzieli o Polakach wszystko, o wiele ciężej było zachować zasady konspiracji. Łatwiej było zbudować tajne struktury w innych regionach kraju: na Kresach, Lubelszczyźnie, czy na Mazowszu.

- Administracja, policja i gestapo były w lwiej części obsadzone ludźmi stąd. Oni wiedzieli, kto przed wojną działał w polskich organizacjach patriotycznych. Miejscowi Niemcy od pierwszych dni okupacji czuli się w obowiązku informować władze, co robią ich polscy sąsiedzi. Gdy Wehrmacht wkraczał na tę część Górnego Śląska, która w latach 1922-1939 należała do Polski, tłumy Ślązaków wyległy na ulice świętować. Dla jednych mieszkańców była to tragedia, dla innych powód do radości – opowiada Wojciech Kempa.

Mimo trudnych warunków do prowadzenia działalności, miejscowe struktury organizacyjne były bardzo liczne. Powstały one na bazie struktur przedwojennych organizacji wychowawczych: Związku Harcerstwa Polskiego, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, czy Organizacji Oddziałów Młodzieży Powstańczej.

Przed samą wojną, na bazie harcerstwa i innych struktur młodzieżowych, stworzono tzw. trójki, czyli system łączności między poszczególnymi działaczami. Polacy wiedzieli, że po wkroczeniu armii niemieckiej trzeba będzie prowadzić działalność konspiracyjną.

Tajne organizowanie się na Śląsku lokalni Polacy mieli we krwi. 20 lat wcześniej pokolenie ich ojców w ten sposób szykowało się do powstań śląskich i plebiscytów. Od 1901 r. działały na tym terenie gniazda Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, organizacji stawiającej na rozwój tężyzny fizycznej u swoich członków. W latach 1919-1921 organizacja była punktem zaczepienia się przy tworzeniu oddziałów Polskiej Organizacji Wojskowej Górnego Śląska.

Trudne początki

Po wybuchu II wojny światowej nadszedł czas na wprowadzenie przygotowanych planów w życie. Józef Korol, po utworzeniu Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), podporządkował jej swe struktury Służby Zwycięstwu Polski (SZP) i został komendantem ZWZ Okręgu Śląskiego.

- W czerwcu 1940 roku ZWZ Okręgu Śląskiego liczył już 12 tys. zaprzysiężonych członków. Wprowadzono podział na Inspektoraty, które były cztery. Jednym z nich był Inspektorat Opolski, który miał się początkowo składać z 4 obwodów. Każdy obwód miał na okres powstania teoretycznie wystawić jeden batalion. Były to obwody: opolski, nyski, kluczborski i kozielski – opowiada Wojciech Kempa.

Z części Górnego Śląska, które przed wojną należały do Niemiec, planowano stworzyć 8 obwodów w sile batalionu każdy. Szacowano, że jest to realne.

- Na przełomie sierpnia i września 1940 r. doszło jednak do masowych aresztowań członków Związku Polaków w Niemczech, a także poboru do niemieckiego wojska miejscowych Polaków – tłumaczy historyk.

Ofiarą represji z 1940 r. padł również sam Józef Korol, postać niezwykle barwna i związana z naszym województwem. Urodził się w 1900 r. w Strzelcach Opolskich. W latach 1917-1918 walczył na froncie w szeregach armii niemieckiej. W 1919 r. jego ojciec został naczelnikiem stacji kolejowej w Starym Oleśnie. Obaj zaangażowali się w działalność na rzecz Polski w szeregach Polskiej Organizacji Wojskowej. W maju 1922 r. Józef Korol został zdekonspirowany jako pracownik polskiego wywiadu i musiał uciekać do Polski.

W czasie II wojny światowej Józef Korol organizował siatkę konspiracyjną na terenie Śląska. Wpadł 27 sierpnia 1940 r. w Wiśle, gdzie zginął po krótkiej walce.

Jego następcą został Józef Szmechta, który również pochodził z Opolszczyzny. Urodził się w Nowej Wsi Królewskiej, która wtedy była podopolską wsią. Szmechta był powstańcem śląskim, oficerem dywersyjnej Grupy Wawelberga. Między 27 sierpnia a 18 grudnia 1940 r., kiedy został aresztowany, był dowódcą Śląskiego Okręgu ZWZ. Został zgilotynowany 17 lipca 1942 roku w więzieniu Berlin-Plotzensee.

Sukcesy wywiadowcze

- Po tych wydarzeniach ostatecznie przeorganizowano Inspektorat Opolski, który otrzymał nazwę „Skorpion” i miał się składać z dwóch obwodów: opolskiego i gliwickiego. Obwód opolski miał się składać z powiatów: opolskiego, strzeleckiego, prudnickiego, kluczborskiego i krapkowickiego. Z kolei do Obwodu raciborskiego przyłączono powiat kozielski. Na czele obwodu opolskiego stanął Henryk Hulok – opowiada Wojciech Kempa.

Jak zapewnia historyk, Okręg Śląski AK miał ogromne sukcesy wywiadowcze:

- Niemcy o żyjących tutaj Polakach wiedzieli prawie wszystko, co utrudniało codzienną pracę konspiracyjną. Z drugiej jednak strony, tutejsi AK-owcy byli bardzo dobrze umocowani w lokalnej administracji i policji. Byliśmy najlepiej zorganizowanym wywiadem. W rezultacie plany konstrukcyjne niemieckiej broni trafiały do Londynu, właśnie dzięki pracy Okręgu Śląskiego AK – opowiada.

To nie jedyny przykład. Niemcy ściągali z Rodezji metale, które były im niezbędne do produkcji wojennej. Rodezja była wtedy brytyjska, ale Niemcy mieli w tym afrykańskim kraju swoje kanały dostaw. Ściągali metale przez Hiszpanię, która oficjalnie podczas wojny była neutralna. Wywiad Okręgu Śląskiego AK zdobył konkretne dane na ten temat. Alianci na ich podstawie rozbili siatkę, która sprzedawała metale Niemcom.

Mało znaną ciekawostką jest również fakt, że alianckie naloty bombowe na zakłady chemiczne w Kędzierzynie, które miały miejsce latem 1944 r., również były koordynowane przez okolicznych mieszkańców powiązanych z Armią Krajową.

W maju 1943 roku Inspektorat Opolski został rozbity przez Niemców. Wpadło kilkadziesiąt osób, a także archiwum i ważne dokumenty. 19 maja aresztowany został dowódca Obwodu Opolskiego, Leon Powolny ps. Dobrzyński, przedwojenny dyrektor Banku Ludowego i skarbnik Związku Polaków w Niemczech.

30 października 1943 r. został on ścięty toporem w egzekucji w więzieniu w Brandenburgu. Dziś jedna z ulic w centrum Opola nosi jego imię.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska