Uprzedzony o treści art. 182 i 183 kpk i pouczony o treści art. 185 kpk oświadczam, że:
Od16 lipca ubiegłego roku do 19 lipca przebywałem poza granicami kraju. 21 lipca wyjechałem na urlop do Juraty. Do Warszawy wróciłem 14 sierpnia. Pod moją nieobecność i dzwoniły do mnie różne osoby. Na liście tych osób był m.in. Adam Michnik. Rozmowy te przychodziły do mojego sekretariatu w Kancelarii Prezydenta. Oddzwaniałem do wszystkich osób, w tym do Adama Michnika. Moja rozmowa z nim miała miejsce 22 lipca, dzwoniłem z Juraty. Adam Michnik prosił mnie o osobiste spotkanie, był wzburzony, pod wrażeniem rozmów z Rywinem. Ja nie dopytywałem się o szczegóły, gdyż umówiliśmy się na bezpośrednie spotkanie. Zeznaję, iż nie miałem czasu na dłuższą rozmowę, bowiem byłem wówczas w trakcie rozmów telefonicznych z różnymi prezydentami z regionu, rozmawiając z nimi o swojej wizycie oficjalnej w Stanach Zjednoczonych. Adam Michnik prosił o spotkanie, powiedział, że będzie na Wybrzeżu. Umówiliśmy się na 30 lipca. Dodaję, że Michnik nie podawał żadnych szczegółów swojego spotkania z Rywinem.
28 lipca byłem na finale turnieju tenisowego Idea Prokom Open w Sopocie. Na turnieju obecni byli Wojciech Fibak, G. Villas, I. Nastase, moja córka, żona pana Krauzego. Pan Lew Rywin siedział w tej samej loży. Mówię o osobach, które siedziały ze mną w loży. Nie przypominam sobie nazwisk polityków, którzy tam na pewno byli. Podczas turnieju podszedł do mnie Lew Rywin - prezes Polskiego Związku Tenisa i przekazał mi niezaadresowaną kopertę (...).
Na pytanie zeznaję, iż Lew Rywin przekazując mi kopertę z tą notatką, nie mówił nic. Ja również nie pytałem Rywina, co i dlaczego mi daje. Przypuszczałem, że jest to zaproszenie na kolejny turniej i schowałem kopertę do kieszeni. Koperta nie była zaadresowana. Tego dnia z Rywinem w ogóle nie rozmawiałem. Z treścią pisma znajdującego się w kopercie zapoznałem się u siebie w Juracie późnym wieczorem lub nawet następnego dnia.
30 lipca 2002 r. Adam Michnik przyjechał do mnie do Juraty. Była to jego kolejna, coroczna, w jakimś sensie tradycyjna wizyta. Michnik przyjechał do mnie w południe i był do godzin popołudniowych. Rozmawialiśmy na temat polityki, a także o sprawie Rywina, o której zaczął mówić Michnik.
Sprawę Rywina Michnik przedstawił następująco: powiedział, że przyszedł do niego Rywin, który złożył Agorze propozycję łapówki w zamian za miejsce w Polsacie, kształt ustawy plus odczepienie się od Rządu przez "Wyborczą". Dodaję, iż Michnik był bardzo wzburzony. Powiedział również, iż jest przekonany, że Premier z takim wydarzeniem nie ma nic wspólnego. Dodał, że cała sprawa jest głęboko niejasna i wymaga wyjaśnień. Michnik powiedział mi również, że nagrał spotkanie z Rywinem, które miało miejsce u niego w redakcji.
W tym miejscu dodaję, iż nigdy nie odsłuchiwałem tego nagrania.
Michnik powiedział mi również, iż Rywin był ze swoja propozycją u pani Wandy Rapaczyńskiej i, że ona sporządziła notatkę dotyczącą tej wizyty. Ja jednak nigdy tej notatki nie widziałem, do momentu publikacji w "Gazecie Wyborczej" 27.12.2002 r.
W trakcie rozmowy z Michnikiem, chcąc skonfrontować posiadane już z dwóch źródeł informacje, pokazałem mu otrzymaną od Rywina notatkę z dnia 25.07.2002 r., ale wręczoną mi w dniu 28.07.2002 r.
W tym miejscu chciałbym dodać, że uważam, iż notatka ta jest sporządzona celem doręczenia jej również innym osobom. Wskazuje na to zarówno data sporządzenia, jak i brak jakiegokolwiek zwrotu odnoszącego się do mojej osoby, jako Prezydenta. Zaznaczam, że jest to jedynie moje wrażenie.
Po przeczytaniu notatki przez Michnika jej część została przez niego potwierdzona - chodzi o fragment do słów "nad moim objęciem nowego Polsatu". Odnośnie dalszej części notatki Michnik powiedział, że "Rywin łże". Michnik powiedział, że sprawą tą "Gazeta" będzie się dalej zajmować. Mnie osobiście uspokoiły dwa elementy: pierwszy, że Premier nie ma z tym nic wspólnego, a zapewnienie o tym otrzymałem od Michnika. Drugi, że sprawą będą zajmować się dziennikarze "Gazety", którzy chcą wyjaśnić całe tło tej sprawy. Miałem przeczucie, że rzeczywiście dziennikarze tę sprawę wyjaśnią.
W trakcie rozmowy Michnik przedstawił mi okoliczności swojego spotkania u Premiera, gdzie był konfrontowany z Rywinem. Dla mnie bardzo ważne było to, że informacje takie przekazał mi właśnie Michnik, który przecież nie jest z tej samej formacji, co Premier, a który wielokrotnie wypowiadał przekonywująco, że Premier nie ma z tą sprawą nic wspólnego.
Notatkę, o której zeznaję powyżej, schowałem do szuflady i razem z innymi dokumentami, wracając z urlopu, zabrałem do Warszawy 14.08.2002 r.
Przebywając na urlopie, nie rozmawiałem na temat sprawy, stanowiącej przedmiot przesłuchania, z żadnymi innymi osobami.
Kolejny raz o tej sprawie rozmawiałem 20.08.2002 r. z Jerzym Urbanem. Było to spotkanie na jego prośbę, w związku z jego artykułem w tygodniku "Nie" dotyczącym zagrożeń korupcyjnych. Wtedy pokazałem mu tę notatkę. Dodaję, iż nie pamiętam, kto zainicjował rozmowę na temat sprawy Rywina, ale taka rozmowa między nami zaistniała. Notatkę pokazałem Urbanowi z tego względu, że Rywin był bliskim znajomym Urbana, uważałem, że się przyjaźnią. Chciałem wyjaśnić tło tej sytuacji, która była dla mnie niezrozumiała. Również samo zachowanie Rywina było dla mnie niezrozumiałe. Urban powiedział mi wtedy o głębokiej depresji Rywina spowodowanej całą sytuacją. Chodzi tutaj m.in. o konfrontację u Premiera.
Zeznaję, iż rozmowa z Urbanem nie wniosła niczego w moje poznanie intencji Rywina. Urban powiedział, że rozmawiał z Rywinem o całej tej sprawie i notatka Rywina nie zrobiła na nim szczególnego wrażenia. Jeszcze raz podkreślam, niezrozumiałe były intencje Rywina. Można było powiedzieć, że ta cała historia była wręcz niewiarygodna.
W dalszym okresie, w trakcie różnych spotkań z różnymi osobami poruszało się całą tę sprawę. Mam tu na myśli np. Michnika, któremu mówiłem, że sprawa powinna znaleźć się w prokuraturze. Mówiłem to również różnym osobom z Rządu.
W czasie licznych spotkań z Premierem, na pewno o sprawie rozmawiałem, choć nie był to główny temat. Nie oczekiwałem od Premiera specjalnych wyjaśnień, gdyż wcześniej już przyjąłem z ulgą, że Premier z całą sprawą nie miał nic wspólnego. Dodaję, iż głównie wyrażaliśmy swoje niezrozumienie dla tła tej sprawy. Ja miałem również przekonanie, że sprawa zostanie wyjaśniona, czy to w wyniku działań dziennikarskich podjętych przez Michnika bądź formalnych, podjętych przez Premiera. Zeznaję, iż mówiłem Premierowi, że sprawa powinna mieć drogę formalną, czyli powinna trafić do prokuratury.
Dodaję jeszcze, że po 08.09.2002 r., czyli po dacie notatki na temat sprawy Rywina we "Wprost", wszyscy już o niej wiedzieli i stała się ona publiczna.
Na zadane pytanie zeznaję, iż nie jestem w stanie sprecyzować daty pierwszej rozmowy z Premierem na temat sprawy. Z Premierem mam wiele spotkań, bardzo często i na różne tematy.
Wracając do notatki Rywina z dn. 25.07.2002 r., zeznaję, iż wydaje mi się, że pokazywałem ją wcześniej również Premierowi. Na pewno pokazałem mu ją ok. dziesięć dni temu, również innym osobom, w tym pani Jakubowskiej, panu Janikowi, Wagnerowi, Szmajdzińskiemu. Wówczas przeprowadziliśmy dyskusje na temat całej tej sprawy.
Na pytanie, co spowodowało, że przekazałem notatkę Sejmowej Komisji Śledczej zeznaję, iż uczyniłem to z powodu rozgłosu całej sprawy i przekonania, iż tak powinienem uczynić.
Na pytanie, dlaczego nie uczyniłem tego wcześniej, zeznaję, że ze względu na urząd, który piastuję, istnieje formalny problem w dysponowaniu dokumentami, które są w rękach Prezydenta RP, a innymi organami Państwa.
To samo odnosi się również do pytania, dlaczego nie uczyniłem tego wobec prokuratury.
Na pytanie, dlaczego przedmiotowa notatka nie została zarejestrowana - zeznaję, iż przedmiotowa notatka nie była zarejestrowana w mojej Kancelarii. Nie jest ona do mnie zaadresowana, dla mnie ma ona charakter otwartego oświadczenia.
Odnośnie osoby Lwa Rywina i moich ewentualnych z nim kontaktów, zeznaję, iż po otrzymaniu od Rywina notatki w Sopocie 28.07.2002 r. nie rozmawiałem z nim na temat sprawy dot. jego osoby. Spotkaliśmy się dwukrotnie: 05.09.2002 r. na premierze "Pianisty" i na moich imieninach w Pałacu Prezydenckim. Nasze rozmowy były kurtuazyjne i bardzo krótkie.
Zeznaję, iż Lwa Rywina znam od końca lat osiemdziesiątych, kiedy został wiceprezesem Telewizji Polskiej, nasze kontakty nie były częste. Bardzo go ceniłem jako producenta filmowego. Raz w ciągu tej długiej znajomości .grałem z Rywinem w tenisa. Dodaję, iż jesteśmy po imieniu, jednakże nasze relacje określam słowem znajomość. Dodaję, iż Rywina zawsze uważałem za poważnego człowieka, tym większe moje zdumienie, iż mógł coś takiego uczynić.
Na zadane pytanie, czy Rywin zabiegał o spotkania ze mną, zeznaję, iż nic takiego nie miało miejsca. Jeżeli chodzi o moje telefoniczne rozmowy z Rywinem zeznaję, iż nie rozmawiałem z nim telefonicznie, na pewno jako Prezydent. Nie mogę nic powiedzieć na temat uczestnictwa Rywina w spotkaniach osób z kręgu SLD po 1995 r. dlatego, że ja sam w nich nie uczestniczę, z racji sprawowanego urzędu i mojej bezpartyjności.
Na pytanie, czy mam wiedzę o ewentualnych kontaktach pracowników mojej Kancelarii z Rywinem zeznaję, że w dn. 26 czerwca 2002 r. miała miejsce prapremiera "Pianisty", w studiu filmowym na ul. Chełmskiej, na którą było bardzo niewiele miejsc i trwała walka o zaproszenia. W tym wydarzeniu uczestniczył R. Polański i odbywało się tam z nim spotkanie, stąd zainteresowanie tym wydarzeniem. Moi współpracownicy kontaktowali się z biurem Rywia celem uzyskania dodatkowych zaproszeń. Wówczas takie połączenia mogły być intensywne. Mogły to być telefony wykonywane przez pana Ungiera. Dodaję, iż Rywin był w studiu na Chełmskiej, kiedy miała miejsce prapremiera "Pianisty". Zapewne z nim rozmawiałem, ale pewnie tylko kurtuazyjnie.
Odnośnie innych znajomości moich pracowników z Rywinem zeznaję, iż znają go: pan Siwiec, pan Szymczycha, czy inni - nie wiem.
Wracając do sprawy związanej z przekazaniem notatki Rywina Komisji Śledczej zeznaję dodatkowo, iż w świetle oświadczenia, które Rywin złożył przed Komisją Śledczą, ta notatka niczego do sprawy nie wnosi. Ponadto uważam, że jest formalny problem, w jaki sposób dokumenty, które są w posiadaniu Prezydenta mają być przekazywane innym organom. Według mnie sytuacja, z którą mamy do czynienia, jest precedensem.
Odnośnie kwestii związanej z pracami Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nad projektem nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji zeznaję, że z mojej strony koordynatorem prac nad projektem był pan Szymczycha od 02.01.2002 r., gdyż wówczas zaczął być ministrem w mojej Kancelarii. Byłem więc informowany o przebiegu prac. Brałem również udział w spotkaniach z przedstawicielami publicznych i prywatnych mediów. Były to spotkania indywidualne.
Natomiast wspólne spotkanie z przedstawicielami mediów było jedno. Prawdopodobnie doszło do niego z inicjatywy mediów prywatnych. Była chyba jakaś petycja podpisana przez panią Bochniarz. Miało ono miejsce na początku roku 2002 r. Na tym spotkaniu poprosiłem, aby prace nad ustawą szły w trzech kierunkach: Pierwszy - dopasowanie ustawy do norm europejskich, drugi - uporządkowanie kwestii mediów publicznych, a szczególnie sprawy abonamentu, trzy - stworzenie właściwych możliwości dla mediów komercyjnych, czyli znalezienie kompromisu pomiędzy mediami publicznymi a prywatnymi. Mówiłem także, że restrykcyjne przepisy antykoncentracyjne proponowane przez KRRiT i Rząd są zbyt daleko idące, nie dostosowane do momentu rozwoju rynku medialnego w Polsce. Na pewno w tym wspólnym spotkaniu uczestniczyła pani Wanda Rapaczyńska i pan Robert Kwiatkowski oraz pani Bochniarz, która była głównym organizatorem grupy mediów prywatnych. Nie pamiętam, kto reprezentował Rząd na tym spotkaniu.
W toku prac legislacyjnych nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji byłem informowany o różnych wątpliwościach dotyczących ustawy. Temat ten pojawiał się również w rozmowach z niektórymi partnerami zagranicznymi. Te wątpliwości dotyczyły np. kwestii takich jak obowiązek abonamentowy, przepisy antykoncentracyjne, równowaga pomiędzy mediami prywatnymi a publicznymi. Były one na tyle istotne, że w tamtym momencie bym jej nie podpisał, gdyby pozostała w ówczesnym kształcie. Osobą, z którą głównie o tym rozmawiałem był Minister Szymczycha.
Na pewno rozmawiałem o tych kwestiach także z Adamem Michnikiem, Mariuszem Walterem, Janem Wejhertem, Stanisławem Tyczyńskim i innymi osobami. Nie odbyłem indywidualnego spotkania z panią Rapaczyńską.
Ustawą o mediach zainteresowany był także pan Robert Kwiatkowski, w szczególności interesowały go kwestie abonamentu i kanałów tematycznych. Od samego początku był on zwolennikiem kompromisu między mediami publicznymi a prywatnymi.
Na temat kształtu ustawy o radiofonii i telewizji nigdy nie rozmawiałem z Lwem Rywinem. Z panem A. Zarębskim również nie rozmawiałem na temat ustawy.
Z panem Czarzastym rozmawiałem wielokrotnie i nawet spieraliśmy się o treści zapisów ustawy, szczególnie w części dotyczącej roli KRRiT oraz przepisów antykoncentracyjnych. Pan Czarzasty odnośnie przepisów antykoncentracyjnych był bardziej radykalny ode mnie, ale mniej radykalny niż późniejsze propozycje rządowe. W sprawie KRRiT stał na stanowisku, moim zdaniem, nieuzasadnionego wzmocnienia tego organu.
Przez pana Szymczychę byłem informowany bardzo często o sporze merytorycznym mającym miejsce pomiędzy zainteresowanymi stronami, ale o nieprawidłowościach nie byłem informowany.
Odbywały się spotkania z panem Braunem, z poszczególnymi osobami, które były gotowe przy różnych okazjach podzielić się swoimi opiniami na ten temat. Rozmawiałem również na ten temat z przedstawicielami Rządu, namawiając ich do kompromisu. Rozmawiałem z Premierem, z Minister Jakubowską oraz z innymi osobami.
Wracając jeszcze do sprawy dot. zdarzenia z udziałem Lwa Rywina, na zadane pytanie zeznaję, iż o szczegółach propozycji Rywina dowiedziałem się ponadto z publikacji nagrania Michnika w "Gazecie Wyborczej", w dn. 27.12.2002 r. Dodaje w tym miejscu, że o notatce W. Rapaczyńskiej dowiedziałem się również 27.12.2002 r., po publikacji.
Odnośnie roli pana R. Kwiatkowskiego w sprawie Rywina zeznaję, że jest on osobą, która starała się o nowelizację ustawy, która jest aktywna na rynku medialnym, zna się na wszystkich kwestiach, ale absolutnie nie dopuszczałem i nie dopuszczam myśli, że mógłby być związany z propozycją korupcyjną.
Podobne zdanie mam na temat np. pana Czarzastego. Podkreślam, iż nie mam żadnych podejrzeń odnośnie osób, które za propozycja korupcyjną, której dot. niniejsze przesłuchanie, mogłyby stać.
Zeznaję, iż nie posiadam żadnych dokumentów ani dodatkowej wiedzy dotyczącej niniejszej sprawy.
Na tym protokół zakończono.
Protokół zakończono o godz.: 19:30.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?