Nowa wystawa w CMJW będzie wydarzeniem

Archiwum
Violetta Rezler-Wasielewska, dyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych.
Violetta Rezler-Wasielewska, dyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych. Archiwum
- - Nową ekspozycję urządzamy w budynku byłej wartowni tuż przy wjeździe do muzeum w Łambinowicach - mówi Violetta Rezler-Wasielewska, dyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych.

- Wkrótce CMJW otworzy wystawę poświęconą powojennemu obozowi pracy...
- We wtorek, 3 grudnia, w Łambinowicach zaplanowana została debata naukowa związana tematycznie z powojennym obozem pracy z lat 1945-1946 oraz wernisaż nowej stałej wystawy temuż obozowi poświęconej. Wystawę będzie można zwiedzać od 12.00 do 13.30. Od 13.30 do 15.00 zapraszamy na debatę, którą poprowadzi prof. Krzysztof Ruchniewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego, a udział w niej wezmą m.in. prof. Paweł Machcewicz, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, niemcoznawca, prof. Piotr Madajczyk, dr Bernard Linek z Instytutu Śląskiego i prof. Edmund Nowak z UO. Myślę, że będzie to ważne wydarzenie.

- Gdzie i kiedy będzie można oglądać wystawę?
- Nową ekspozycję urządzamy w budynku byłej wartowni tuż przy wjeździe do muzeum w Łambinowicach. Będziemy tam pokazywać przede wszystkim dokumenty. To jest pewna trudność, bo dzisiejszy odbiorca nie zawsze lubi czytać. Oczekuje przede wszystkim zdjęć i pamiątek trójwymiarowych, a tych z powojennego obozu mamy bardzo mało. Ale dokumentacja, pochodząca ze zbiorów IPN, z archiwów i sądów jest bardzo cenna.

- Co się złoży na tę dokumentację?
- Pokażemy m.in. zeszyty, w których notowano nazwiska osób przetrzymywanych w obozie. Są one najwartościowszą pamiątką. Muzeum ma w swoich zbiorach także notatnik spisany przez panią przebywającą w obozie, ale nie udało się uzyskać jej zgody na jego prezentację. Wystawa pokazuje, jak funkcjonował obóz oraz prezentuje losy ludzi tam przetrzymywanych i pamięć o tym miejscu. Staramy się przy tym unikać gotowych interpretacji. Ale pokazujemy obóz jako część systemu - jeden z ok. 100 na Śląsku.

- Zdaje się, że niełatwo było pozyskać jakiekolwiek obozowe pamiątki od przetrzymywanych i ich rodzin?
- Apelowaliśmy do wielu środowisk i skupisk byłych osadzonych w obozie pracy, ale skutek nie był znaczący. Rzeczy stamtąd wyniesione były zwykle zwyczajnie używane, a to oznaczało, że się niszczyły. A z medalikami, modlitewnikami czy notatkami swoimi czy bliskich ludzie nie chcą się rozstawać. Może wszyscy potrzebujemy więcej czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska