Zgodnie z tytułem ekspozycji “Dzieje i blask bursztynu", do nas trafiły formy naturalne, rekonstrukcja prymitywnej pracowni obrabiania żywicy kopalnej sprzed 10 tysięcy lat z Żuław Wiślanych, jak również biżuteria i pojedyncze obiekty praktycznego zastosowania.
Pierwszą grupę tworzą egzemplarze z zatopionymi zwierzętami leśnymi lub ich fragmentami - owadami, pająkami, roztoczami i tzw. inkluzje roślinne - z fragmentami gałązki tui, liśćmi żywotnika, łuskami sprzed, bagatela, 40 milionów lat. Grupa druga to przede wszystkim naszyjniki i bransolety. Zdobiły i służyły celom leczniczym. Pierścionki i miniaturowe naszyjniki strzegły dzieci przed nieszczęściem, naszyjniki dla dorosłych zapobiegały i łagodziły choroby gardła.
Kiedyś kawałkiem bursztynu wyciągano obce ciała, do dzisiaj na Kurpiach przez potarcie przegania się jęczmień. Podobno okruszki burszty-nu, zalewane spirytusem i wcierane w skórę łagodziły bóle reumatyczne, wewnętrznie stosuje się nalewki na winie. O leczniczych właściwościach decyduje kwas bursztynowy. Jego zawartość sięga ośmiu procent.
W powszechnym odbiorze idealny bursztyn jest żółty i przezroczysty. W naturze częściej spotykamy matowy, żółć lokuje się między bielą a ciemnym brązem. W ludowym nazewnictwie, po części przejętym przez naukowców, bursztyn idealnie przezroczysty to “cacko", nieprzezroczysty, żółty, przypominający użylenie liścia kapusty - “kapuściak", na nieprzezroczysty biały mówi się “kościak" lub “gnat".
Wernisaż wystawy w piątek, o 13.00 (w programie wykład prof. Barbary Kosmowskiej-Ceranowicz “Na przyrodniczych szlakach"), zakończenie - 15 maja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?