Nowy burmistrz Dobrodzienia: - To, że chcemy powiesić biało-czerwoną flagę na urzędzie, nie oznacza, że jesteśmy z PiS-u! [wideo]

W Dobrodzieniu Mniejszość Niemiecka po 27 latach straciła władzę w gminie, a do tego pana komitet Nowy Dobrodzień wprowadza 13 przedstawicieli do 15-osobowej rady miejskiej. Wyborcza rewolucja!
Ale w urzędzie miejskim wcale nie ma rewolucji. Zarówno była burmistrz Róża Koźlik, jak i jej zastępca Marek Witek pracują nadal w ratuszu. Wrócili na stanowiska urzędnicze, z których byli urlopowani na czas pełnienia urzędu burmistrza. Róża Koźlik jest kierownikiem referatu rozwoju gospodarczego i inwestycji, a Marek Witek podinspektorem w referacie gospodarki komunalnej.

Byli burmistrzowie będą podwładnymi nowego burmistrza?!
Tak się stało. Złożyli oni prośbę o przywrócenie do pracy w urzędzie w następny dzień po zaprzysiężeniu mnie na burmistrza Dobrodzienia.

Jest już nowy wiceburmistrz Dobrodzienia. Został nim Michał Tul, który ma zaledwie 28 lat, czyli nie ma wielkiego doświadczenia.
Był szefem mojej kampanii wyborczej. Mam do niego zaufanie. Wiem, że powie mi prosto w oczy, kiedy zrobię coś niedobrze. Jest młodym wykształconym człowiekiem, ukończył stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Wrocławskim i bezpieczeństwo narodowe w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych.

Został pan burmistrzem, ale słyszałem, że nadal prowadzi pan wykłady na wydziale matematyki na Uniwersytecie Opolskim! Będzie pan ciągnął dwa etaty?
Nie mogę odejść z dnia na dzień z uczelni. Będę prowadził zajęcia na uniwersytecie do końca semestru, a może nawet do końca roku akademickiego. To tylko kilka godzin tygodniowo. Obiecałem moim studentom, że poprowadzę ich aż do dyplomu. Śmieję się, że na konsultacje będą musieli przyjeżdżać do gabinetu burmistrza Dobrodzienia!

Wynik wyborów w Dobrodzieniu był zaskoczeniem dla wszystkich. Szokująca wręcz była skala porażki Mniejszości Niemieckiej, która nie tylko przegrała wybory na burmistrza , ale do nowej rady miejskiej wprowadziła tylko jednego radnego! Skąd taka klęska mniejszości w śląskim Dobrodzieniu?
Mieszkańcy Dobrodzienia oczekiwali zmian. Wiele osób mówiło mi że urząd miejski jest hermetyczny, strasznie zamknięty. Dzisiaj mieszkańcy chcą współdecydować, dlatego w kampanii wyborczej zapowiedzieliśmy budżet obywatelski w Dobrodzieniu.

Wprowadzenie budżetu obywatelskiego będzie jedną z pierwszych pańskich decyzji?
Niestety nie, ponieważ budżet gminy na przyszły rok jest już właściwie przygotowany przez poprzednie władze. Na pewno wprowadzimy budżet obywatelski od 2020 roku.

Czy zmiana władzy oznacza zmianę priorytetów w gminie? Jakie ma pan pomysły na inwestycje?
Po pierwsze, jesteśmy uwiązani na najbliższe dwa lata zaplanowanymi i rozpoczętymi wcześniej inwestycjami. Chcemy być bardziej otwarci na inwestorów. Gmina promowała się, że Dobrodzień stolarstwem stoi, ale potrzebujemy inwestorów również z innych branż. Bo nie każdy chce być stolarzem. Marzy mi się utworzenie inkubatora przedsiębiorczości, ponieważ młodzi ludzie nawet jeśli chcą założyć firmę, to boją się opłat i biurokracji na starcie. Warto, żeby gmina pomogła im poprzez inkubator przedsiębiorczości. Priorytetem są inwestycje, mieszkania i komunikacja.

Jak chce pan przyciągnąć inwestorów do Dobrodzienia?
Mamy kilka hektarów terenów inwestycyjnych przy rondzie na obwodnicy Dobrodzienia. Jest to doskonała lokalizacja. Do tego Dobrodzień oferuje inwestorom bardzo atrakcyjne ulgi podatkowe. Inwestorzy mogą być zwolnieni nawet przez 10 lat z podatków od nieruchomości.

Nowy Dobrodzień odniósł wielki sukces w wyborach, ale wytknięto wam, że złamaliście dobry obyczaj i odrzuciliście kandydata opozycji na jednego z wiceprzewodniczących rady gminy. Skąd takie zagarnianie całej władzy?
Te wybory w radzie nie były w żadnym żaden sposób ustawione przeze mnie. Nie wpływałem na moich radnych. Głosowali tak, jak sami uważali.

W poprzedniej kadencji to pan został wiceprzewodniczącym rady miejskiej, mimo iż był pan z opozycji. Wtedy zachowano ten niepisany zwyczaj.
Ale nasi kandydaci na przewodniczących komisji stałych już nie przeszli w głosowaniach, więc może to utkwiło w głowach naszym radnym.

W Dobrodzieniu mówi się, że Nowy Dobrodzień to komitet związany z PiS-em. To prawda?
Nie jesteśmy związani z żadną partią. Założenie komitetu Nowy Dobrodzień to była spontaniczna akcja kilku osób. Wśród naszych radnych są oczywiście osoby, które mają serca po prawej stronie. Ale są i tacy, którym bliżej do lewicy. Siebie od zawsze uważam za człowieka środka.
To, że chcemy powiesić biało-czerwoną flagę na urzędzie, nie oznacza, że jesteśmy z PiS-u! Dla mnie żenujące jest zdejmowanie flagi na drugi dzień po święcie państwowym. Chcę, żeby polska flaga, ale też unijna, powiewały na ratuszu w Dobrodzieniu przez cały rok, bo to przecież polski urząd.

Czy dwujęzyczne tablice z nazwą Guttentag zostaną usunięte? Taka pogłoska krąży po Dobrodzieniu?
Nie będzie żadnego zdejmowania tablic! Mamy zupełnie inne, poważniejsze problemy w gminie.
Nie wiem, dlaczego niektóre osoby z Mniejszości Niemieckiej rozpowiadają historie o usuwaniu tablic. Mało kto wie, że moja mama też jest rodowitą Ślązaczką. Za to tata pochodzi ze Wschodu [ojcem nowego burmistrza Dobrodzienia jest profesor Zenon Jasiński – red.). Dla mnie bardzo ważna jest tolerancja i szacunek do różnorodności. Na ratuszu będzie wisieć u nas polska flaga, ale na tablicach przy wjeździe do miasta obok polskiej nazwy Dobrodzień będzie też niemiecki Guttentag.