Nowy projekt MEN. Karta Nauczyciela do liftingu

Redakcja
Czy skrócenie wakacji spowoduje, że nauczyciele będą musieli przychodzić do szkoły, także po to, by pilnować pustych ławek?
Czy skrócenie wakacji spowoduje, że nauczyciele będą musieli przychodzić do szkoły, także po to, by pilnować pustych ławek? Sławomir Mielnik
MEN chce skrócić nauczycielskie wakacje o tydzień, ograniczyć dostęp do urlopów na poratowanie zdrowia i wygasić dodatki socjalne. Zdaniem samorządowców to tylko kosmetyka, a pieniędzy od tego nie przybędzie.

Najważniejsza zmiana w Karcie Nauczyciela, proponowama przez Ministerstwo Edukacji Narodowej dotyczy zasad przyznawania urlopu dla poratowania zdrowia. Przysługiwać on będzie po 20 latach - a nie po 7 jak obecnie - a jego łączny czas wyniesie 1 rok, a nie jak dotychczas 3 lata. Udzielać go będzie mógł tylko lekarz medycyny pracy (teraz lekarz pierwszego kontaktu), a jego przyznanie ma być związane z chorobą zawodową.

- W dalszym ciągu jednak za ten urlop będzie płacić samorząd, a to niedobrze - uważa Mariola Szewczyk, dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty w Nysie. - Urlopu dla poratowania zdrowia powinna udzielać komisja lekarska, a płacić za niego powinien ZUS. Dopóki kto inny będzie podejmować decyzje, a kto inny ponosić ich konsekwencje finansowe, dopóty będą to pozorowane działania.
Z ograniczenia dostępu do urlopów zdrowotnych samorządowcy jednak się cieszą. W Nysie w ubiegłym roku na takie urlopy poszły 33 osoby, co kosztowało gminę ok. 2,5 mln zł. Do tego trzeba doliczyć kolejne koszty związane z opłaceniem dodatkowych nauczycieli, bo przecież urlopowanych ktoś musi zastąpić - średnio 140 tys. zł miesięcznie. To są ogromne pieniądze, a przecież powszechną tajemnicą jest, że nauczyciele często uciekali na te urlopy w obawie przed utratą pracy.
Druga zmiana to krótsze wakacje. Do tej pory trwały 54 dni, ale dyrektor szkoły miał prawo zająć z tego tydzień (na rekrutację, przygotowanie nowego roku szkolnego itp.) Teraz ma być 47 dni bez dyrektorskiego tygodnia (w ferie zimowe i wakacje letnie), co wychodzi na to samo. Ale dzieci nie ma w szkole także w czasie przerwy świątecznej. Jeśli nauczyciel chce z niej skorzystać, powinien wziąć urlop kosztem wakacji letnich. Tak czy inaczej kiedyś będzie musiał pojawić się w szkole, w której nie ma dzieci. - To fikcja. Możemy np. pracować w ferie zimowe, ale ile musiałoby przyjść wtedy do szkoły dzieci, żeby był sens angażować moich 45 nauczycieli? - mówi Mirosław Śnigórski, dyrektor opolskiej PSP 2. - Ja widzę tylko dodatkowe koszty - na ogrzewanie, światło, na herbaty, które będą sobie robić.
Samorządy najbardziej naciskały na podniesienie pensum, ale na ten ruch MEN się nie zdecydował, wiedząc, że pociągnie to masowe zwolnienia. Postanowił jednak dać samorządom więcej swobody w różnicowaniu pensji. Średnie wynagrodzenie nauczycieli dalej będzie odgórnie ustalane, ale zmieniony ma być system wypłacania jednorazowego dodatku uzupełniającego, aby był on bardziej motywujący. Dodatek wiejski zostanie ustalony na stałym poziomie, stopniowo wygaszane będą dodatki socjalne.

- Dla nas każda złotówka się liczy, ale w sumie to tylko kosmetyka. Nie podoba nam się np. brak zróżnicowania na nauczycieli tablicowych i nietablicowych. Niedobrym pomysłem jest też, by to samorząd wymyślał sposób rejestrowania dodatkowych godzin pracy nauczycieli - uważa Mariola Szewczyk.
Obowiązek ewidencjonowania czasu pracy samym pedagogom jednak się podoba.
- W ubiegłym tygodniu przepracowałam 58 godzin (wycieczka dwudniowa, rada pedagogiczna i zebranie z rodzicami ) + lekcje. Rozumiem, że dostanę wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe... - pisze na forum nauczycielka Anna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska