Numery z receptami

Joanna Jakubowska
Farmaceuci nie są przygotowani do przekazywania kasom chorych dodatkowych danych dotyczących pacjentów, lekarzy i przepisanych leków.

Zobowiązuje ich do tego najnowsze rozporządzenie ministra zdrowia. Dodatkowe dane, w postaci trzynastocyfrowych numerów, apteki powinny zacząć wprowadzać do swoich systemów komputerowych od najbliższej niedzieli. Dane te mają być potem przekazywane drogą elektroniczną do kas chorych.

- Jesteśmy zupełnie nieprzygotowani na tę operację - mówi Stanisława Drelich z apteki "Eurofarm" na osiedlu Chabrów w Opolu. - Nie mamy elektronicznych czytników, a nie wyobrażam sobie ręcznego wprowadzania tych danych. Pacjenci musieliby godzinami wyczekiwać przed okienkiem w aptece. W zamyśle ministerstwa system monitoringu miał działać w oparciu o kody cyfrowe, ale recepty, które są w tej chwili w obiegu takich kodów nie posiadają. Wszystko musiałoby więc opierać się na pracy ręcznej.
Co innego mówią przedstawiciele kas chorych. Według nich nowy system identyfikacji danych na receptach pozwoli na pełny monitoring wydatków ponoszonych na leki refundowane. Od momentu, w którym system zacznie działać, kasy będą dokładnie wiedziały, kiedy i ile dany pacjent wykupił leków, na jaką kwotę i jaki lekarz je zlecił.

Kasy chorych w całym kraju twierdzą, że wydają za dużo pieniędzy na refundację leków. Podkreślają, że nie chcą zmniejszać ilości ordynowanych leków, a jedynie wzmocnić kontrolę, która by zdyscyplinowała lekarzy w tym względzie. Dotychczasowy system kontroli nie był dostatecznie szczelny i dopuszczał do nadużyć. Polegały one np. na wypisywaniu recept na fikcyjne nazwiska.

Właściciele aptek mówią, że mieli za mało czasu na to, by dostatecznie przygotować się do nowej akcji. W tym tygodniu farmaceuci, reprezentowani przez Okręgową Izbę Aptekarską w Opolu, spotkali się ze Sławomirem Janusem, zastępcą dyrektora Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych. Z rozmów nic konkretnego nie wynikło.
- Żadnych rozstrzygnięć to spotkanie nie przyniosło - mówi Stanisława Drelich z apteki "Eurofarm". - Dowiedzieliśmy się, że kasa także nie jest przygotowana do tej operacji pod względem informatycznym. Gdyby nawet z naszej strony wszystko zagrało, to kasa i tak nie byłaby w stanie odczytać przesłanych przez nas danych. Przedstawiciele kasy mieli ustalać na wyższym szczeblu, jak rozwiązać problem, i umówili się z nami na wtorek.

Zamieszanie z numerkami na receptach zdaniem farmaceutów odczują przede wszystkim pacjenci. Kolejki wydłużą się nie tylko w aptekach. Ludzie będą musieli spędzać więcej czasu również w przychodniach (także lekarze nie potrafią się odnaleźć w systemie kodów i cyfr).
- Czytałem rozporządzenie ministra i stwierdzam, że średnio inteligentny człowiek nie jest w stanie tego wszystkiego zrozumieć - mówi dr Wojciech Osiński, opolski neurolog i psychiatra.

Kto jest winien powstałej sytuacji? Aptekarze twierdzą, że ministerstwo - które nie mając rozeznania co do technicznych i organizacyjnych możliwości aptek i kas - odgórnie wydało takie rozporządzenie.
- Nie uściśla ono sposobu, w jaki dane mają być przekazywane: Internetem czy na dyskietkach - mówi Wojciech Olender, właściciel apteki "Pod Złotym Wężem" w Opolu. - Dokument ten pozostawia wiele innych znaków zapytania. W tej chwili większość recept nie spełnia wymogu dotyczącego numeru identyfikacji lekarza, o czym mówi rozporządzenie.
Według Stanisławy Drelich, ministerstwo przed rozpoczęciem monitoringu recept powinno stworzyć ich jednolity wzór i ogólnopolski program ujednolicający przesyłanie danych z aptek do kas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska