Nysa, Bielice. Zapełniają się schroniska dla bezdomnych

Klaudia Bochenek
Strażnik Edward Cukier w miniony poniedziałek sprawdzał zamieszkane przez bezdomnych forty i opuszczone budynki.
Strażnik Edward Cukier w miniony poniedziałek sprawdzał zamieszkane przez bezdomnych forty i opuszczone budynki.
Jedni idą tam z własnej woli, innych trzeba dostarczyć, żeby nie zamarzli na mrozie.

Na razie mamy czterdzieści osób, ale ciągle ich przybywa - mówi Teresa Zarzycka, szefowa noclegowni przy ulicy Baligrodzkiej w Nysie. - Zimno zrobiło się dopiero kilka dni temu, zatem wszystko jeszcze przed nami. Ale najwyższy czas zacząć działać...

No i Zarzycka działa. Jak co roku jeździ swoim autem po Nysie i penetruje ulubione kryjówki swoich podopiecznych. To zajrzy do parku, na dworzec albo podjedzie pod Kaufland. Wie, gdzie kogo może znaleźć i wyciąga pomocna dłoń do przemarzniętych ludzi.

- Póki mróz nie da im się faktycznie we znaki, to jak najdłużej odwlekają przyjście na Baligrodzką - mówi. - Bo wiadomo, że tutaj dyscyplina, popracować trochę trzeba, posprzątać. No i pić nie wolno.
Ale dla tych, którzy się zdecydują przestrzegać regulaminu, noclegownia stoi otworem. Dostana ciepły kąt, czyste ubranie i strawę.

- Do zimy jesteśmy przygotowani i wyjątkowo w tym roku niczego nam nie brakuje - uśmiecha się szefowa noclegowni. - Rzecz jasna nie mamy wszystkiego pod dostatkiem, ale komfortu nie można tym ludziom stworzyć, bo zupełnie nie chcieliby już nigdy wyjść z bezdomności. A tak wciąż mają mobilizację. Że mogą żyć lepiej...

Podstawowe potrzeby noclegownia im jednak zapewnia. Opał na zimę mają, bo sami drewno w lesie uzbierali, ziemniaki też własnoręcznie wykopane oraz cała piwnica przetworów autorstwa samych podopiecznych.

Trochę gorzej sytuacja ma się w Schronisku Brata Alberta w Bielicach, gdzie już teraz zaczyna brakować koców i materaców. Ale mimo 120 osób obecnie tam przebywających, wciąż schronisko może przyjąć kolejnych bezdomnych.

- Mamy jeszcze 30 miejsc, a jak zajdzie taka potrzeba to można uruchomić naszą filię w Ścinawie. Tam zmieści się około 50 bezdomnych - zapewnia Teresa Rojek, kierownik bielickiej placówki.

Zarzycka natomiast zapowiada, że może przyjąć jeszcze 20 bezdomnych. Po przekroczeniu tej liczby może zrobić się ciasno. - Niby czasy lepsze, ale takich ludzi wciąż przybywa - martwi się pani Teresa. - Kłopoty rodzinne, kłótnie, strata pracy. A u podstaw tego wszystkiego niestety najczęściej leży alkohol.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska