Nysa potrzebuje obwodnicy

fot. Klaudia Bochenek
Sznur samochodów na ul. Grodkowskiej to śmierdząca spalinami codzienność.
Sznur samochodów na ul. Grodkowskiej to śmierdząca spalinami codzienność. fot. Klaudia Bochenek
Kilometrowe korki w godzinach szczytu to już w Nysie norma. Przejazd przez miasto zajmuje zwykle niemal godzinę.

Wtorek godzina 14.44. Wjeżdżam do Nysy od strony Prudnika. Przygotowana na najgorsze. A tu podejrzanie opustoszałe ulice.

Jadę przepisowo 50 km/h. Na światłach na ul. Piłsudskiego grzecznie czekam na zielone. Przed oczami przemknęło mi czarne audi. Na czerwonym! - Po co komu światła w tym kraju - myślę sobie i wjeżdżam na obwodnicę. 14.47.

Za chwilę newralgiczny punkt - nowe rondo przy dworcu. Kierowcy twierdzą, że jest za małe i nie spełnia swojej funkcji, bo korki jak były - tak są nadal. Zazwyczaj mają rację.

Dziś tu też wyjątkowo pusto. Obeznani z topografią miasta, kiedy widzą, że czeka ich sterczenie w samochodowym ogonku, kilkanaście metrów przed rondem skręcają w lewą stronę, w podwórko. Wewnętrznymi drogami sprytnie omijają je, oszczędzając nawet pół godziny.

- Cwaniaki! Tylko nikt nie pomyśli, że w godzinach szczytu nam trudno przejść na drugą stronę podwórza - denerwuje się pani Janina z ulicy Drzymały. - Mnóstwo spalin, kurzu i jeżdżących wariatów. Strach z domu wyjść i dzieci wypuścić.
14.50. Chwilowo utknęłam na moście Bema. - Jeden, drugi, trzeci... - zaczynam liczyć TIR-y. Po szesnastym daję sobie spokój.
Wiozą pocięte drewno, samochody osobowe, meble, kamienie. Ups! Kilka cegieł spadło z paki i roztrzaskało się o asfalt. Na środku skrzyżowania w centrum miasta leży teraz sterta czerwonego gruzu.

14.53, przejazd kolejowy przy ul. Grodkowskiej. Taki drogowy totolotek - jedziesz albo stoisz - zależy jak trafisz. Ja, rzecz jasna, stoję. A za mną rośnie sznur samochodów. - Dzisiaj to tu pustki, psze pani - Tadeusz Grzelak opiera się o rower. - Ale w zeszłym tygodniu, jak dziury na Bema łatali, to korek był na kilka kilometrów.

- Obwodnicy nam trzeba. Inaczej nie wyrobimy - dodaje Lesław Bąk, taksówkarz. - Jak w godzinach szczytu dzwonią do nas klienci z Podzamcza, to nawet nie robimy im nadziei, że przyjedziemy. Zanim z rynku wtłoczymy się w korek, to oczekujący zdążą zmienić plany tysiąc razy.

15.56. Z lekkimi problemami, ale udaje mi się dojechać na wylotówkę w kierunku Opola. Korek niewielki. Bandy dzieciaków balansują między przejeżdżającymi TIR-ami. Strach pomyśleć, do jakiej tragedii może tu dojść.
7 kilometrów w 12 minut to niezły czas jak na nyskie warunki. Miałam farta, ale jutro kierowcy będą znów psioczyć i przeklinać brak obwodnicy.

Oby do 2010 roku! Wtedy ma się zacząć jej budowa. Jeśli władze i politycy się postarają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska