Nysa robi podsumowanie

Joanna Forysiak
Cztery tysiące złotych za sprzątanie miasta i kilkaset złotych więcej dziennego utargu w sklepach - to również bilans prawyborów.

Marcin Palade z Ośrodka Badań Wyborczych chwalił się, że pod względem organizacyjnym prawybory odniosły sukces. - Wyrazy wdzięczności należą się władzom miasta, pracownikom urzędu miejskiego, Nyskiego Domu Kultury i firmie Gambit, która zapewniła nam obsługę internetową, dzięki czemu prawybory mógł śledzić na bieżąco cały świat - powiedział "NTO". - Ale bez zaangażowania samych mieszkańców taka impreza byłaby niemożliwa. Chcę im podziękować za to, że mimo zimna i deszczu tak licznie przybyli do urn. Jak zwykle stanęli na wysokości zadania i pokazali, że są doskonałym barometrem nastrojów społecznych.
Politycy wyjechali, po imprezie pozostało 12 metrów sześciennych śmieci. - W porównaniu z prawyborami prezydenckimi są to mniejsze ilości - podsumował Mariusz Ziemnik z Zakładu Higieny Komunalnej. - Ulotek co prawda było sporo, ale o wiele mniej niż w zeszłym roku zebraliśmy tacek i plastikowych kubków, bo i zainteresowanie imprezą było mniejsze.
Najbardziej naśmieciła młodzież, wieczorem podczas koncertów w rynku. Za pracę zamiatarki i ośmiu osób przez trzy dni urząd miejski zapłaci 3.980 zł.
Mimo szumnych zapowiedzi manifestantów i "laweciarzy", dla policji był to spokojny weekend. Zanotowano tylko siedem przestępstw, ale żadne z nich nie miało związku z prawyborami. Kilka osób, które opijały wyborcze wyniki, zatrzymano do wytrzeźwienia. - Dobrze spisały się służby porządkowe i organizatorzy - pochwalił rzecznik nyskiej policji Krzysztof Caputa. - Nawet manifestacja przebiegła w sposób pokojowy, to chyba zasługa 70 porządkowych, którzy ochraniali demonstrujących.
W związku z najazdem na Nysę partii i ugrupowań politycznych, na większe zyski liczyli właściciele sklepów spożywczych. Faktycznie, dzienny utarg był o kilkaset złotych wyższy. Ale szaleństwa zakupów nie odnotowano. - Oczekiwałam, że zarobimy więcej w ciągu tych dwóch dni, wpłynęło tysiąc złotych więcej - powiedziała jedna z właścicielek sklepu. - Zawsze to jednak nadprogramowy tysiąc w kieszeni...
Opłacało się natomiast hotelarzom i restauratorom, lecz ani jedni, ani drudzy nie chcieli uchylić nawet rąbka tajemnicy, co jedli i gdzie spali ich goście z pierwszych stron gazet. - Proszę sobie przyjechać i zobaczyć książkę wpisów - stwierdził jeden z hotelarzy. W restauracji "Kama" udało nam się tylko dowiedzieć, że politycy nie byli zbyt wybredni i spożywali proste, szybkie posiłki, spiesząc się na spotkania z nysanami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska