Nysa tylko na tym straci

Joanna Forysiak
Gmina Nysa zrezygnowała z zakupu mikrobusu do przewozu niepełnosprawnych dzieci do szkoły.

Miniautobus marki "Mercedes" z czternastoma miejscami siedzącymi miał służyć do przewozu ośmiorga dzieci z terenu gminy Nysa do Zespołu Szkół Specjalnych. Wniosek o dofinansowanie jego zakupu przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych został złożony jeszcze w listopadzie ubiegłego roku. PFRON przeznaczył na ten cel 75 tysięcy złotych, a 108 tysięcy złotych miała dołożyć ze swojej kasy gmina. Zgodnie z umową, zadanie powinno było zostać sfinalizowane do 15 października bieżącego roku, a do końca miesiąca rozliczone.

Okazało się jednak, że władze Nysy z autobusu zrezygnowały. - Z informacji, jaką uzyskałam, wynikało, że zarząd miejski uznał ten zakup za nieuzasadniony zarówno pod względem merytorycznym, jak i finansowym - poinformowała "NTO" Zuzanna Tracz -Latawska, naczelnik wydziału edukacji nyskiego urzędu miejskiego. - Mimo, że dowóz dzieci niepełnosprawnych do szkoły jest obowiązkiem gminy.
Jolanta Barska, dyrektor opolskiego Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, przyznaje, że takie sytuacje się zdarzają, niemniej jest zbulwersowana faktem, iż nikt nie raczył jej powiadomić o zmianie decyzji.

- Oficjalnie nic nie wiemy - powiedziała Jolanta Barska. - Nieoficjalnie natomiast gmina tłumaczy się, że nie zdąży złożyć zamówienia publicznego na zakup autobusu. Gdybyśmy wiedzieli o tym wcześniej, pieniądze, które przeznaczyliśmy dla Nysy, dostałby inny samorząd terytorialny. Starających się o dotacje jest przecież więcej.
Jolanta Barska nie rozumie także, dlaczego przyznanych 75 tysięcy złotych nie przeznaczono na inny cel związany z pomocą osobom niepełnosprawnym. W umowie bowiem nie zastrzeżono, że kwotę tę trzeba koniecznie wydać na mikrobus.
- Nysa na tym tylko straci - twierdzi dyrektor opolskiego PFRON.

Wiceburmistrz Nysy Zbigniew Ślęk nie chciał udzielić w tej sprawie żadnych informacji, odsyłając nas do prezesa Miejskiego Zakładu Komunikacji, Krzysztofa Głowackiego.
- Przetarg na ten autobus miał się odbyć zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych, a to trwa tak długo, że nie było szans, abym się wywiązał z umownych terminów - tłumaczy prezes Głowacki. - Stąd nie podejmowałem żadnych działań zmierzających do sfinalizowania transakcji, gdyż nie chciałem brać odpowiedzialności za gminne pieniądze, a potem mieć sprawę z Regionalną Izbą Obrachunkową, że wydałem je niegospodarnie.

Według prezesa MZK lepszym rozwiązaniem od mikrobusu byłby zakup dwóch autobusów niskopodłogowych, z których skorzystałyby nie tylko dzieci, ale także inwalidzi czy ludzie starsi. Osobną kwestią jest też utrzymanie tego pojazdu, które, według wyliczeń Krzysztofa Głowackiego, wyniosłoby około 60 tysięcy złotych rocznie, nie wspominając już o kosztach ubezpieczenia w wysokości 12 tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska