Nysa umiera, dajcie Millera!

Klaudia Bochenek
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, zdesperowani pracownicy Nysy Motor wyszli wczoraj na ulicę.

Nysa umiera, dajcie Millera!", "Oddajcie nasze pieniądze!", "Daewoo - złodzieje!" - takie hasła skandowało ponad ośmiuset pracowników Nysy Motor podczas wczorajszej demonstracji. Blokada ronda miała charakter rotacyjny, a trasa wyjazdowa z Nysy w kierunku Opola i Wrocławia została zamknięta na godzinę.

W samo południe przez główną bramę zakładu wyszło ponad 800 pracowników i spacerując wokół ronda, zablokowali skrzyżowanie. Demonstrantom towarzyszyło wycie syren i głośne gwizdy. - Chcemy chleba! Chcemy pracy! Warszawa nas zdradziła! - skandowali. - Szlag nas już trafia przez te ciągłe obietnice i puste słowa decydentów - tłumaczyli pracownicy. - Psa nie można bić, bo zapłacisz mandat, a człowieka na bruk można wyrzucić bez żadnych konsekwencji. Skończyła się nasza cierpliwość. Co z tego, że nam współczują, skoro na współczuciu zupy nie da się ugotować.

Po dziesięciu minutach skandujący opuścili rondo i weszli na teren zakładu. Kiedy ruch samochodowy został wznowiony, związkowcy ponownie wyprowadzili załogę na ulicę, blokując w środku ronda autobus i kilka samochodów.
W tym czasie policjanci z nyskiej drogówki kierowali samochody na drogi objazdowe, dzięki czemu przy samym rondzie nie było kolejek oczekujących kierowców i do większych zakłóceń ruchu nie doszło.
Załoga już od dziesięciu dni okupuje zakład, po tym jak w odpowiedzi na pismo, w którym domagała się zwrotu zaległych i wypłaty bieżących wynagrodzeń, otrzymała informacje o złożonym wniosku o upadłość firmy. W ciągu pięciu miesięcy zamiast regularnych wynagrodzeń pracownicy otrzymali po 440 złotych. Ich rodziny głodują, współmałżonkowie grożą rozwodami. Do zakładu dostarczane jest pożywienie, które zakupują dla strajkujących ofiarni nysanie. Część załogi przyznaje, że okupacja firmy jest jedynym sposobem na zaspokojenie głodu i pragnienia. - Jak nikt nie widzi, to biorę czasami bochenek chleba do domu, żeby dzieci miały co jeść - wyznaje około 40-letni mężczyzna.

Od początku okupacji spółkę odwiedzili już burmistrzowie, starosta i kilku posłów, niestety, z wizyt tych nie wynikło nic, co dawałoby pracownikom perspektywy na lepsze jutro. Jedynie przedstawiciele związków zawodowych z Daewoo FSO, którzy we wtorek przyjechali z Warszawy przywieźli dla załogi dziesięć tysięcy złotych. - To za mało, żeby rozdać te pieniądze ludziom, dlatego zdecydowaliśmy się przeznaczyć je na potrzeby bieżące, czyli na samą akcje strajkową - tłumaczy Józef Pałys, przewodniczący zakładowej Solidarności.

Dzisiaj między godziną 11.00 a 12.00 załoga Nysy Motor ma zamiar przejść ulicami miasta na nyski rynek i tam urządzić pikietę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska