Na razie ze słuchawkami na uszach pracują trzy osoby, ale docelowo być może będzie ich więcej. Jest pośrednik do kontaktów z bezrobotnymi, inny dzwoni do firm i zakładów pracy, a trzeci prowadzi ankiety na bazie których nyski rynek pracy zostanie lepiej zdiagnozowany.
Zobacz: Panowie szybciej tracą pracę
Pierwsze efekty działalności nyskiego call center to kilkadziiesiąt ofert pracy. Zdaniem Kordiana Kolbiarza, szefa PUP, gdyby nie wyjście do klienta, być może oferty te nigdy by nie trafiły do bezrobotnych.
- Pracodawcy często są zagonieni i nie mają czasu do nas zaglądać - twierdzi Kolbiarz, który pomysł podpatrzył w Niemczech i postanowił go przeszczepić na nyski grunt.
Zobacz: W Holandii każdy grosz jest ciężko zarobiony
Sprzęt i oprogramowanie do centrum kosztowało ponad 20 tys. zł, a zatrudnione przy telefonicznej obsłudze klienta osoby to dotychczasowi pracownicy pośredniaka.
Więcej o call center czytaj w środę (10 czerwca) w papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?