Nysanin zajął się produkcją butów historycznych

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Kajetan Włodarski jest jedynym szewcem szyjącym buty dla rycerzy spod Grunwaldu.
Kajetan Włodarski jest jedynym szewcem szyjącym buty dla rycerzy spod Grunwaldu. fot. Krzysztof Strauchmann
27-latek z Nysy Kajetan Włodarski w czerwcu tego roku zarejestrował działalność gospodarczą: produkcja butów historycznych. Wyrabia profesjonalne obuwie męskie i damskie od XII do XVIII wieku. Miał już nawet ofertę robienia rzymskich sandałów.

Wkrótce w Nysie, w niewielkim warsztacie na piętrze prywatnego domu ruszy pierwsza w Polsce produkcja wojskowych butów z epoki Napoleona Bonapartego.

- Pomysł zaczął się od hobby, zainteresowania historią i udziału w grupie rekonstrukcyjnej "Księstwo Nyskie", która pielęgnuje tradycje rycerstwa średniowiecznego - opowiada Kajetan.

Stowarzyszenie Księstwo Nyskie skupia 30 miłośników średniowiecza i kultury rycerskiej. Ostatnio można ich było spotkać na cotygodniowych, niedzielnych pokazach w nyskim Bastionie św. Jadwigi.

Kiedy zaczynali w 2000 roku, sami szukali historycznych wzorów, sami szyli ubrania, rekonstruowali rycerskie wyposażenie. Założycielem bractwa jest Wiesław Zaranek, pasjonat historii. W warsztatach technikum mechanicznego wyrabiał dla swoich ludzi stalowe miecze, hełmy, zbroje. Niestety, warsztaty zmodernizowano i na miejscu starej kuźni stoi dziś warsztat do nauki zawodu dla mechaników samochodowych.

- Zbroje przygotowywał pan Zdzisław, nasz ówczesny szef, a stroje szyliśmy sami. Prezentowaliśmy się świetnie - wspomina dziś Kajetan Włodarski. - Zacząłem się specjalizować w wyrobach ze skóry. Może dlatego, że rodzina ma szewskie tradycje. Dziadek prowadził w Niwnicy zakład, po którym zostało jeszcze trochę zardzewiałych narzędzi. A wujek do dziś jest szewcem w Nysie.

Niewolnicy średniowiecznej mody

Kajetan zapamiętał swoją pierwszą wizytę w nyskiej garbarni, gdzie się wyprawił po skóry na pasy i obuwie. Tu spotkał kuśnierza spod Nysy. Z czystej sympatii pozwolił Kajetanowi korzystać ze swojego warsztatu. Nauczył, jak postępować ze skórą.

- Kiedy nie wiesz, jak zrobić, odejdź na bok i się zastanów - taka była najważniejsza wskazówka wyniesiona z tej garbarni.

- Robiłem tam głównie elementy uzbrojenia rycerskiego, wykonywane z twardej skóry - wspomina Kajetan. - Wzory ściągałem z internetu.
Dla rekonstruktora dawnego stroju podstawowej wiedzy dostarcza podręcznik "Historia ubioru", wydany przed laty, ale dostępny w większości bibliotek.

Rozwijając swoją wiedzę i umiejętności Kajetan zaczął szukać dodatkowej literatury fachowej. Kopalnią wiedzy okazały się likwidowane właśnie w Prudniku zakłady obuwnicze "Primus". Kajetan jeździł tam kupować od syndyka nici i inne drobiazgi do produkcji. Już za pierwszym razem zapytał o fachowe książki. W biurze, w koszu z pudłami po zużytych tonerach znalazł kilka ciekawych książek.

Na przykład "Modelowanie obuwia". Skrypt wydany na początku lat dziewięćdziesiątych w nakładzie 300 egzemplarzy. Kupił go za niewielkie pieniądze, nie zdając sobie sprawy, jaki mu się trafił wydawniczy rarytas dla obuwników.

Od jednego z pracowników likwidowanego "Primusa" Włodarski dowiedział się też o dawnym pracowniku prudnickich zakładów, projektancie i konstruktorze obuwia, który dziś prowadzi w Nysie zakład szewski. Żeby go znaleźć, obszedł wszystkich szewców w mieście. Pan Arek zgodził się zostać nieformalnym konsultantem i doradcą Kajetana. Odtąd przychodzi do jego zakładu szewskiego na Podzamczu, aby rozwiązywać wszystkie swoje techniczne problemy.

Bardzo pomógł też dyrektor Muzeum w Nysie Jacek Gryczewski. Bez wahania zgodził się udostępnić zbiory z wykopalisk prowadzonych w latach 50. i 60. na terenie miasta. Pracujący w muzeum archeolog Mariusz Kowalczyk wpuścił Kajetana do magazynów z przedmiotami, które rzadko trafiają na wystawy.

Odbudowując Nysę po wojennych zniszczeniach, w miejscach średniowiecznej zabudowy przeprowadzono dość pobieżne wykopaliska archeologiczne, które przyniosły sporo znalezisk związanych z życiem codziennym miasta. W wykopach znaleziono drewniane kopyta, czyli formy do wyrobu obuwia, prawdopodobnie jeszcze z XV wieku.

- Muzealnicy specjalnie dla mnie rozkręcili gablotę wystawową, żeby wyciągnąć te eksponaty - wspomina Kajetan. - Mogłem zrobić gipsowe odlewy. Nigdzie w książkach nie znalazłem informacji, żeby jeszcze gdzieś w Polsce zachowały się tej jakości średniowieczne kopyta szewskie.

Na podstawie odlewów i z pomocą znajomych modelarzy Kajetan wykonał kopie szewskich kopyt i skopiował dwa rodzaje obuwia - średniowiecznych ciżemek w wersji damskiej i męskiej.

Damska jest bardzo wąska w podeszwie. XV-wieczne nysanki strasznie cierpiały, chodząc w takich butach po mieście. Wąskie buty musiały być wyjątkowo modne, skoro panie godziły się przeżywać codzienną katorgę dla stóp.

W czasach rycerskich większość butów miała długie i ostro zakończone czubki, które plątały się i przeszkadzały w chodzeniu. Często piesi zaginali te czubki albo wręcz przywiązywali łańcuszkiem do łydek, żeby się nie przewrócić.

Market pod Grunwaldem

Zaczynając od łapci z doszytą piętą i uszytych siermiężnie z kawałka skóry, po kilku latach Kajetan udoskonalił produkcję, opartą na dawnych nyskich wzorach. Wzór wojskowych półbutów dla armii Napoleona dostał od znajomych.

Co ciekawe - w tamtej epoce buty były identyczne na obie nogi, bez podziału na prawy i lewy. Jego skórzane kopie także są idealnie symetryczne. Od podeszwy muszą być okute około 70 gwoździami, które nyski wytwórca zamawia dla siebie na Zachodzie, podobnie jak i metalowe sprzączki czy okucia.

W ubiegłym roku Kajetan Włodarski przeszedł w Krakowie dwutygodniowy kurs modelowania obuwia. Kursantów z całej Polski było zaledwie dwoje. Już wcześniej wiedział sporo, ale kurs dał mu jeszcze możliwość indywidualnej pracy z fachowcami od produkcji, od projektowania, modelowania butów. Dostał dyplom ukończenia kursu, dzięki któremu nyski urząd pracy mógł przekazać młodemu przedsiębiorcy dotację na rozpoczęcie działalności.

-Jak zdobywam zlecenia? - śmieje się Kajetan Włodarski. - Jeżdżę pod Grunwald i na inne imprezy czy turnieje rycerskie w całej Polsce. Mam mały, przenośny stragan, na którym wystawiam swoje wyroby. Zamawiają grupy rekonstrukcyjne lub indywidualni członkowie bractw. Ludzie kupują na miejscu albo biorą adres, a niekiedy nawet przesyłają swoje własne wzory do realizacji. U mnie przecież wszystkie zlecenia są nietypowe.

Na internetowej witrynie bitwy pod Grunwaldem szewc z Nysy jest jedynym rzemieślnikiem reklamującym się jako wytwórca obuwia.

Wśród dziesiątek innych ofert możemy bez problemów znaleźć miecze, zbroje, broń białą, różnego rodzaju łuki, strzały, kołczany. Ceramiczne naczynia, rogi do picia i grania, drewniane kufle, beczki, wiadra. W ofercie są meble średniowieczne, nie mówiąc o strojach łącznie z bielizną, kapturami i sakwami.

- Ostatnio kupiliśmy dwie kompletne zbroje średniowieczne - mówi Andrzej Stadnik, kanclerz Księstwa Nyskiego. - Koszt jednej to 3 do 5 tysięcy złotych, ale cena rynkowa dla osób indywidualnych może być dwa razy większa. Jako stowarzyszenie, które odwiedza rycerskie turnieje, mamy dobre rozeznanie wśród rzemieślników i możemy negocjować cenę.

Rycerze z Księstwa Nyskiego rzadziej już robią coś własnoręcznie. Ostatnio zdobyli gminne dofinansowanie i zamówili kompletną zbroję, na rachunek. Buty - oczywiście u Kajetana.

- Ile kosztuje para moich ciżemek? - śmieje się Kajetan. - Tysiąc nyskich grajcarów! Współczesne obuwie też mogę zrobić, choć nie kryję, że będzie kosztowne. Sobie samemu też chcę coś uszyć, ale dotąd zawsze brakowało mi czasu. W końcu to prawda, że szewc bez butów chodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska