Nyscy kupcy nie dają za wygraną

Klaudia Bochenek
W środę kupcy okupowali biuro podawcze urzędu, składając swoje petycje do władz Nysy. Handlujący przymierzają się też do blokady ronda na drodze krajowej biegnącej ulicą Bema.
W środę kupcy okupowali biuro podawcze urzędu, składając swoje petycje do władz Nysy. Handlujący przymierzają się też do blokady ronda na drodze krajowej biegnącej ulicą Bema. Klaudia Bochenek
Blisko setka handlarzy z targowiska przy ul. Kolejowej protestowało w urzędzie przeciwko podniesieniu opłat.

- Zdzierstwo! Rozbój w biały dzień! Stawki z kosmosu! - padały ostre słowa pod adresem radnych i samorządowców. To oni zdecydowali, że od 25 stycznia opłata targowa za handel w centrum miasta wzrośnie z dotychczasowych 2 zł za metr kwadratowy do 50 zł. - O tysiąc pięćset procent! Skandal!

Kupcy są oburzeni i zapowiadają, że tak łatwo nie odpuszczą. W miniona środę blisko setka handlarzy z placu przy ul. Kolejowej (na terenie byłej zajezdni MZK, czyli potocznie tzw. targu chińskiego) zablokowała przez jakiś czas okienko podawcze na parterze magistratu, gdyż każdy indywidualnie składał petycję i apel do gminnych włodarzy.

- 50 złotych od metra? Tyle chyba na Krupówkach w Zakopanem nie biorą ani na deptaku w Międzyzdrojach - denerwował się Edward Nuzek.

- Jeżeli ja mam minimum dziesięć metrów, to jest 500 zł za jeden raz. Toż przecież ja na ZUS nie zarobię, a co dopiero na chleb i utrzymanie mieszkania - żaliła się jedna ze sprzedawczyń. - Widać, władza bezwzględnie postanowiła nas stamtąd wykurzyć. Jak się nie dało prawnie, nasyłaniem różnych kontroli, to postanowili finansowo.

Podjętą przez radnych uchwałę kupcy postanowili zaskarżyć do wojewody, ale Regionalna Izba Obrachunkowa nie doszukała się w niej żadnych nieprawidłowości. Niewykluczone jednak iż targujący wystąpią na drogę sądową, gdyż ich zdaniem takie różnicowanie opłat targowych w jednym mieście, to ewidentny przykład nierównego traktowania.

- Wśród nas jest sporo nysan i przyjezdnych, są też Bułgarzy. Ale to przecież też ludzie i żaden to powód, by chcieć nas wyrzucić z miasta - denerwują się handlarze.

W nyskim magistracie zapewniają, że nikt nikogo z Nysy nie wyrzuca, a handlować na dotychczasowych warunkach finansowych, czyli przy stawce 2 zł za metr kwadratowy i owszem - można, ale na wyznaczonym do tego specjalnie miejscu. Czyli na miejskim targowisku.

- My się tam nie zmieścimy, a poza tym ciężko się będzie dogadać z szefostwem targu, bo przecież mamy dużo niższe ceny niż tam na Łukasińskiego - mówią kupcy.
Urzędnicy obiecują jednak wszelką pomoc techniczną i mediacyjną w rozmowach dotyczących przeprowadzki handlarzy, a w środę kupcy mają rozmawiać o przyszłości z burmistrz Jolantą Barską.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska