Nyscy rekonstruktorzy wzieli udział w bitwie pod Waterloo

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Pod Waterloo ściągnięto tym razem aż sto armat. W rekonstrukcji bitwy wzięło udział  6000 ludzi.
Pod Waterloo ściągnięto tym razem aż sto armat. W rekonstrukcji bitwy wzięło udział 6000 ludzi. Andrzej Hojnowski Dreszer Motorsport
Cesarz Francuzów wrócił pod Waterloo w 200. rocznicę wielkiej bitwy. W międzynarodowej inscenizacji wzięli udział rekonstruktorzy z Nysy.

W 200. rocznicę ostatniej bitwy Napoleona pod Waterloo w Belgii przyjechało 6 tysięcy rekonstruktorów historycznych z 40 krajów. Przywieźli 100 armat. Z Polski przybyło ok. 150 żołnierzy.

Duża grupa wybierała się z Nysy, ale od organizatorów do końca nie otrzymali potwierdzenia udziału. Kilkanaście osób zdecydowało się pojechać "w ciemno", ryzykując, że nie dostaną się na pole bitwy. Na miejscu okazało się, że jest to możliwe.

Rozgrywane przez dwa dni ogromne widowisko historyczne obejrzało w sumie 100 tys. widzów. Odwrotnie niż na naszych rekonstrukcjach, każdy musiał zapłacić za bilet od 5 do 100 euro, w zależności od miejsca na widowni. Opłaty pobierano także od rekonstruktorów, którzy na miejscu na parę dni rozbili swoje obozy, zamieszkali w namiotach i żyli tak, jak dawni żołnierze.
- Pole bitwy miało ok. 2 kilometrów długości. Sami widzieliśmy widownię z kilometra. Z takiej perspektywy nie widać pojedynczego żołnierza, tak jak na bitwie o Nysę, ale cały oddział - opowiada jeden z rekonstruktorów Krzysztof Herman, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji Twierdza Nysa. - Widowisko było niesamowite. Ci, którzy nie zdecydowali się na wyjazd, mogą żałować. Bitwa kończyła się ok. 22.00, już w nocy. W ciemnościach widać było ogień z muszkietów i dział. Organizatorzy zadbali o szczegóły inscenizacji. Na polu rosło takie samo zboże co 200 lat temu. I walczyliśmy, brodząc w nim po pas.

Bitwa pod Waterloo skończyła całą serię inscenizacji batalii napoleońskich, organizowanych w 200. rocznicę.

- To zwieńczenie naszej kilkuletniej przygody z mundurem. Będziemy ją długo wspominać - komentuje Krzysztof Herman.

Oprócz pola bitwy członkowie nyskiego stowarzyszenia rekonstrukcyjnego odwiedzili też Brukselę, wkroczyli do centrum miasta w strojach historycznych. Zorganizowali także pokaz historyczny w czasie wyścigów samochodowych na torze Zolden w Belgii. Zaprosił ich tam polski kierowca rajdowy Maciej Dreszer. Legioniści z Nysy pełnili honorową wartę przy jego samochodzie, a potem zademonstrowali widowni musztrę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska