Nyski PKS: gminy wysiadają

Klaudia Bochenek [email protected] 77 44 80 041
Starosta Adam Fujarczuk zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że jeżeli gminy nie zadeklarują chęci współuczestniczenia w kosztach utrzymania kursów, cześć z nich trzeba będzie niezwłocznie zlikwidować, a sama spółkę zrestrukturyzować. (fot. Klaudia Bochenek)
Starosta Adam Fujarczuk zapowiedział w ubiegłym tygodniu, że jeżeli gminy nie zadeklarują chęci współuczestniczenia w kosztach utrzymania kursów, cześć z nich trzeba będzie niezwłocznie zlikwidować, a sama spółkę zrestrukturyzować. (fot. Klaudia Bochenek)
Zadłużony przewoźnik może liczyć tylko na starostwo, więc cięcia kosztów są już pewne. Firma będzie musiała ratować się sprzedażą majątku i likwidacją części nierentownych kursów.

Będziemy zmuszeni ograniczyć do minimum przewozy na niektórych liniach - chodzi zwłaszcza o te kursy, do których trzeba najwięcej dopłacać - tłumaczy Czesław Biłobran, wicestarosta powiatu nyskiego, którego władze przed rokiem zdecydowały się na przejęcie kulejącego już wówczas PKS-u od skarbu państwa.

Zobacz: Strzelce Opolskie. PKS chce dofinansowania gmin. Grozi likwidacją kursów

- Postawimy na komunikację powiatową, kursy opłacalne oraz oczywiście dowozy dzieci i młodzieży do szkół - wylicza Biłobran. - Skoro gminy nie chcą wesprzeć spółki, sami nie damy rady utrzymać rozkładu jazdy w takiej postaci, w jakiej jest teraz.

Latem starostwo zwróciło się do dziewięciu gmin o pieniądze na utrzymanie linii. I chociaż minął już proponowany termin, odpowiedzi przyszły tylko od dwóch burmistrzów. I obie negatywne.

Burmistrz Głuchołaz Edward Szupryczyński zapowiedział, że rozpisze przetarg na usługi transportowe w gminie we własnym zakresie.

- Poprosił tylko o wcześniejsze wskazanie linii, które przeznaczymy do likwidacji - dodaje wicestarosta.

Do nyskiego PKS nie dołoży się również burmistrz Zdzisław Martyna z Korfantowa. Twierdzi, że problem rozumie, ale zwyczajnie nie ma pieniędzy. Natomiast Paczków wciąż jeszcze się waha, jaką podjąć decyzję, a Otmuchów najprawdopodobniej skorzysta z oferty lokalnych przewoźników i Miejskiego Zakładu Komunikacji w Nysie, z którym i tak już od dłuższego czasu współpracuje.

Zobacz: Powiat nyski. Będzie mniej autobusów PKS?

Pozostałe gminy prawdopodobnie wciąż czekają na obiecany od dawna plan komunikacji powiatowej oraz rzetelny program naprawczy i konkretną wizją dalszego funkcjonowania spółki.

Tymczasem sytuacja PKS-u jest ciężka, a spółka ma spore długi

Jak zapewnia wicestarosta Biłobran, wszelkie zobowiązania wobec ZUS i Urzędu Skarbowego zostały już uregulowane, ale na spłacenie wciąż czekają kontrahenci, w tym dostawcy paliwa.

Szacuje się, że zaległości urosły już do kilkuset tysięcy złotych, stąd trudno się dziwić, że pod uwagę brane są różne rozwiązania.

- Niewykluczone, że sprzedamy dworzec, bo jego utrzymanie kosztuje rocznie około 200 tysięcy złotych, a zadaniem starostwa jest zadbać, by mieszkańcy mogli dojechać do stolicy powiatu, czyli Nysy, a nie na dworzec. Zresztą wszyscy i tak wysiadają w mieście - twierdzi Biłobran.

O ile przymiarki do pozbycia się dworca dopiero trwają, to kwestia sprzedaży stacji benzynowej PKS-u wydaje się całkiem bliska. Zarząd firmy zwrócił się już z takim wnioskiem do walnego zgromadzenia spółki i czeka na zgodę.

Natomiast pewnym jest, że spółka dostanie kolejną dotację z powiatu. Podczas ostatniej sesji radni wyrazili bowiem zgodę, aby przeznaczyć na działalność PKS-u kolejne 300 tys. zł. Kilka miesięcy temu spółka dostała już od powiatu pół miliona złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska