Będziemy zmuszeni ograniczyć do minimum przewozy na niektórych liniach - chodzi zwłaszcza o te kursy, do których trzeba najwięcej dopłacać - tłumaczy Czesław Biłobran, wicestarosta powiatu nyskiego, którego władze przed rokiem zdecydowały się na przejęcie kulejącego już wówczas PKS-u od skarbu państwa.
Zobacz: Strzelce Opolskie. PKS chce dofinansowania gmin. Grozi likwidacją kursów
- Postawimy na komunikację powiatową, kursy opłacalne oraz oczywiście dowozy dzieci i młodzieży do szkół - wylicza Biłobran. - Skoro gminy nie chcą wesprzeć spółki, sami nie damy rady utrzymać rozkładu jazdy w takiej postaci, w jakiej jest teraz.
Latem starostwo zwróciło się do dziewięciu gmin o pieniądze na utrzymanie linii. I chociaż minął już proponowany termin, odpowiedzi przyszły tylko od dwóch burmistrzów. I obie negatywne.
Burmistrz Głuchołaz Edward Szupryczyński zapowiedział, że rozpisze przetarg na usługi transportowe w gminie we własnym zakresie.
- Poprosił tylko o wcześniejsze wskazanie linii, które przeznaczymy do likwidacji - dodaje wicestarosta.
Do nyskiego PKS nie dołoży się również burmistrz Zdzisław Martyna z Korfantowa. Twierdzi, że problem rozumie, ale zwyczajnie nie ma pieniędzy. Natomiast Paczków wciąż jeszcze się waha, jaką podjąć decyzję, a Otmuchów najprawdopodobniej skorzysta z oferty lokalnych przewoźników i Miejskiego Zakładu Komunikacji w Nysie, z którym i tak już od dłuższego czasu współpracuje.
Zobacz: Powiat nyski. Będzie mniej autobusów PKS?
Pozostałe gminy prawdopodobnie wciąż czekają na obiecany od dawna plan komunikacji powiatowej oraz rzetelny program naprawczy i konkretną wizją dalszego funkcjonowania spółki.
Tymczasem sytuacja PKS-u jest ciężka, a spółka ma spore długi
Jak zapewnia wicestarosta Biłobran, wszelkie zobowiązania wobec ZUS i Urzędu Skarbowego zostały już uregulowane, ale na spłacenie wciąż czekają kontrahenci, w tym dostawcy paliwa.
Szacuje się, że zaległości urosły już do kilkuset tysięcy złotych, stąd trudno się dziwić, że pod uwagę brane są różne rozwiązania.
- Niewykluczone, że sprzedamy dworzec, bo jego utrzymanie kosztuje rocznie około 200 tysięcy złotych, a zadaniem starostwa jest zadbać, by mieszkańcy mogli dojechać do stolicy powiatu, czyli Nysy, a nie na dworzec. Zresztą wszyscy i tak wysiadają w mieście - twierdzi Biłobran.
O ile przymiarki do pozbycia się dworca dopiero trwają, to kwestia sprzedaży stacji benzynowej PKS-u wydaje się całkiem bliska. Zarząd firmy zwrócił się już z takim wnioskiem do walnego zgromadzenia spółki i czeka na zgodę.
Natomiast pewnym jest, że spółka dostanie kolejną dotację z powiatu. Podczas ostatniej sesji radni wyrazili bowiem zgodę, aby przeznaczyć na działalność PKS-u kolejne 300 tys. zł. Kilka miesięcy temu spółka dostała już od powiatu pół miliona złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?