Ze zdumieniem odkryłem, przejrzawszy zawartość komputerowego archiwum, żem ani jednego "Monitora" (a było ich już 123) nie poświęcił do tej pory terminologii muzycznej. Tak być nie może, jest ona bowiem bardzo ciekawa i bardzo trudna. Niech więc dziś nadejdzie ta wiekopomna chwila, zwłaszcza że tysięczny tłum melomanów - świadków niedzielnego wydarzenia w filharmonii - zapewne jeszcze przeżywa muzyczne wzruszenia i, być może, zechciałby poczytać coś ? propos.
Trudności w ortografii nomenklatury muzycznej zaczynają się od pojęć podstawowych, jakimi są tonacje: na oznaczenie durowych używa się liter dużych, molowych (nie: mollowych!) - małych, więc A-dur, D-dur, Des-dur, Cis-dur, ale a-moll, ais-moll, cis-moll. Mnóstwo tu wyrazów obcego pochodzenia i zgoła obcych - włoszczyzna, francużyzmy, coraz liczniejsze anglicyzmy.
Na początek często używane wyrażenie a cappella (dosłownie: jak w kaplicy; później - w stylu kościelnym, dziś - śpiew bez udziału instrumentów, bez akompaniamentu) - należy je pisać właśnie tak, z podwójnym p i takimż l, tymczasem nawet w niektórych słownikach spotyka się błędną pisownię z jednym p, jeszcze inni dodają jakieś apostrofy - całkiem niepotrzebnie.
Przyjrzyjmy się teraz poniższej serii: adagio (powoli); alla polacca (w charakterze poloneza), pisane też po francusku: ? la polonaise; allegretto i allegro; appassionato (namiętnie, z pasją; Appassionata to nazwa jednej z najpopularniejszych sonat fortepianowych Beethovena); arioso (śpiewnie); brillante (błyskotliwie, efektownie); capriccio i capriccioso; furioso (dziko, porywczo, wściekle); grazioso = con grazia (miło, z wdziękiem); grave (ciężko, poważnie); lacrimoso (płaczliwie, prawie to samo, co lamentabile, lamentoso - opłakując); larghetto (powoli, poważnie, ale nie tak bardzo jak largo); maestoso (majestatycznie); risoluto (zdecydowanie, śmiało); tranquillo (spokojnie); vivo (szybko); vivace (z ożywieniem, ale trochę mniej vivo).
I następna grupa fachowych terminów: détaché (w grze na instrumentach smyczkowych - wykonywanie każdego dźwięku oddzielnym ruchem smyczka, od francuskiego: oderwany, rozłączony, w przeciwieństwie do legato - z włoskiego: związany - granie w sposób ciągły, bez oddzielania dźwięków); z tego typu pojęć mamy jeszcze: louré, marcato lub marcando, martellato albo martellando, pizzicato, sautillé, spiccato, staccato oraz glissando (od: ślizgać się - sposób przejścia od jednego dźwięku do drugiego "zahaczając" o inne dźwięki; częsty błąd początkujących skrzypków, ale czasami pożądany artystyczny efekt).
Te wszystkie hasła plus jeszcze dziesiątki, setki innych, których tu dziś nie pomieścimy, stanowią język muzyków i muzykologów. Warto pamiętać ich znaczenie, ale i ortografię.
Gdy już podjęliśmy ten temat, trzeba by przypomnieć pisownię i skomplikowaną odmianę niektórych nazwisk słynnych kompozytorów i muzyków, jak choćby Ludwik (albo Ludwig) van Beethoven, Feliks (albo Felix) Mendelssohn-Bartholdy, Brahms, Schumann, niestety, "Monitor" nie z gumy, musimy ten temat zostawić na inną okazję. Poprzestańmy dziś na jednym przykładzie: Yehudi Menuhin - imię i nazwisko tego genialnego skrzypka należy odmieniać: Yehudiego Menuhina, o Yehudim Menuhinie (imię - jak Antoni, nazwisko - jak, nie przymierzając, Stalin, Chaplin lub Rywin), ale wolno też imię pozostawiać bez odmiany, co zresztą słyszy się znacznie częściej.
I na koniec - proszę wybaczyć szokujący kontrast, ale sprawa jest pilna: wielu czytelników pytało ostatnio o zespół Ich Troje - czy tę nazwę trzeba, czy w ogóle da się odmieniać. Rzeczywiście zdanie Konkurs wygrała piosenka Ich Trojga brzmi nieco dziwnie, a jednak nazwy zespołów muzycznych nie mogą stanowić wyjątku i należy je odmieniać. A więc: wywiad z Ich Trojgiem, dyskusja o Ich Trojgu itd. Na pewno zręczniej byłoby jednak dodać wspomniany wyżej wyraz zespół, wtedy nazwę oczywiście pozostawimy w spokoju, bez odmiany. Zresztą - czy nie lepiej by było w ogóle zostawić w spokoju ten cały zespół oraz jego twórczość?
O bigosie zwanym potpourri
Krzysztof Szymczyk
Zamiast "Monitora" chętnie bym dzisiaj Państwu podarował fotoreportaż, a jeszcze lepiej - kasetę z muzyką. Z nagraniem niebywałego koncertu, jaki się odbył w ostatnią niedzielę w opolskiej filharmonii. Uczniowie naszej szkoły muzycznej, a także z Nysy i zaprzyjaźnionej Moguncji stworzyli wielką, zgraną orkiestrę i dali tak atrakcyjny popis, że zachwycony korektor "NTO" do dziś nie ochłonął i nie potrafi pisać o niczym innym, jeno o muzyce.