MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O kreatywności z aktorami

rys. Andrzej Czyczyło
rys. Andrzej Czyczyło
Brzeski Powiatowy Urząd Pracy otrzymał pieniądze na szkolenia z ambasady kanadyjskiej. Zawdzięcza to oryginalności pomysłu. Nikt nie wpadł na to, by o kreatywności mówili aktorzy.

W internecie znaleźliśmy zachętę do tego, by napisać projekt szkolenia dla kobiet ze środowisk wiejskich oraz małych miasteczek i wysłać go do ambasady kanadyjskiej - mówi Zbigniew Kłaczek, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Brzegu. Wkrótce otrzymaliśmy wiadomość, że bardzo się spodobał ambasadorowi i przyznano nam na jego realizację 3,5 tys. USD.
Stopa bezrobocia w powiecie brzeskim wynosi 29 proc. Ponad połowę osób bez pracy stanowią kobiety. W PUP zarejestrowanych jest obecnie 5761 kobiet, z których znaczącą część stanowią długotrwale bezrobotne.
- Nie mamy złudzeń, że nagle pojawi się na naszym terenie kilkudziesięciu inwestorów strategicznych i te kobiety otrzymają pracę. Nasz program szkolenia zakładał nie tylko pomoc im w poruszaniu się po rynku pracy, ale przede wszystkim wyzwalanie przedsiębiorczości i motywacji do podejmowania decyzji o założeniu własnej firmy, uświadomienie posiadanych umiejętności i motywowania do ich wykorzystywania mówi Zbigniew Kłaczek.
Poprzez sołtysów udało się zachęcić do uczestnictwa w 60-godzinnym cyklu szkoleń 34 kobiety. Pierwsza część cyklu zakładała pomoc w poruszaniu się po rynku pracy, naukę prowadzenia rozmowy kwalifikacyjnej, autoprezentacji, a także pracy w grupie, by następnie wyłonić liderki, które przejdą do dalszego etapu szkoleń. W tej właśnie części zajęcia prowadziły dwie znane opolskie aktorki - Aleksandra Cwen i Arleta Los - Pławszewska.
- Wprawdzie po raz pierwszy występowałyśmy w takiej roli, ale uważam, że byłyśmy do tego doskonale przegotowane. Przez cały okres szkoły aktorskiej, jak również później, aktorzy uczą się przecież autoprezentacji, pracy w zespole, komunikatywności i jasnego i precyzyjnego przekazywania własnych myśli. Uczyłyśmy więc kobiety, jak powinny się zaprezentować pracodawcy, jak się ubrać, siedzieć, co mówić, a co przemilczeć. Miałam ze sobą kamerę, przed którą uczestniczki szkolenia odgrywały scenki rozmów z pracodawcami. Wszystkie oceniałyśmy jak wypadały w tej roli. Na bieżąco można było korygować błędy. Taka lekcja poglądowa o wiele lepiej spełnia swoją rolę niż najlepiej przygotowany wykład.

Nie czujemy się gorsze
Teresa Ślembarska z Głębocka: - Uczestniczyłam w kursie, ponieważ należę do kobiet aktywnych i działam w Kole Gospodyń Wiejskich. Szkolenie sprawiło, że uczestniczące w nim kobiety zostały dowartościowane. Uświadomiono nam, że jeśli mamy pomysł, by coś dobrego zrobić dla społeczności wiejskiej, to powinnyśmy żądać pomocy od władz. Podpowiedziano nam, w jaki sposób zarobić na tym, co już umiemy, jak i gdzie doskonalić te umiejętności. Skorzystałyśmy z porad wizażystki i kosmetyczki, co sprawiło, że poczułyśmy się bardziej zadbane i optymistycznie nastawione do podsuniętych pomysłów. Jednym z nich będzie założenie kobiecego stowarzyszenia.

Na pracę nie można czekać
Grażyna Lenartowicz z Różyna: - Na wsiach jest coraz trudniej o zatrudnienie, a kobiety mają coraz mniej nadziei na znalezienie go w pobliskim miasteczku. Szkolenie uświadomiło osobom bezrobotnym, że na pracę nie można czekać. Trzeba się zastanowić, w jaki sposób sprzedać produkty przez siebie wytworzone i założyć własną firmę. Kobiety, które zajmują się gospodarstwem, także nie powinny się zamykać w swojej zagrodzie, ale tworzyć damskie lobby, które pomagać będzie najbiedniejszym rodzinom i młodym ludziom, którzy nie mają pracy.

Aleksandra Cwen uważa, że część kobiet po kilkakrotnych, nieskutecznych rozmowach z pracodawcami i czasem kilkuletnim poszukiwaniu pracy, utraciła pewność siebie i poczucie własnej wartości. Te spotkania uświadomiły im, że za brak zatrudnienia nie tylko one ponoszą odpowiedzialność. Ponieważ mieszkają na wsiach, często nawet nie mają okazji spotkać się z innymi osobami w takiej samej sytuacji. Szkolenie spełniło także rolę integracyjną. Kobiety wymieniały między sobą telefony, obiecywały sobie organizację wspólnych imprez, prześcigały się w pomysłach na wspólne działania.

- Pokazały, tyle entuzjazmu, tyle zapału, iż wierzę, że ich plany zostaną sfinalizowane - uważa Aleksandra Cwen.
Kolejne szkolenia prowadziła Elżbieta T. Woźniak z Wrocławskiego Stowarzyszenia Kobiet Aktywnych "Skat". Uczono je, jak założyć własną firmę i wykorzystać posiadane umiejętności, by polepszyć sytuację materialną rodziny. Jedną z możliwości jest wypiekanie ciast oraz gotowanie na przyjęciach weselnych, komunijnych i jubileuszowych oraz zaoferowanie własnych wyrobów rękodzielniczych do sprzedaży.
- Kobiety od razu skorzystały z przedstawionych podczas szkoleń propozycji - mówi Zbigniew Kłaczek. Na jarmarku, który odbył się przed świętami, zaprezentowały własne potrawy i wypieki. Z relacji liderek wynika, że postanowiły pomóc sobie same i założyć własne stowarzyszenie, by móc ubiegać się o pomoc z funduszy unijnych.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska