O majątek, o opiekę nad dziećmi, albo o wiaderko. O co procesują się Opolanie?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Fot. Wojciech Matusik / Polskapresse
Zmorą polskich sądów jest przewlekłość spraw. Sędzia Daniel Kliś, rzecznik opolskich sądów, mówi o tym, dlaczego wydłużył się czas oczekiwania na wyznaczenie pierwszego terminu rozprawy.

- Tylko do Sądu Rejonowego w Opolu wpłynęło w ubiegłym roku blisko 100 tys. spraw. Załatwia je 74 orzeczników, przy czym tylko 54 sędziów - mówi sędzia Daniel Kliś, rzecznik opolskich sądów. - Łatwo więc policzyć, że średnio sędzia musi rozpatrzyć w skali roku 1,5 tys. spraw. Niektóre są drobne i da się je załatwić „z biurka”, czyli bez wzywana stron. Ale są też bardziej skomplikowane. Dlatego w ostatnich dwóch latach faktycznie wydłużył się czas oczekiwania na wyznaczenie pierwszego terminu, a w konsekwencji ostateczne zakończenie postępowania.

Wpływ na to ma również niewystarczająca liczba biegłych, którzy mają do zaopiniowania tyle spraw, że nie przyjmują kolejnych.

- Bywa, że na taką opinię trzeba czekać kilka miesięcy, a bez fachowej wiedzy biegłych sąd nie jest w stanie niektórych spraw rozstrzygnąć - wyjaśnia sędzia Kliś.

O co najczęściej procesują się Opolanie?

Dlaczego wymiar sprawiedliwości przez wiele miesięcy przyglądał się wiaderku wartemu 10 złotych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska