O nie zamierzonym końcu ogórków

Krzysztof Szymczyk
"Wakacje wakacjami, ogórki ogórkami, ale tę rubrykę stworzono chyba nie po to, żebyś sobie, autorze, ciągle dworował i żarty stroił. To zostaw felietonistom i innym satyrykom. Tyś korektor, nie do błahostek powołan. Pisz waść tak, iżbyśmy jakąś wiedzę z twych Monitorów wynieść mogli".

Domagają się Państwo więcej konkretów. Podany obok cytat to wypowiedź pewnego dystyngowanego starszego Pana, spotkanego onegdaj w... ogródku piwnym. Jak widać, nie ma złych okoliczności dla rozniecania kaganka oświaty. A jako że nie był to głos odosobniony, czuję się przywołany do porządku, porzucam lekkoduchostwo i z przyjemnością wracam do naszych baranów, czyli - do ortografii.
Tematów nie trzeba szukać daleko: wystarczy sięgnąć do poprzedniego "Monitora", by oskarżyć niżej podpisanego o błąd ortograficzny, a przynajmniej o niekonsekwencję. "O wesołości niezamierzonej" - taki był tytuł tekstu, w którego pierwszym akapicie znalazło się zdanie: "Modyfikacje (...) skutkują brakiem logiki oraz nie zamierzonym efektem humorystycznym". No więc jak to jest: pisze się toto razem czy osobno?
Niestety, sprawa nie jest prosta, jej szczegółowe wyjaśnienie musiałoby nam zająć ładnych kilka tygodni. Można by to ująć krótko a dziwacznie: Do niedawna wyraz niezamierzony w znaczeniu ?przypadkowy? należało pisać razem, natomiast w znaczeniu ?którego ktoś nie planował? - osobno. Od roku 1998 tenże wyraz w każdym ze znaczeń można napisać łącznie, ale wolno też pozostać przy dotychczasowej zasadzie i zastosować ortografię dwojaką.
Jak na powyższym przykładzie dobitnie widać, obowiązująca do niedawna pisownia nie z imiesłowami przymiotnikowymi (wyraz zamierzony to właśnie ta część mowy) była rzeczywiście dosyć trudna, zależała od znaczenia: jeśli było ono czasownikowe, a więc wyraz określał czynność - należało pisać oddzielnie, jeśli przymiotnikowe (imiesłów nazywał jakiś przymiot, cechę stałą) - łącznie.
Dyskusja nad potrzebą uproszczenia owej normy była długa, trwała - bez żadnej przesady - wiele dziesięcioleci. Idącą w tym kierunku innowację próbowało wprowadzić grono kompetentnych profesorów już w 1963 roku. Mimo że byli wśród nich bardzo wybitni, słynni językoznawcy, m.in. Witold Doroszewski, Stanisław Jodłowski, Zenon Klemensiewicz i Stanisław Urbańczyk - nie udało im się wtedy przeforsować tej koncepcji. Dopiero w roku 1998 roku Komisja Kultury Języka Komitetu Językoznawstwa PAN zadecydowała o wprowadzeniu (na razie z zastrzeżeniem fakultatywności) łącznej pisowni "nie" z imiesłowami przymiotnikowymi niezależnie od ich znaczenia.
Stanowisko profesorów zasiadających w komisji wcale nie było jednolite. Zwyciężyli jednak zwolennicy reform, wśród nich słynny prof. Jan Miodek, także prof. Andrzej Markowski oraz prof. Edward Polański (redaktor "Nowego słownika ortograficznego PWN"). Zwyciężyła idea uproszczenia i ujednolicenia ortografii, ułatwiającą ludziom bezbłędne pisanie.
Cel oczywiście słuszny, lecz czy środek do tego celu najwłaściwszy, czy cena nie za wysoka? O tym za tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska