O panu Sławku, co okradł dobrych ludzi

Archiwum
Sławomir K. Jest dobrze znany opolskiej policji.
Sławomir K. Jest dobrze znany opolskiej policji. Archiwum
Nie dość, że nie zapłacił emerytom za pokój, to jeszcze wyłudził od nich złotą obrączkę.

Pani Anna (imię zmienione) mieszka z mężem w niewielkim domku w jednej z dzielnic Opola. Prosi, żeby nie podawać jej prawdziwego imienia, bo boi się, że mężczyzna mógłby się na niej mścić.

- Chciałam być dobrą mamą i babcią i pomóc trochę dzieciom, ale z naszych niewielkich emerytur było to po prostu niemożliwe. - mówi 69-letnia kobieta. - Sąsiadka poradziła mi, żebym wynajęła komuś pokój, który i tak stał pusty. Mówiła, że ona też tak robi, bo takich, co to szukają kąta nie brakuje, a zawsze jakiś grosz z tego wpadnie. Ucieszyłam się, bo wyliczyłam, że chociaż opał na zimę będziemy mogli za to kupić - wspomina.

Emeryci dali się skusić wizji łatwego zarobku. Dali ogłoszenie i tak trafił do nich pan Sławek. - Opowiadał, że pracuje za granicą i że za kilka dni znowu jedzie w trasę. Później twierdził, że ukradli mu dokumenty, a po kolejnych kilku dniach narzekał na urzędy, że wyrabianie nowych papierów tak długo trwa i on nie może pracować. Taki był przekonujący, że do głowy mi nie przyszło, że to oszust - mówi starsza pani.

Małżeństwo umówiło się ze Sławomirem K., że za miesięczny wynajem pokoju zapłaci im 400 zł. Mężczyzna wydawał się wiarygodny, tym bardziej, że połowę tej sumy zapłacił z góry. - Później co do grosza wyciągnął od nas pieniądze, które wpłacił. Opowiadał jakie to nieszczęścia go spotkały i przychodził pożyczyć po kilkadziesiąt złotych - wspominają emeryci.

Sławomir K. na koszt emerytów żył przez miesiąc. Któregoś razu przyszedł do pani Anny skarżąc, że boli go oko. - Zrobił mu się jęczmień. Wiem, że takie coś to najlepiej złotem potrzeć, więc zaproponowałam, że pożyczę mu obrączkę. Poczęstowałam go jeszcze zupą, a później on zniknął - opowiada.

To wzbudziło czujność emerytów. Odetchnęli z ulgą dopiero po 2 godzinach, kiedy mężczyzna pojawił się w domu. - Poszłam do niego do pokoju i prosiłam, żeby oddał mi obrączkę. On zrobił się agresywny, zaczął nerwowo kręcić się po pokoju, mówiąc, że gdzieś ją tu schował - relacjonuje kobieta. Jej uwagę zwróciła spakowana torba podróżna mężczyzny, który jakby szykował się do wyjścia. - Kiedy zaczęłam go naciskać, żeby oddał mi tę obrączkę to w końcu powiedział mi bezczelnie, że jej nie ma i że będzie rozmawiał tylko z policją - wspomina kobieta.

Małżonkowie, widząc, że po dobroci nic nie wskórają zamknęli wszystkie wyjścia i wezwali policję. Emeryci poprosili też o pomoc syna, który był akurat w pobliżu, bo bali się, że coraz bardziej zdenerwowany mężczyzna, aby ratować własną skórę, zrobi im krzywdę.

- Syn pojawił się w samą porę, bo okazało się, że ten oszust próbował nas przechytrzyć uciekając przez okno - opowiada pani Anna.

Na miejscu pojawiła się też policja, ale funkcjonariusze, jak twierdzi kobieta, zdziałali niewiele, bo mężczyzna uparcie twierdził, że żadnej obrączki nie ma. - Spisali go tylko, a później puścili wolno, a mi powiedzieli, że jeśli chcę, to sama mogę mu sprawę w sądzie założyć - mówi rozczarowana kobieta. - Liczyłam, że go przycisną i on powie co z nią zrobił - dodaje.

Policjanci zdążyli jeszcze powiedzieć, że “pan Sławek" jest im doskonale znany. - Podobno to recydywista, który nieraz siedział już w więzieniu. Po wyjściu na szafie znalazłam jego dokumenty, z których wynikało, że nie pracuje za granicą, tylko jest bezrobotny. Na stałe jest zameldowany w Opolu - mówi pani Anna.

Kobieta pogodziła się już z tym, że straciła wartą 1,5 tys. złotych obrączkę, która była dla niej też cenną pamiątką. Emerytka choruje na serce, więc żeby nie narażać zdrowia uznała, że nie będzie, jak radzili policjanci, przepychała się z oszustem w sądzie.

- Ale ostatnio do znajomej przyszedł inny mężczyzna, który chciał wynająć pokój. Opowiadał, że wcześniej wynajmował kąt w Kolonii Gosławickiej i wspomniał też o panu Sławku, który był jego współlokatorem. Mówił, że wyłudził od niego 400 złotych, nie zapłacił właścicielom za wynajem i zniknął. Dlatego uznałam, że trzeba tę sprawę nagłośnić, żeby inni ludzie nie dali się nabrać na jego piękne słówka - kończy swoją opowieść pani Anna.

Policjantom wczoraj nie udało się sprawdzić, czy mężczyzna faktycznie był wcześniej karany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska