O polityce w tańcu nie było mowy

Bogdan Bocheński
Przez Kędzierzyn-Koźle przemknął Jerzy Wierchowicz. Szef Klubu Parlamentarnego Unii Wolności nie zawitał do żadnej ważnej instytucji, odwiedził jeden z miejskich pubów.

Poseł pojawił się na Opolszczyźnie w drodze do Katowic, skąd w poniedziałek miał wyruszyć na objazd Górnego Śląska. W Kędzierzynie-Koźlu przez niemal całą noc gościło go na ognisku Miejskie Koło Unii Wolności.
- Z członków władz krajowych unii jestem chyba jedynym, którego u was jeszcze nie było - zdrożony parlamentarzysta przywitał się z kilkudziesięcioma miejskimi unitami, przygotowującymi sprzęt do grillowania. - Od Bronka Geremka, Władka Frasyniuka, Tadzia Syryjczyka nasłuchałem się tylu superlatyw o miejscowym kole, że aż mi się wstyd zrobiło, iż dotąd tutaj nie byłem. Dzisiaj wieczorem chcę naprawić swój błąd, mając nadzieję, że wybaczycie mi moje faux pas.
Po powitaniu poseł Wierchowicz pozostawił szeregowych unitów w ogródku pubu i wraz z wierchuszką koła zniknął na zapleczu lokalu. W sali konferencyjnej zjadł kolację: pieczoną golonkę z trzema rodzajami surówek i buraczkami oraz pieczywem. Pragnienie gasił piwem.

- Nie było żadnego spiskowania. Musieliśmy omówić w spokoju parę spraw związanych z kampanią wyborczą w Kędzierzynie-Koźlu - zakomunikował po posiłku Dariusz Jorg, szef miejskich unitów.
- Rozmowę na temat bardzo ważnych problemów mamy już za sobą, teraz cały jestem do państwa dyspozycji - zwrócił się do piknikowiczów poseł Wierchowicz, po czym wziął w dłonie drut do pieczenia kiełbasek, nabił na niego pęto "śląskiej" i zaczął nim kręcić nad ogniem. - Zwykle jem mało, ale dzisiaj sobie pofolguję. Golonka rozpływała się w ustach. Była krucha jak marzenie - dodał.
Podczas niezobowiązujących pogawędek przy stolikach przewodniczący Klubu Parlamentarnego Unii Wolności podkreślił "ciężką, ale wspaniałą robotę", jaką Miejskie Koło UW wykonało przy zbieraniu podpisów pod petycją do Sejmu RP w sprawie powołania Fundacji Edukacji Narodowej.
- Jesienią ubiegłego roku przywieźliście z Kędzierzyna-Koźla do Warszawy 4500 podpisów popierających ideę powstania fundacji. To absolutny rekord wśród tych wszystkich naszych kół, które włączyły się do akcji. Nigdzie nie odnotowaliśmy tak olbrzymiej mobilizacji - przyznał parlamentarzysta.

Przy jednym ze stolików dociekano, jak wygląda słynny "Ekspres Unii Wolności", którym od tygodnia podróżują po kraju najważniejsi unici i pokazują się w nim Polakom.
- Unijny ekspres to nie żaden Orient-Express z książki Agathy Christie, a... zwykły autobus - śmiał się Jerzy Wierchowicz.
Niemal 50 procent ze 141-osobowego kędzierzyńsko-kozielskiego koła UW stanowią kobiety.
- Widzę tu same piękne panie - Jerzy Wierchowicz komplementował unitki stojące wokół paleniska.
Jedną z nich nawet wycałował. Stało się to po tym, jak się dowiedział, iż Halinie Mińczuk, miejskiej radnej UW, partyjne koleżanki i koledzy urządzają na ognisku imieniny.
- O sympatycznej Halince w dniu jej święta partyjna załoga doskonale pamięta - przewodniczący Klubu Parlamentarnego Unii Wolności przyłączył się do Alicji Chałek, sekretarza koła, czytającej wiersz z życzeniami dla jubilatki.
Unitki nie poprzestały na recytowaniu strof imieninowych. Kiedy poseł kończył pałaszować bigos, rozochocone zaśpiewały mu swój hymn: - "Gdy życiu swojemu chcesz nadać biegu, stań z nami w szeregu, wstąp do nas, kolego. Bo unia ma dziewczyny piękne jak maliny! Wstąp do unii - to nie będzie błąd, tam najlepsze dziewczyny są".

Po śpiewach przyszedł czas na tańce. Bawiono się przy muzyce Kayah i the Kelly Family. Jerzy Wierchowicz jako jedną z pierwszych poprosił na "parkiet" obok skwierczących kiełbas trzecią na liście kandydatów na opolskich posłów Unii Wolności, Elżbietę Jankowską.
- O polityce w tańcu mowy nie było. Z pana posła świetny tancerz - zauważyła Elżbieta Jankowska, na co dzień inspektor wydziału oświaty w Urzędzie Miasta Kędzierzyna-Koźla.
Jerzy Wierchowicz, wchodząc na piknik około 20.00, zapowiedział, że będzie musiał opuścić imprezę przed północą. Na odjazd w kierunku Gliwic zdecydował się dużo po godz. 1.00.
- Serce rośnie, jak się przebywa w takim kole jak wasze - cieszył się poseł, żegnając z kędzierzyńsko-kozielskimi unitami. - Dużo jeżdżę po Polsce, poznaję różne koła. Przyznam, że takie widzę po raz pierwszy. To nie jest moja ostatnia wizyta w Kędzierzynie-Koźlu. Po wyborach - oby dla nas szczęśliwych - szybko nadrobię stracony czas.
Kto mógł podbudować Wierchowicza przed trudną - jak to określił - podróżą na Śląsk? Oczywiście, unitki. Wsiadającemu do samochodu politykowi znowu wspólnie zaśpiewały: "Wyborczy dziś, och, mecz rozgrywamy, lecz my się nie damy, wszystkich pokonamy! Tak jak i w zabawie, tak w parlamencie, Unia jest najlepsza i najlepsza będzie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska