O posłach, którzy nie weszli do Sejmu

fot. Archiwum
Samoobrona nie weszła do Sejmu. Sandra Lewandowska (na zdjęciu z posłem Maksymiukiem) we wtorek nie odbierała telefonów, planuje pracę w fundacji.
Samoobrona nie weszła do Sejmu. Sandra Lewandowska (na zdjęciu z posłem Maksymiukiem) we wtorek nie odbierała telefonów, planuje pracę w fundacji. fot. Archiwum
Lewandowska, Kroll, Kawa, Walkiewicz. Wielu byłych parlamentarzystów nie ma planów na przyszłość.
Marek Kawa nie porzuca polityki. Wierzy w odbudowę LPR.
Marek Kawa nie porzuca polityki. Wierzy w odbudowę LPR.

Marek Kawa nie porzuca polityki. Wierzy w odbudowę LPR.

Posłowie, którzy nie zdołali ponownie wejść do Sejmu, na ogół planują powrót do swoich zawodów. To prawo gwarantuje im ustawa o wykonywaniu mandatu. Ale taki powrót jest realny w przypadku posłów jednej kadencji. Henryk Kroll, z zawodu weterynarz, ma gorzej - był w parlamencie 16 lat, a w tym czasie w weterynarii minęła epoka. Kroll trochę więc narzeka: - Wiem dziś więcej o tworzeniu prawa niż o leczeniu zwierząt, ale nikt nie jest tą wiedzą zainteresowany. Myślę, że to błąd. Bo czy stać nas na niewykorzystywanie wiedzy takich ludzi, jak ja? Może obecni parlamentarzyści pomyślą, czy nie byłoby sensownie wykorzystać ten kapitał?

- Byłem, jestem i będę rolnikiem - mówi Józef Stępkowski z Samoobrony. - Posłowanie to ważny, ale tylko epizod w moim życiu. Dlatego bez żalu wracam na swoje 40 hektarów, których nie zaniedbywałem i oporządzałem, gdy tylko była okazja.
Stępkowski nie należał do posłów błyszczących w mediach. Dziennikarze przypominali sobie o nim, gdy do jego koleżanki z partii Sandry Lewandowskiej nie sposób się było dodzwonić. Zapomnieli o nim wyborcy - skazując na polityczny niebyt całą partię. Ale Stępkowski zapowiada, że w polityce zostaje, bo "czuje się silny mocą spraw, które powierzyli mu wyborcy". Będzie działał dla dobra swej "małej ojczyzny", a to, że partia poszła na aut, jest jego zdaniem splotem okoliczności, w tym najmniej korzystnej, czyli koalicji z PiS.

Zapewnia, że nie pozostawia długów w Sejmie. Kredyt - 20 tysięcy, który zaciągnął w kasie Kancelarii Sejmu na dokończenie budowy domu, już spłacił.
Przez dwa lata z telefonu Sandry Lewandowskiej częściej niż głos posłanki dało się słyszeć koszmarną melodyjkę. Wczoraj też posłanka komórki nie odbierała. Ale na podstawie wcześniejszych rozmów, jeszcze w Sejmie, można założyć, że utrata mandatu nie będzie dla niej wielkim dramatem. Planuje pracę w fundacji, do założenia której namówi Andrzeja Leppera - też chwilowo bezrobotnego. W oświadczeniu majątkowym na koniec kadencji Lewandowska napisała, że nie ma "jakichkolwiek zobowiązań" - ani nieruchomości, nigdzie też nie "zasiada" i nie para się biznesem. Ma za to dopiero 30 lat i ćwierć miliona oszczędności na koncie.

Mieczysław Walkiewicz (PiS), lekarz, planuje natomiast powrót do pracy w głuchołaskim szpitalu. Z sejmową kasą jest na zero - nie ma żadnych długów do spłacenia. Jedyny kłopot będzie miał w swoim PiS, którego jest regionalnym liderem, ale po wyborczej porażce i skłóceniu organizacji zamierza podać się do dyspozycji u szefa, Jarosława Kaczyńskiego: - Pismo mam gotowe. Wyślę je na dniach.

Jego koleżanka z partii, Teresa Ceglecka-Zielonka, też ma gdzie wracać. Wprawdzie odchodziła do Sejmu z funkcji szefowej rady miasta Namysłowa i tu powrót jest niemożliwy, ale: - Nie pracowałam zawodowo, więc wrócę do działalności społecznej. Do stowarzyszeń jak TPD, Akcja Katolicka, Fundacja dla Przyszłości. Oczywiście, nie opuszczam PiS, a jeśli ktoś z samorządowców czy obecnych posłów zechce skorzystać z mojego doświadczenia, chętnie pomogę.
Marek Kawa, lider opolskiej LPR, też nie zamartwia się utratą mandatu. Cztery lata temu napisał pracę doktorską, więc teraz będzie miał wreszcie czas poszukać wydawcy. Przeżyje bez sejmowych dochodów, ucząc angielskiego na jednej z uczelni opolskich i wykładając politologię w Warszawie.

Kawa nie porzuca polityki, choć wyborcy pokazali jego partii kciuk skierowany w dół: - Wielu naszych wyborców - mówi - pomyślało, że trzeba pomóc PiS w starciu z PO, stąd nasz marny wynik.
Gdy w Lidze zmienią się władze (Roman Giertych już zapowiedział swoją dymisję), to - zdaniem Kawy - kilkudziesięcioosobowe na Opolszczyźnie grono ludzi o narodowo-katolickich poglądach odzyska wpływy. Jest gotów poczekać.

Do pracy w szpitalu chce wrócić Mieczysław Walkiewicz.

A Henryk Kroll jednak trochę się martwi, bo do emerytury ma aż sześć lat. Za to zaimponuje rodzinie, która zawsze miała mu za złe, że nigdy nie był skory do wydatków:
- Mam milion na koncie, ale teraz właśnie przyszła czarna godzina. Kto wie, czy nie będziemy żyć tylko z tych pieniędzy?

Były senator Jarosław Chmielewski, który nie kandydował już do Senatu, wraca do pracy w kancelarii prawnej. 5 listopada wyjeżdża do Anglii, gdzie ma nadzieję podjąć współpracę z Barcklay's Bank.
- Jeśli na Opolszczyźnie kolosalną liczbę głosów dostaje się za zbieżność nazwisk z liderem PO, a ja nie nazywam się Habsburg, to bawienie się w politykę nie ma sensu - kwituje.

Ryszard Ciecierski, senator PO, który nie ubiegał się o reelekcję, a na finiszu kampanii poparł kandydatkę PiS do Sejmu, jest nieosiągalny. Ale nawet w sztabie PO go nie szukają.
Dwa dni po utracie pracy wielu parlamentarzystów nie ma sprecyzowanych planów na przyszłość. I nie jest tak, jak bywa na filmach, gdzie do byłych dygnitarzy pukają firmy, proponując etaty w zamian za ułatwianie kontaktów na salonach. W realnym życiu nie jest tak fajnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska