O sztuce przecinkowania (III)

Krzysztof Szymczyk
Każdy znak interpunkcyjny postawiony w zdaniu trzeba umieć uzasadnić odpowiednią regułą. Nie wolno się kierować wyłącznie intuicyjnie wyczuwaną potrzebą zaznaczenia pauzy. Spośród w ten sposób użytych przecinków i myślników mniej więcej połowa jest zbędna lub stoi w niewłaściwym miejscu.

Reguły interpunkcyjne nie w każdym wypadku są bezwzględnie obowiązujące: nakazujące względnie zakazujące; niektóre określa się jako zezwalające, czyli fakultatywne, a więc dające piszącemu swobodę wyboru tego lub innego znaku, a także użycia bądź nieużycia jakiegokolwiek z nich. Z tym drugim gatunkiem przepisów bywa najwięcej kłopotów, jak zawsze zresztą, gdy człowiekowi dać zbyt dużo wolności. Ale nie przesadzajmy, nie chodzi tu o jakieś życiowe, egzystencjalne wybory, nawet nie o wybory polityczne. Chodzi o sensowne przestankowanie, umożliwiające właściwe interpretowanie tekstu - zgodne z intencją autora.
Przepisów fakultatywnych tyczyło pytanie kończące poprzedni "Monitor". Wśród kilku przykładowych zdań napisałem jedno, w którym można było pominąć przecinki: Niósł pod pachą kolorowy parasol, podarowany mu przez lokalnego biznesmena, i tranzystor. Wolno tu zrezygnować z obu przecinków, ale - uwaga! - fatalnym błędem, odbierającym wypowiedzi sens, byłoby zlikwidowanie tylko jednego, a pozostawienie drugiego. I uwaga druga: operacja usunięcia znaków interpunkcyjnych w tym zdaniu wiąże się z koniecznością jeszcze jednego zabiegu - zmiany szyku wyrazów. Bo przecież parasola nie mogli podarować równocześnie biznesmen i tranzystor ("resekcja" przecinka przed i spowodowałaby możliwość takiej właśnie humorystycznej interpretacji). Zdanie musiałoby więc brzmieć tak: Niósł pod pachą tranzystor i kolorowy parasol podarowany mu przez lokalnego biznesmena.
Oto do jakich komplikacji może prowadzić decyzja o wstawieniu bądź pominięciu przecinków. A o tym, jak ważne są to decyzje, niech zaświadczy jeszcze jeden przykład, z dziennikarskiej relacji wzięty. Z podatku zwolnieni są samotni emeryci i renciści, mający jednego psa - napisała niedawno jedna z redaktorek. Czy potrzebny jest przecinek w tym zdaniu? Odpowiadam natychmiast: jest tragicznie zły! Sugeruje bowiem, że każdy bez wyjątku emeryt i rencista to właściciel jednego psa. Przesadzam? Ależ nie, to zdanie nabierze sensu dopiero wtedy, gdy pozbawimy je owego szkodliwego znaku.
Czy to są trudne sprawy? Mam nadzieję, że nie. Nie sądzę również, by jakoś szczególnie skomplikowana była następna kwestia. Chodzi o często popełniany błąd, jakim jest rozdzielanie przecinkiem wyrażeń: mimo że, chyba że, zwłaszcza że, podczas gdy, zwłaszcza jeśli itp. Przecinek powinien być w takich okolicznościach cofnięty i postawiony przed tego typu wyrażeniem (wyjątki od tej reguły, podyktowane sensem zdania, zdarzają się niezwykle rzadko). I tak ci tego nie wydrukują, mimo że piszesz całkiem ciekawie. Klemens pisze jeszcze lepiej, zwłaszcza gdy trzeźwy. A Leon sprzeda swój tekst konkurencyjnej gazecie, chyba że mu podwójnie zapłacą. - Oto przykłady poprawnego przecinkowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska