O wdzięczności dźwięczności

Krzysztof Szymczyk
Pisząc przed tygodniem o wyrazach: czyhać, czmychać, chyży, hoży, uzasadniałem ich ortografię (powołując się na etymologię) zasadą historyczną. Czytelnik mógł odnieść wrażenie, że jest ona sprzeczna z zasadą fonetyczną. To nieprawda: obie reguły świetnie się uzupełniają.

Zasada historyczna polskiej ortografii obejmuje przede wszystkim takie szczegóły pisowni, które w przeszłości motywowane były fonetyką, jednak z powodu zmiany wymowy motywację tę zatraciły. Dotyczy to pisowni ó/u, rz/ż oraz właśnie h/ch.
Pamiętam pewne dyktando pisane przed wielu laty, w którym znalazły się dwa niby proste wyrazy, imiona własne: Hiob oraz Ohydek. Odczytująca tekst profesorka, starsza, dystyngowana pani, wymawiała h dźwięcznie - w przeciwieństwie do ch. Niestety, większość "dyktandowiczów", przeważnie młodzież szkolna, dowiedziała się o tym poniewczasie, gdy rękopisy zabrano do sprawdzenia. A ponieważ nie zorientowali się byli z kontekstu (bo też treść była arcydziwna, artystycznie uatrakcyjniona i celowo utrudniona), o jakież to mianowicie postacie chodzi - zapisali owe wyrazy przeróżnie: Riob, Triop, job, giop, Ogydek, orydek itp. Nie pomogły ich energiczne protesty i skargi kierowane potem do organizatorów - potraktowano to jako błędy ortograficzne.
Kłopotów ze zidentyfikowaniem Hioba i Ohydka nie miały osoby starsze, a także co bardziej rutynowani uczestnicy ortograficznych konkursów. Wiedzieli bowiem, że h można wymawiać dźwięcznie, natomiast ch - bezdźwięcznie, "sucho". Piękna, chociaż nieco już dziś staroświecka artykulacja pani profesorki znakomicie więc ułatwiła im zadanie.
Dźwięczne h, gardłowe, z tylnej części gardła przy udziale języka się wydobywające - słyszy się niestety coraz rzadziej, we wschodniej i południowej części Polski, w rozmowach kresowiaków. W Polsce centralnej różnica w wymowie h i ch zanikła (niektórzy językoznawcy twierdzą wręcz, że nigdy takowej nie było) i raczej nie da się jej na nowo wprowadzić. A szkoda, wielu błędów ortograficznych byśmy uniknęli. Wiadomo wszak, ileż kłopotów sprawia nam wszystkim pisownia wyrazów z ch/h: wataha, wachta, druh, chorągiew, hufiec, bohema, koncha, bachmat, bahama, bachanalie, chart i hart, hełm i Chełm, eh i ech!
Pamiątką po dźwięcznej wymowie h, a równocześnie ułatwieniem w pisaniu bywa wymiana głosek w innych formach wyrazu lub w wyrazach pokrewnych: parę dla (niegdyś) dźwięcznego h stanowi dźwięczne ż, np. druh - drużyna, Sapieha - Sapieże, wataha - wataże, watażka (aczkolwiek nowe słowniki dopuszczają też, niestety, warianty z sz: Sapiesze, watasze), natomiast bezdźwięcznemu ch zawsze odpowiada sz: blacha - blasze, koncha - konsze, mucha - musze.
Z tego samego powodu pisze się: scharakteryzować, schować, schudnąć, scherlały, ale: zharmonizować, zheblować, zhardziały. Zasada jest taka: występujący we wszystkich tych przykładach przedrostek z- zapisujemy bez zmian przed literami oznaczającymi samogłoski oraz spółgłoski dźwięczne, natomiast jako s- przed literami oznaczającymi spółgłoski bez-dźwięczne. Jest więc tutaj h traktowane jako głoska dźwięczna.
Kto pozna i zapamięta te (i jeszcze wiele innych) niuanse, napisze każde, nawet najgroźniejsze dyktando. Czego życzy wszystkim Czytelnikom "Monitora"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska