MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obcokrajowcy wybiorą Mazury

Z Andrzejem Jakielem i Markiem Czarneckim z Opolskiego Stowarzyszenia Profesjonalnych Pośredników Rynku Nieruchomości rozmawia Maria Szylska

- Jak - zdaniem panów - będą się kształtować ceny nieruchomości po naszym wejściu do Unii Europejskiej?
Andrzej Jakiel:
- Nie sądzę, by gwałtownie poszły w górę. Ceny mieszkań blokowych - zwłaszcza tych dużych - mogą nawet spadać. Przynajmniej do czasu, gdy stopa życiowa Polaków nie wzrośnie. Nie są to nieruchomości, którymi mogliby być zainteresowani cudzoziemcy. Małe mieszkania już teraz, w skrajnych przypadkach, skoczyły w górę o około 40 procent. Ale nie dlatego, że są tak wartościowe, tylko dlatego, że na Opolszczyźnie nic się nie buduje. A ludzie tak mocno zubożeli, że na więcej niż jeden dwa pokoje, ich nie stać. Młodzi na przykład kupują kawalerki, by nie koczować w jednym mieszkaniu z rodzicami.
Marek
Czarnecki: - Nie do końca zgadzam się z tobą. Uważam, że w maju ceny wyraźnie podskoczą. Jest wielu klientów, którzy specjalnie teraz wstrzymują się ze sprzedażą, licząc, że później uda im się uzyskać lepszą cenę. Po kilkunastu tygodniach, najpóźniej we wrześniu, ceny wrócą do poziomu obecnego. Nałoży się na to kilka czynników: siła nabywcza nie będzie większa. A poza tym w okresie wakacyjnym zwykle ceny zniżkują.
- Mówią panowie, że cudzoziemcy nie będą zainteresowani naszymi mieszkaniami w blokach. A na co się mogą skusić?
A. J.: - Najbardziej obiecującą kategorią są działki budowlane. Już w czasach rzymskich uznano, że jest to najbardziej pewna nieruchomość. Polacy zresztą też wyczuli koniunkturę. Świadczy o tym obecne zainteresowanie. Ceny działek już skoczyły o około 10-15 procent.
M. Cz.: - Sprzedajemy tygodniowo 6-8 działek. Klienci mówią wprost, że traktują tego rodzaju zakup jak inwestycję, która ma w przyszłości przynieść profity. Biorą od ręki po 4-6 działek budowlanych. Najwięcej w okolicach Opola. Ważne tylko, by gminy miały aktualny plan zagospodarowania przestrzennego.
- A domy - mogą być w sferze zainteresowań obcokrajowców?
A. J.: - Raczej nie. Domy w ogóle są kategorią mało popularną. Zwłaszcza te z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy budowało się z byle czego. Owszem, poszukiwane są szeregówki. I one mogą być w sferze zainteresowań ludzi z Zachodu. Jak ktoś ma do wyboru mieszkanie czy segment, wybierze segment, z dobrym dojazdem i w pełni zagospodarowanym sąsiedztwem.
- Mówią panowie, że nie należy bać się wzrostu cen na nieruchomości. Tymczasem w Hiszpanii ceny mieszkań od czasu jej wstąpienia do Unii Europejskiej poszły w górę o kilkaset procent. Dlaczego u nas nie ma być podobnie?
A. J: - Polska to nie Hiszpania. Tam sporo ludzi chciało inwestować w nieruchomości ze względu na walory turystycznego tego kraju. W sąsiedniej Portugalii wzrost cen nie był tak wielki. Będzie musiało upłynąć sporo czasu, by Europejczycy nabrali zaufania do Polski i chcieli tu inwestować w nieruchomości. Sądzę, że to wymaga co najmniej 5-10 lat.
M. Cz.: - Poza tym nie każda część kraju może być równie atrakcyjna. Opolszczyzną bardziej będą się interesować ci, którzy stąd przed laty wyjechali, mają z nią powiązania rodzinne. Ale nie czarujmy się: jak ktoś będzie poszukiwał terenów rekreacyjnych, to zainwestuje nie tu, a w działkę na Mazurach albo w górach.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska