Jeszcze w styczniu Środowiskowy Dom Samopomocy "Promyczek" w Kędzierzynie-Koźlu miał 101 podopiecznych. - Osoby niepełnosprawne umysłowo przechodzą tutaj przede wszystkim na zajęcia terapeutyczne. Korzystają m. in. z warsztatów ze specjalistami (logopedzi, pedagodzy, instruktorzy terapii zajęciowej), mają też treningi na siłowni oraz zabawy na świeżym powietrzu.
- Atmosfera tutaj jest wspaniała. Taka placówka robi świetną robotę - przyznaje Jadwiga Nikodem, której dziecko uczęszcza do "Promyczka". Niedawno uczestników zajęć zaczęło jednak ubywać. Obecnie podopiecznych jest 83. Większość z tych, która odeszła, zrobiła to pod wpływem zmian przepisów, które wprowadziły odpłatność za tego typu usługi.
- Nie rozumiem, dlaczego uderzono w rodziny osób niepełnosprawnych. Przecież ci ludzie i tak nie mają już łatwego życia. Urzędnicy podjęli złą w skutkach decyzję, której nie potrafimy zrozumieć - podkreśla Barbara Kropacz-Mrożek, dyrektor "Promyczka".
Nowe zasady korzystania z tego typu placówek przygotowało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Nowelizację ustawy o pomocy społecznej przyklepał Sejm. Teraz płacić muszą osoby, w rodzinach których dochód na osobę przekracza 877 złotych. Jeśli dotyczy to osób samotnych, kwota ta wynosi 1192 złote.
Opłata za korzystanie z placówek wynosi pięć procent kwoty dochodów. Nie wliczając w to osób o najniższych uposażeniach, minimalna opłata wynosi 43 złote. Średnio to jednak około 100 złotych, ale zdarzają się nawet kwoty sięgające prawie 400 złotych. Te ostatnie dotyczą jednak najbogatszych rodzin.
- Problem dotyczy głównie tych o średnich i niskich zarobkach. - Opłata w wysokości np. 80 złotych daje w ciągu roku kwotę, którą można wydać na turnus rehabilitacyjny. Niepotrzebnie sięgnięto do portfeli rodziców - dodaje Kropacz-Mrożek.
Walka o niewprowadzanie opłat trwała od dwóch lat. Już wtedy resort pracy i polityki społecznej zaczął przygotowywać projekt nowelizacji ustawy. Wówczas Barbara Kropacz-Mrożek zainicjowała akcję, w której napisano petycję do ministerstwa, aby nie wprowadzać odpłatności.
Poparli ją szefowie innych tego typu placówek na Opolszczyźnie, a także samorządowcy i część polityków. Petycje w tej sprawie do minister Jolanty Fedak pisali kędzierzyńscy parlamentarzyści Jan Religa (PiS) i Robert Węgrzyn (PO). Bez skutku, nowe przepisy weszły w życie wiosną tego roku.
W kędzierzyńskim "Promyczku" do uiszczania obowiązkowych opłat zakwalifikowanych zostało 31 niepełnosprawnych. Pięciu rodzinom udało się zwolnić z odpłatności po interwencji w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Taka możliwość istnieje, pod warunkiem, że rodzina udokumentuje swoją trudną sytuację materialną, przedstawiając np. rachunki za dodatkową rehabilitację dziecka.
O takie zwolnienie starała się także pani Henryka Krysiak z Kędzierzyna-Koźla. - Z usług "Promyczka" korzysta jej niepełnosprawny syn. Ze względu na wyjazd na turnus rehabilitacyjny, pani Henryka nie mogła jednak złożyć wniosku w MOPS-ie (obowiązywał konkretny termin, którego nie była w stanie dotrzymać). - Dlatego postanowiła interweniować w Samorządowym Kolegium Odwoławczym.
- Dostałam odpowiedź, że moja sprawa rozpatrzona zostanie dopiero w październiku. Nie wiem, czy mam płacić, czy czekać - opowiada kobieta, która została zobowiązana do płacenia 50 złotych miesięcznie. Na Opolszczyźnie jest 11 środowiskowych domów samopomocy. W każdym z nich sytuacja wygląda podobnie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?