Wydziały bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego wszystkich urzędów wojewódzkich w Polsce przedstawiły rządowi informacje o wydatkach, zasobach i formacjach obrony cywilnej. Z tego powstał raport. Wynika z niego, że służba nie jest najlepiej przygotowana do działania. Przede wszystkim z roku na rok spadają wydatki na ten cel, w zeszłym roku były to tylko 24 miliony złotych. Opolszczyzna należy do tych regionów, które wydają najmnie - zaledwie 92 tysiące złotych w 2013 r.
Brakuje także nowoczesnego systemu ostrzegania, trzeba przyspieszyć wymianę sprzętu (szczegóły w ramce). Henryk Śleziak, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Opolu przyznaje, że należy popracować nad tą służbą, aby w razie zagrożenia była skuteczna. - Trzy tygodnie temu byliśmy w tej sprawie w Ministerstwe Spraw Wewnętrznych. Należy przygotować nową ustawę o ochronie ludności - tłumaczy Śleziak.
Dlaczego w zeszłym roku na Opolszczyźnie wydano tylko 92 tysiące złotych na obronę cywilną?
Fakty
Co trzeba wprowadzić
Ogólnopolski, nowoczesny system ostrzegania i alarmowania ludności.
Weryfikację tzw. budownictwa ochronnego, czyli przede wszystkim schronów. Mają one zostać policzone i zabezpieczone przed dewastacją.
Wykorzystywać zasoby jednostek straży należących do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego oraz OSP nie wchodzących aktualnie do tego systemu. Mają być one kluczowymi formacjami chroniącymi ludność w czasie pokoju i być gotowe do ich wykonywania w czasie wojny. W tym celu mają zostać doposażone w lepszy sprzęt.
Utworzenie centralnej bazy magazynowej.
Wycofanie z magazynów starego sprzętu. W niektórych składach znajdują się np. maski przeciwgazowe z lat 70.
Budowa studni awaryjnych i lepsza ochrona ujęć wody.
Weryfikacja punktów likwidacji skażeń.
Dlatego, jak wyjaśnia Henryk Śleziak, że opolski magazyn OC (znajduje się Luboszycach) jest już w miarę dobrze wyposażony. - A są takie regiony w kraju, gdzie takich magazynów w ogóle nie ma - podkreśla.
Znajduje się w nich przede wszystkim sprzęt przeciwpowodziowy (worki, motopompy, łodzie), logistyczny (namioty, łóżka polowe), chemiczny (maski, rentgenometry) i łączności (radiostacje). W naszym regionie jest 168 formacji OC, które znajdują się m.in. w zakładach pracy. - Ale w najbliższym czasie przeprowadzimy porządną weryfikację, by mieć wiedzę, które są gotowe do akcji, a które funkcjonują na papierze - podkreśla dyrektor Śleziak. - To na pewno poprawi bezpieczeństwo w regionie.
Opolscy samorządowcy mają nadzieję, że OC zmieni się na lepsze. - Podczas ostatniej powodzi w 2010 roku nie korzystaliśmy nawet z jej pomocy. Wszystkie działania wykonywali strażacy, którzy są doświadczeni i pracowali bardzo ofiarnie - mówi Alojzy Parys, wójt Ciska, gminy, która najbardziej wtedy ucierpiała. - Ale jeśli przydatność OC zostanie poprawiona, to będziemy się z tego cieszyć, bo przy takich zagrożeniach jak powódź zawsze brakuje rąk do pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?