Od 20 lat porządkują w Łambinowicach groby i pamięć

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
W ciągu 20 lat 600 uczestników obozów młodzieżowych uporządkowało lub odnowiło ponad 3 tysiące jenieckich mogił.
W ciągu 20 lat 600 uczestników obozów młodzieżowych uporządkowało lub odnowiło ponad 3 tysiące jenieckich mogił. Archiwum
W tym roku po raz dwudziesty odbywa się w Łambinowicach letni obóz młodzieżowy z udziałem 28 Niemców, Polaków i Ukraińców.

W ciągu dwóch dekad w spotkaniach młodzieży odbywanych pod hasłami: "Nauka z przeszłości dla przyszłości. Praca dla pokoju. Pojednanie nad mogiłami" uczestniczyło ponad 600 osób.

- Łącznie uporządkowali i odnowili ponad 3 tys. grobów jenieckich, część z nich kilkakrotnie - mówi Andrzej Popiołek, starszy wizytator w Kuratorium Oświaty w Opolu, współorganizator spotkań. - W pierwszych latach młodzież odgruzowywała i czyściła baraki jenieckie, a ostatnio odkrywane są i oczyszczane nagrobki za płotem jenieckiego cmentarza, w lesie. Ale jeszcze ważniejsze jest to, co dzieje się w głowach tych młodych ludzi, którzy na własne oczy widzą, że w tych grobach spoczywają ich rówieśnicy. To rodzi refleksję, że trzeba na czas reagować na zło i przemoc po to, by te cmentarze już się nie powiększały. Ten obóz jest formą wychowania obywatelskiego.

Dzisiaj, z okazji 20-lecia obozów młodzieżowych, odbyło się w Opolu okolicznościowe seminarium. Po południu goście z Polski i z Niemiec (był wśród nich m.in. Joachim Mertes, prezydent Landtagu Nadrenii- Palatynatu) wzięli udział w uroczystościach pod pomnikiem w Łambinowicach.

- Nie wiemy, z jakimi myślami młodzież z Niemiec tu przyjeżdża - uważa Diego Voigt z Niemieckiego Narodowego Związku Opieki nad Grobami Wojennymi - ale wiemy, z czym wyjeżdża. Oni już wiedzą, że konflikty lepiej rozwiązywać za pomocą słów niż z użyciem oręża. I ten wniosek przez 20 lat się nie zmienił. Młodzi zadają sobie pytanie: Jak to było możliwe, że między dwoma narodami w Europie doszło do tak strasznego konfliktu? Im więcej lat upłynęło od końca wojny, tym to pytanie brzmi dla nich bardziej natarczywie.

Wojewoda opolski, Ryszard Wilczyński podkreśla, że inicjatywa trwa, choć świat się zmienia. - Młodzi przyjeżdżają, chociaż tu się nie mailuje i nie tweetuje, tylko pracuje łopatą - mówi. - To jest ich reakcja na dramat, jaki się w tym miejscu zdarzył. Są tutaj, bo zachowali, w naszych powierzchownych czasach, wrażliwość na cierpienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska