Najczęściej łącznościowego bakcyla połknęli w wojsku, a gdy wychodzili z armii, krótkofalarstwo stawało się ich hobby. - Zawsze ciągnęło mnie do elektroniki, w wojsku widziałem, jak pracuje łączność. Zafascynowało mnie to, więc zdecydowałem się ubiegać o licencję - opowiada Paweł Dubas (SQ6IUA - to indywidualny symbol, który ma każdy radiowiec), od trzech lat posiadacz uprawnień łącznościowca-amatora.
Takie licencje mają niemalże wszyscy. Muszą mieć, bo obowiązuje ich takie samo prawo jak radiowców na morzu czy w samolotach.
- Ciekawość świata. To nas pociągało i nadal pociąga w tym hobby - mówi Jan Skolik (SP6FSZ, SP9FSZ) z Olesna, od 28 lat zafascynowany krótkofalarstwem.
Europa, Azja, Afryka, obie Ameryki - z ludźmi z tych kontynentów kontaktowali się już wielokrotnie. Do tego trzeba doliczyć setki wysepek, które są porozrzucane po wszystkich morzach i oceanach świata.
- To wspaniałe uczucie, gdy w Polsce jest zima, na zewnątrz minus dwadzieścia, a ja rozmawiam sobie z kimś z tropików, gdzie jest plus trzydzieści - uśmiecha się Andrzej Sigmund z Olesna, związany z łącznością od 1977 roku.
Wśród radiowców z Polski oraz z zagranicy mają wielu stałych rozmówców, ale i oddanych przyjaciół.
- Dzięki tym przyjaźniom zwiedziłem pół Europy. Również mnie odwiedzają znajomi z eteru, na przykład z Finlandii - opowiada Skolik.
Przygodę z klubem oleśnianie rozpoczęli w latach sześćdziesiątych. Młodzi adepci krótkofalarstwa ulokowali się wówczas w Powiatowym Domu Kultury. Mieli sprzęt z demobilu.
- Musieliśmy te wojskowe radia przerabiać, aby działały na cywilnych falach. W odróżnieniu od użytkowników CB możemy rozkręcać sprzęt - opowiada Marek Szlosarczyk (SP9MQO, SP6MQO) z Lasowic Wielkich, prezes oleskich łącznościowców.
20 kilometrów - to zasięg wojskowego sprzętu, który po przeróbkach zwiększał się do kilkuset lub kilku tysięcy. Już wtedy mogli łączyć się z Hiszpanią.
- Żołnierze nie chcieli nam w to wierzyć, bardzo się dziwili - uśmiechają się.
Pierwsza oleska licencja nadawcza pochodzi z 1966 roku. SP6KDA - to jej symbol. Klub rozrastał się wtedy bardzo szybko, pojawiły się sukcesy w zawodach.
- Dobra passa przyszła, gdy jeden z naszych kolegów, już niestety nieżyjący, zbudował pierwszą amatorską radiostację - opowiada prezes.
Ówcześni krótkofalowcy to prekursorzy dzisiejszego internetu, łączności komórkowej i systemów satelitarnych. Oni już wiele lat temu kontaktowali się z całym światem, przesyłali dane komputerowe.
- To, że dziś internauci rozmawiają z kimś z drugiego końca świata, na przykład przez Gadu-Gadu, nie robi na nas specjalnego wrażenia - wyjaśnia Witold Seget (SQ9CWI), od 13 lat w łączności. - My od bardzo dawna rozmawiamy z ludźmi na całym świecie - dodaje.
Jan Skolik: - Kto przed laty, gdy nie było telefonów komórkowych, pomyślałby o tym, że z prywatnego samochodu możliwa jest rozmowa z Brazylią? A dla nas było to wykonalne!
Kontaktów radiowych ze światem bały się władze komunistyczne. Służby specjalne PRL nasłuchiwały więc, o czym rozmawiają krótkofalowcy.
- Mogliśmy mówić o pogodzie, zaś za politykę groził kryminał - wyjaśnia Jan Skolik.
W tamtych czasach, aby zostać łącznościowcem, trzeba było uzyskać licencję, podobnie zresztą jak dziś. Tylko że wówczas kandydatów prześwietlała jeszcze Służba Bezpieczeństwa.
- Procedura ta mogła trwać nawet półtora roku, a i tak nie wszyscy otrzymywali zgodę. I to bez podawania przyczyn - wspomina Szlosarczyk.
O tym, że na początku lat osiemdziesiątych w Polsce zacznie dziać się źle, wiedzieli z radia. Kluby z dużych miast nagle znikały z eteru, a ze świata nadchodziły niepokojące wieści. Gdy 13 grudnia 1981 nastał stan wojenny, musieli zdać sprzęt milicjantom. Do oleskiej komendy ciągnęli radia sankami.
- Przed komendą stało ORMO, nie chciało mnie wpuścić do środka - opowiada prezes Szlosarczyk. - Myśleli, że może mam bombę - uśmiecha się. - Dopiero gdy zapytali w środku, mogłem oddać sprzęt.
Wśród krótkofalowców krąży opowieść o koledze, który zdał tylko obudowę, bo bał się, że radio może już nie wrócić do niego w całości. Oddali mu ją w 1983 roku.
Po stanie wojennym było ich mniej, ale skrzyknęli się ponownie. Rozpoczęli pracę na falach UKF. Siedzibę mieli nad milicyjnym kasynem w oleskim parku, później lokum zmieniali jeszcze kilkakrotnie. Byli w tutejszym POM-ie przy Częstochowskiej, aż w końcu - dzięki uprzejmości dyrekcji oleskiego Zespołu Szkół Dwujęzycznych nr 2 - znaleźli się w pawilonie obok szkoły, który teraz można rozpoznać po dużej liczbie anten na dachu.
- Naszego klubu nie ominęły problemy - mówi Marek Szlosarczyk. - Gdy trafiliśmy do Ligi Obrony Kraju w Opolu, dawny zarząd z Katowic chciał odebrać nam sprzęt. Nie daliśmy.
Dziś przygoda z krótkofalarstwem jest dla nich nadal aktualna. Mają sprzęt w klubie, w domu, często również w samochodach. Są ze sobą w stałym kontakcie, spotykają się zawsze w czwartki w godz. od 17.00 do 20.00, rozmawiają na różne tematy z łącznościowcami z Polski i z zagranicy (mówią wówczas po angielsku, mają międzynarodowy slang).
- Mam wielu znajomych na Wschodzie, dzięki temu doskonale zwiedziłem Lwów i inne miejscowości. Tamtejsi krótkofalowcy byli dla mnie przewodnikami, to świetna sprawa - tłumaczy Witold Seget.
Klub z powodzeniem bierze udział w zawodach, jeździ na spotkania krótkofalowców, co roku organizuje wyjazdy w plener. Podczas powodzi z 1997 roku zapewniał łączność w sztabie kryzysowym w Opolu. Rozwija się, zajmuje się na przykład łącznością cyfrową. Ponoć na Opolszczyźnie oprócz nich jest tylko jeszcze jeden taki klub.
- SP dziewiątka, Karol, Dorota, Adam. Wywołanie ogólne - tak zgłaszają się w eterze. Na odpowiedź nie trzeba długo czekać, zaraz ktoś się odzywa: czy to Polska, czy Brazylia, USA lub Rosja. Jeśli poproszą, osoby, z którymi się łączą, przesyłają im potwierdzenia nawiązania kontaktów. W klubie takich kolorowych raportów leżą grube sterty.
ZAPRASZAJĄ MŁODZIEŻ
Olescy krótkofalowcy zapraszają dzieci i młodzież na zajęcia w czasie ferii Zaprezentują uczniom, na czym polega ten sport, jak działa sprzęt i w jaki sposób nawiązuje się kontakty z innymi łącznościowcami.
Zajęcia prowadzone są w dni robocze w godz. od 9.00 do 13.00.
SUKCESY SP9KDA
1985 r. - I miejsce na Dniach Aktywności
1988 r. - II miejsce w zawodach Intercontest UKF
1999 r. - I miejsce w mistrzostwach świata (zawody CQWW w kat. SP-MO)
1999 r. - I miejsce w międzynarodowych zawodach SPDX Contest
Lata 1988-2003 - wiele czołowych miejsc w kraju na zawodach ultrakrótkich i krótkich