Od miesiąca pola w rejonie Brynicy w gminie Łubniany są zalane

fot. Andrzej Jagiełła
- Czy jakaś władza się nami wreszcie zainteresuje? - mówi Kornelia Patrzek. - Woda w tej kukurydzy stoi już od miesiąca! I znikąd pomocy!
- Czy jakaś władza się nami wreszcie zainteresuje? - mówi Kornelia Patrzek. - Woda w tej kukurydzy stoi już od miesiąca! I znikąd pomocy! fot. Andrzej Jagiełła
Wody przybywa po każdym deszczu. Gniją uprawy, rolnicy są załamani. Rzeczka Brynica zarosła trzcinami i utworzyła rozlewiska.

Przynajmniej sto hektarów upraw jest pod wodą, drugie tyle łąk i pastwisk gnije. We wsi utworzyły się rozlewiska, wszędzie roją się komary.

- Takiego kataklizmu nie mieliśmy nawet w czasie powodzi z 1997 roku - mówi Kornelia Patrzek, sołtys Brynicy. - Wówczas woda spłynęła po paru dniach, teraz w ogóle nie schodzi z pól, bo nie opada poziom wody w rzece Brynicy, która zarosła trzcinami i innymi roślinami wodnymi. To one tamują spływ wody dalej do rzeki Stobrawy. nasze pola nadają się tylko do produkcji ryżu.

Jakby tego było mało, wylał również śródpolny ciek wodny Swornica płynący przez wieś. W normalnych warunkach mierzący metr szerokości, dzisiaj przypomina dużą rzekę. - No bo jak może być inaczej, skoro wpada do Brynicy - mówi Kornelia Patrzek.
Ten sam problem jest z rowami melioracyjnymi. Zamiast osuszać pola, powodują ich podmakanie, bo woda z nich nie ma gdzie spłynąć.

Mieszkańcy wsi winą obarczają Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urzadzeń Wodnych z Opola, zarządcę rzeki Brynica.
Roman Kendzia, z-ca dyrektora WZMiUW, mówi wprost: - Rzeka w Brynicy jest zarośnięta i wiemy o tym. Ale co mamy zrobić? Mamy ponad 4 tys. kilometrów rzek w całym województwie, a na ich udrażnianie zaledwie 5 milionów złotych rocznie - informuje dyr. Kendzia.

Ta suma nie wystarcza nawet na to, by choć raz w roku oczyszczać koryta. - Tylko na uporządkowanie rzeki w Dziewiętlicach, które ostatnio ucierpiały w powodzi, potrzebujemy dwa miliony złotych. Mamy nadzieję, że na to zadanie dostaniemy od rządu obiecane pieniądze.

Koryto rzeki Brynicy było pięć lat temu oczyszczone i uregulowane. Wówczas usunięto faszynowe wzmocnienia jej brzegów i to - zdaniem mieszkanców - spowodowało osłabienie koryta i umożliwiło jego zarastanie trzcinami. - Najgorzej jest w rejonie naszej wsi - dodaje sołtys Brynicy. - Około 1,5 kilometra koryta rzeki nie widać spod trzcinowisk. To działa jak tama, która hamuje spływ wody.

- Mieszkańcy Brynicy muszą liczyć się z tym, że przy silnych deszczach ich pola będzie zalewać woda
- twierdzi Roman Kendzia z WZMiUW - Pamiętamy o Brynicy i jeszcze w tym roku chcielibyśmy i tam zrobić porządek. Ale kiedy to się stanie? Tego w tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć - dodaje.

W nocy z niedzieli na poniedziałek w rejonie Brynicy spadło około 35 litrów deszczu na metr kwadratowy. I nie ma gdzie odpłynąć. - Kto nam zapłaci za straty w uprawach? - pyta Kornelia Patrzek. - W odległości kilometra od rzeki żadna ubezpieczalnia nie sprzeda rolnikowi polisy na uprawy. Ja straciłam plony na 20 hektarach.

W podobnej sytuacji są inne wsie położone wzdłuż Brynicy. Zalane są pola w Dąbrówce Łubniańskiej i Jełowej. W Łubnianach woda stoi na boisku miejscowego LZS i w rejonie szkoły podstawowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska