Od piątku schronisko dla bezdomnych w Pępicach wznawia przyjęcia biedaków z ulicy

- Nie mamy jak odwdzięczyć się za tę pomoc.

Ale niech na Opolszczyźnie wiedzą, że uratowali starych i schorowanych ludzi - mówi Piotr, bezdomny emeryt i jeden z najstarszych mieszkańców schroniska.

Zakonnicy prowadzący przytulisko nie ukrywają, iż akcja zainicjowana przez naszą gazetę przeszła najśmielsze oczekiwania. Dlatego od jutra wznawiają przyjęcia bezdomnych.

- Za sprawą nto w ciągu tygodnia dostaliśmy tyle pomocy, ile za kilka ostatnich miesięcy - cieszy się brat Ryszard Winiarz, zakonnik i kierownik schroniska im. św. Brata Alberta w Pępicach. - Z całego serca dziękujemy za tę szczodrość. Mamy już zapasy jedzenia ofiarowane przez opolskie firmy i pieniądze od prywatnych darczyńców. Wracamy do naszej codziennej posługi, czyli pomocy bezdomnym. Jeśli ktoś chciałby nas nadal wspomagać, będziemy wdzięczni.
Na razie w schronisku jest 40 bezdomnych. Połowa pracuje na okolicznych budowach, zarabiając na działalność placówki. Przedsiębiorcy dają im robotę, wiedząc, że tym samym wspierają przytulisko. Zakonnicy spodziewają się, że przed zimą trafi do nich jeszcze co najmniej 30 mężczyzn nocujących teraz na dworach lub pod mostami. Dlatego wiosną problem z brakiem pieniędzy na działalność przytuliska może się powtórzyć. Aby temu zapobiec, już zwrócili się do brzeskich gmin i powiatu z prośbą o stałe wsparcie. O tym w najbliższy wtorek mają debatować szefowie brzeskich gmin ze starostą.

- Jednorazowe dotacje nie załatwią problemu. Potrzebna jest solidarna pomoc wszystkich samorządów - uważa Maciej Stefański, starosta brzeski. - Pewne jest to, że schronisko będzie miało możliwość ubiegania się o pieniądze z powiatowych programów na działalność społeczną.

Reportaż o mieszkańcach schroniska w Pępicach w piątkowym magazynie nto.