Od przyszłego roku dwulatki będą mogły chodzić do przedszkola

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
W przedszkolu nr 17 w Kędzierzynie-Koźlu  z chęcią przyjmą pod opiekę także dwulatki.
W przedszkolu nr 17 w Kędzierzynie-Koźlu z chęcią przyjmą pod opiekę także dwulatki. Tomasz Kapica
Pomysł Kędzierzyna-Koźla poparło Ministerstwo Edukacji Narodowej. Przepisy zmienią się już w przyszłym roku.

Dziś prawo pozwala na posyłanie do przedszkoli maluchów, które ukończyły 2,5 roku. W praktyce datą graniczną jest ostatni dzień lutego.

- Mam podania od rodziców ośmiorga dzieci, które urodziły się w marcu. Nie mogę ich przyjąć, choć miejsca są - mówi Lidia Kryś, dyrektor Publicznego Przedszkola nr 18 w Kędzierzynie-Koźlu. - W wielu innych placówkach jest podobnie. Można byłoby iść tym rodzicom na rękę.

To właśnie z inicjatywy Lidii Kryś i innych dyrektorów przedszkoli z Kędzierzyna-Koźla do Ministerstwa Edukacji Narodowej w maju trafiła petycja w sprawie obniżenia wieku dla przedszkolaków. A resort uznał, że jest za takim rozwiązaniem. Minister Joanna Kluzik-Rostkowska potwierdziła kilka dni temu, że odpowiednie zmiany w prawie mogą wejść w życie w przyszłym roku. MEN miał już taką inicjatywę legislacyjną w 2013 r., ale wówczas pomysł oprotestowało ministerstwo pracy, w obawie, że przestaną powstawać nowe żłobki. Tym razem ma być inaczej, oba resorty porozumiały się już w tej sprawie. Z czego cieszą się przede wszystkim rodzice.

- Im szybciej moje dziecko pójdzie do przedszkola, tym łatwiej ja będę mogła znaleźć pracę - tłumaczy Agnieszka Wala, mama dwuletniego Kuby z Kędzierzyna-Koźla.
Petycję dyrektorów przedszkoli z Kędzierzyna-Koźla zawiózł do MEN opolski senator Aleksander Świeykowski. I zainteresował tematem minister Kluzik-Rostkowską.

- To nie tylko wyjście naprzeciw oczekiwaniom rodziców, ale także możliwość uniknięcia wielu zwolnień w przedszkolach, które po wprowadzeniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków nie będą w pełni wykorzystywane - podkreśla Lidia Kryś z Publicznego Przedszkola nr 17 w Kędzierzynie-Koźlu, która poprosiła senatora o interwencję.

Z proponowanego rozwiązania cieszą się opolscy samorządowcy. Między innymi w gminie Ujazd, gdzie żłobków nie ma. - Z kolei w przedszkolach są miejsca, przyjmą dwulatków. Może nie zawsze każda placówka, która jest najbliżej miejsca zamieszkania, ale jednak. Dlatego pomysł uważamy za trafiony - mówi Tadeusz Kauch, burmistrz Ujazdu. Również w Opolu przyjmowany jest entuzjastycznie.

- W przedszkolach będzie luźniej i trzeba tę infrastrukturę zagospodarować - podkreśla Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty opolskiego magistratu. - Trzeba jednak pamiętać, że opieka nad dwulatkami jest nieco bardziej wymagająca niż nad dziećmi starszymi o pół roku. Kadra musi być odpowiednio przygotowana do takich zmian.

Podobne uwagi dwa miesiące temu w rozmowie z nto wyrażała opolska kurator oświaty Halina Bilik. - Wymagania wobec kadry pracującej w przedszkolach różnią się nieco od tej ze żłobków. To trzeba dopracować - podkreśla Halina Bilik.
Wielu opolskich samorządowców chce, by od września, doraźnie, zmniejszyć wielkość oddziałów w przedszkolach z 25 do 20 dzieci. To pozwoli uniknąć zwolnień wychowawców. Te, wbrew pozorom, wcale się gminom nie muszą opłacać. - Zwalnianemu pracownikowi należy się sześciomiesięczna odprawa. To dość duże obciążenie dla budżetu gminy - mówi Lidia Kryś.

Dyrektorzy przedszkoli żałują jedynie, że ministerstwo nie zdecydowało się wprowadzić reformy już od września tego roku. Bo miejsca dla dwulatków już są.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska